W tym wypadku Ubisoft nie tylko odświeżył tytuły, zwiększając ich rozdzielczości, poprawiając grafikę i umożliwiając ich działanie na nowszych systemach. W History Edition wprowadzono też m.in szereg drobnych zmian oraz uruchomiono serwery umożliwiające granie online. Czy to wystarczy, aby gracze sięgnęli do swoich kieszeni?
Historia The Settlers zaczyna się jeszcze w 1993 roku. Kamień węgielny pod serię położył Volter Wertich. Tytuł wcisnął się gdzieś w niszę pomiędzy SimCity 2000 a Doomem. Chociaż gra wtedy jeszcze nie była hitem, wprowadzała ciekawy model rozgrywki opartej na stworzeniu i rozwijaniu optymalnej sieci ekonomicznej. Chociaż głównym zadaniem było podbicie przeciwnika, droga do tego prowadziła przez zrównoważony ekonomiczny rozwój: żołnierze potrzebowali broni, aby stworzyć broń potrzebna była ruda, a górnicy potrzebowali pożywienia, żeby ją wydobywać. Przez lata, mimo najróżniejszych wariacji z grafiką i jej stylem, rozgrywka ulegała zaledwie kosmetycznym poprawkom.
Zmiany estetyczne jakim ulegała seria sprawiły, że właściwie każda z części ma swój oddzielny obóz fanów. Ja swoją przygodę zaczęłam od części The Settlers III, której demo z dodatkiem Misji Amazonek było pierwszą grą na moim pierwszym komputerze. Później równie umiłowałam czwartą część. Była graficznie bardzo podobna do poprzedniej części, a twórcy w zasadzie dodali tylko kilka usprawnień oraz upięknień. Wielu wiernych fanów ma też dwójka. Z pewnością znajdą się również tacy, którzy uwielbiają późniejsze, bardziej średniowieczne części.
Trudno mi odpowiedzieć na pytanie czy warto kupować całą kolekcję. Jeżeli jesteście settlersowymi świrami jak ja i zakochaliście się w więcej niż jednej części – zdecydowanie warto. Jeżeli jednak macie swoją jedną najukochańszą i mimo prób żadna inna nie zaskoczyła – lepiej odpuścić. Zmiany wprowadzone przez Ubisoft są niewielkie, więc raczej nie zmienią waszego zdania.
Chociaż sama bardzo cieszę się z odświeżonej wersji i próby przypomnienia graczom o tej nieco już przykurzonej serii, muszę też przyznać, że nie wszystkie zmiany wyszły na dobre. Multiplayer w trójce jest tak samo kapryśny jak był, a znalezienie w Internecie podpowiedzi graniczy z cudem. Do tego jeżeli będziecie chcieli pograć na generowanych mapach musicie przygotować się na spory ścisk. Pojawia się także sporo problemów przy próbach zmiany rozdzielczości, które najczęściej powodują, że gra się po prostu wyłącza. Dlatego lepiej trzymajcie palce z dala od klawiszy F1, F2 i F3, jeżeli nie wykonaliście wcześniej zapisu. Trudno mi też wybaczyć brak spolszczeń, które, przynajmniej w przypadku trójki i czwórki, były na całkiem niezłym poziomie.
History Edition można niestety najwyżej nazwać leniwym remasterem. Nie wiem czy wybiórczość poprawek jest spowodowana obawą przed głębszym grzebaniem w kodzie gry czy po prostu niedokładnością Ubisoftu. Wszystko ratuje jedynie fakt, że The Settlers to nadal przyjemna i relaksująca gra, która prawie się nie zestarzała. Niespieszne rozwijanie osady, aby zalać przeciwnika masą żołnierzy nadal ma swój urok. Podobnie obserwowanie jak pulchne ludki przenoszą towary z jednego miejsca na drugie. To wciąż klasyk, z którym warto się zapoznać. Trudno zatem jednoznacznie ocenić The Settlers – History Collection. Sam remaster ledwo wyciągnąłby się na 25/100, za to serię samą w sobie spokojnie mogę ocenić na 75/100.
Grę do recenzji udostępnił Ubisoft
Ilustracja wprowadzenia: Ubisoft
Skusiłem się na osobny zakup cz. 3. Głównie dla serwerów dla multu, ale jak słyszę – mogą z tym być problemy (jeszcze nie próbowałem). Natomiast potwierdzam problemy z rozdzielczością.