The Suicide of Rachel Foster – recenzja gry. Hotele są straszne!

Symulatory chodzenia można lubić albo nienawidzić. Ja jednak skłaniałbym się ku pierwszej grupie, bo po postu uwielbiam być wciągany przez historię, a tego typu produkcję robią to najlepiej, bez zbędnych rozpraszaczy. Nie do końca niestety tę rolę dobrze spełnia The Suicide of Rachel Foster.

W grze The Suicide of Rachel Foster przejmujemy kontrolę nad Nicole, która wraca do starego nieczynnego hotelu w górach, gdzie się wychowywała. Musi zrobić przegląd posiadłości, którą odziedziczyła i zamierza wkrótce sprzedać. Miała być to tylko krótka wizyta, ale jak to często bywa, nie wszystko idzie zgodnie z planem. Śnieżyca odcina Nicole od świata, a ta musi spędzić wiele dni samotnie, w wielkim, upiornym hotelu. Do tego dziewczynę szybko nawiedzają dawne demony, z czasów gdy jeszcze jako nastolatka spędzała tu mnóstwo czasu. No i oczywiście to tutaj lata temu samobójstwo popełniła Rachel Foster.

Zobacz również: Metamorphosis – recenzja gry. Trudne jest życie insekta!

Kim była Rachel Foster? Rachel do młoda kochanka ojca Nicole, Leonarda McGrath. Romans tej dwójki doprowadził do rozpadu rodziny i ostatecznie wyprowadzki Nicole wraz z matką. To właśnie w dniu ich wyjazdu z hotelu Timberline, samobójstwo popełniła Rachel – będąca też w ciąży z ojcem Nicole. Następstwa tych wydarzeń doprowadziły do załamania Leonarda oraz z czasem zamknięcia hotelu. Wywołały też oburzenie opinii publicznej i wiele spekulacji na temat losów Rachel. Miejsce, gdzie trafiła Nicole, nie cieszyło się więc dobrą renomą, a plotki o hotelu zakrawały nawet o zjawiska paranormalne. Nic więc dziwnego, że każde dziwne znaleziska w tym miejscu powodowały ciarki u bohaterki, a w Timberlane zdecydowanie było co odkrywać.

Właśnie samo miejsce akcji, czyli wspomniany hotel Timberline, to najmocniejszy punkt gry. Hotel prezentuje się obłędnie. Czas w nim zatrzymał się na latach 80., a twórcy zadbali o każdy detal przedstawionej przestrzeni, więc jego zwiedzanie to sprawdziła przyjemność. Na myśl szybko przychodzi sceneria Lśnienia Kubricka, co jest mocno in plus dla gry, Wspólne elementy to też mroźna pogoda za oknem oraz paniczne uczucie odizolowania. Szkoda, że twórcy nie wykorzystali lepiej lokacji, bo głównie poruszamy się po tych samych miejscach, a wiele zakamarków pozostaje niezagospodarowanych. Mimo wszystko hotel jest cudowny.

he Suicide of Rachel Foster

Fot. Screen z gry The Suicide of Rachel Foster

Zobacz również: Wasteland 3 – recenzja świetnego RPG w klasycznym stylu!

Dalej już jednak nie jest tak różowo. Pozostałe elementy mocno mnie zawiodły i muszę przyznać, że mimo iż gra to zabawa na zaledwie 4 godziny, to i tak zdążyłem się wynudzić. Twórcy z One-O-One Games źle rozplanowali przygodę w The Suicide of Rachel Foster, przez co przez większość gry wykonujemy nudne i powtarzalne czynności. Dopiero ostatnie 1/3 gry pozwala nam zanurzyć się w zakrojoną tu intrygę. Zdaje się, że wstęp został wydłużony na siłę, abyśmy tylko dostali te wspomniane 4 godziny. Niestety przez to gra potrafi skutecznie zniechęcić do dalszej zabawy. Szkoda, bo ostatnia godzina gry to już znacznie gęstszy klimat oraz ciekawsza historia, która w końcu odkrywa przed nami karty. Skłamałbym jednak, mówiąc, że końcówka przyprawia o opad szczęki. Nie. Jest nadal powtarzalnie, ale przynajmniej chce się grać. Podobać może się za to pewien plot twist, bo mimo wszystko jest to małe zaskoczenie. A zakończenie już z kolei mocno przewidywalne.

Pochwalić mogę jeszcze sposób narracji zaimplementowany w grę. W The Suicide of Rachel Foster spotkamy bowiem dwóch bohaterów, Nicole oraz jej kompana na odległość – Irvinga. Mężczyzna dawniej zajmował się obsługą hotelu, wiec zna tu każdy zakamarek. Nicole rozmawia z nim przez stary telefon, a ten podsuwa jej coraz to nowe zadania do wykonania. Trzeba bowiem przygotować miejsce, aby dało się tu przeżyć przez te kilka dni, a nie jest to łatwe w tak dużym budynku. Dialogi miedzy tą dwójką sprawiają dużo frajdy – świetnie słucha się ostrych docinek ze strony Nicole i nieporadne radzenie sobie z nimi przez Irvinga. Do tego świetny dubbing tej dwójki to mocna strona narracji. Jeśli chodzi zaś o stronę audiowizualną, to jest tu porządnie, ale bez szaleństw, na pewno nie wiele zostanie w mojej pamięci.

The Suicide of Rachel Foster

Fot. Screen z gry The Suicide of Rachel Foster

Zobacz również: Marvel’s Avengers – recenzja gry, na którą czekali wszyscy fani Marvela!

Liczyłem, że The Suicide of Rachel Foster dostarczy mi intrygującą historię, która nieraz mnie zaskoczy, a może też i zszokuje. Nic jednak z tego nie dostałem. Fabuła rozkręca się mozolnie, a końcówka jest jedynie odrobinę lepsza. Z gry nie zapomnę za to fantastycznie zaprojektowanego hotelu oraz bardzo przyjemnych dialogów miedzy Nicole i Irvingiem. Nadal jednak to za mało, abym w dłuższej perspektywie The Suicide of Rachel Foster wspominał dobrze.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?