Super Mario Party Jamboree + Jamboree TV – recenzja gry. Największa impreza w Mushroom Kingdom?

Mateusz Chrzczonowski, 20 sierpnia 2025

Mario znowu zaprasza nas na imprezę, ale tym razem dołącza do niej coś, co można nazwać telewizyjnym show na sterydach. Super Mario Party Jamboree wraz z trybem Jamboree TV to mieszanka klasyki, nowych pomysłów i odrobiny chaosu. Czy ta kombinacja to przepis na najlepszą domówkę?

Plansze, kostki i dużo monet – klasyka, która nie zawodzi

Od 1998 roku Mario i spółka udowadniają, że wystarczy kostka do gry, kolorowa plansza i kilka (dziesiąt) minigierek, by wieczór zamienił się w walkę na śmierć i życie z najlepszym kumplem. Jamboree nie próbuje wywracać tej formuły do góry nogami. Nadal mamy różne, każda z własnym klimatem i twistem. Na przykład Goomba Lagoon wraz z przypływami i odpływami potrafi zmyć nasze plany szybciej niż tsunami, a Rainbow Galleria to takie wielopoziomowe centrum handlowe, które daje wrażenie, jakbyśmy grali w Monopoly na LSD.

Super Mario Party Jamboree + Jamboree TV / Materiały prasowe

Rozgrywka toczy się w klasycznym rytmie: rzucasz kostką, zbierasz monety, kupujesz gwiazdki i… wkurzasz znajomych, gdy w ostatniej turze kradniesz im wygraną. Jeśli ktoś oczekiwał rewolucji – nie tym razem. Ale z drugiej strony, czy ktoś naprawdę chciałby, żeby Mario Party zamieniło się w Dark Souls?

Jamboree TV – show, jakiego jeszcze nie było

Prawdziwą nowością jest Jamboree TV – tryb, który działa jak teleturniej prowadzony przez Toada w roli charyzmatycznego prowadzącego. To osobny zestaw atrakcji, wrzucony trochę jak spin-off, a trochę jak bonusowy dodatek. Najciekawiej wypada tu wykorzystanie kamerki, dzięki której awatary mogą zyskać nasze twarze, a w trakcie rozgrywki kamerka może reagować na nasze zachowanie. No i są jeszcze funkcje mikroonu oraz Joy-Cony jako myszka. 

W Jamboree TV do wyboru dostajemy cztery warianty trybów:

  • Tag Team Rules – gramy w parach, co oznacza, że kłótnie przy stole mamy teraz nie tylko z jednym znajomym, ale i z jego partnerem.
  • Frenzy Rules – przyspieszona wersja imprezy, tylko pięć tur. Idealne, gdy pizza jest już w piekarniku albo gramy z dopaminowym małolatem. 
  • Bowser Live – hit, ale i największe ryzyko. Kamera i mikrofon rejestrują ruch i głos graczy. Niestety, jeśli masz w domu kota, przygotuj się na to, że twój zwierzak przypadkiem wykrzyczy „BOWSER!” i rozwali ci punktację.
  • Carnival Coaster – rollercoaster, na którym celujemy Joy-Conem jak laserem w wesołym miasteczku.
Super Mario Party Jamboree + Jamboree TV / Materiały prasowe

Całość jest świeża, zabawna i naprawdę dobrze pasuje do rodzinnych posiadówek. Ale… tu pojawia się pierwszy problem. Jamboree TV nie integruje się z głównym trybem gry. To trochę jakby Nintendo dało ci tort i osobno dodało babeczkę – obie smaczne, ale czemu nie można zjeść ich razem? No i czemu nie mamy tu Pro Rules (czyli własnych ustawień dla trybów)?

Minigry – królestwo chaosu i radości

W Mario Party liczą się przede wszystkim minigry. I tutaj Nintendo naprawdę się postarało, przygotowując aż (albo tylko) 20 nowych gier które dołączają do około 110 z oryginalnej gry. Wszystkie nowe minigry korzystają z nowych funkcji Switcha 2, jak nowe możliwości Joy-Conów (zwłaszcza pseudo myszki), kamery i mikrofonu. 14 z nich używa żyroskopu i funkcji myszki – np. w „shell hockey” odbijasz pociski niczym Mario w wersji NHL. Do tego 6 opiera się na kamerze i mikrofonie – np. układanie Goomb poprzez ruch głowy albo krzyczenie komend.

Super Mario Party Jamboree + Jamboree TV / Materiały prasowe

Pomysłowe? Tak. Idealnie działające? Niekoniecznie. Kamera czasami gubi ruchy, a mikrofon nie zawsze rozpoznaje głos. Krótko mówiąc: technologia Nintendo nadal bywa bardziej kapryśna niż Bowser na diecie. Do tego trzeba niestety zainwestować w kamerkę, aby mieć dostęp do wszystkich nowości, a to kolejny wydatek za ponad 200 zł. A czy na pewno tego potrzebuję?  

Strona techniczna – upgrade, ale nie wszędzie

Podstawowa część gry wygląda dokładnie tak samo jak poprzednie Mario Party na Switcha: 1080p w docku, 720p w handheldzie. Bez fajerwerków, ale też bez tragedii.

Natomiast Jamboree TV oferuje coś ekstra: 1440p w docku, 1080p handheld i 60 klatek na sekundę. Tekstury są ostrzejsze, animacje płynniejsze, a całość naprawdę cieszy oko. Tutaj naprawdę widać progres.

Super Mario Party Jamboree + Jamboree TV / Materiały prasowe

Czy to wszystko? 

Mario Party nigdy nie miało typowej fabuły, ale Jamboree dorzuca kilka drobnych aktywności w stylu wyzwań i rankingów online. Możesz próbować pobijać rekordy w minigrach albo sprawdzić, czy jesteś lepszy od anonimowego gracza z drugiego końca świata. Fajny bajer, choć raczej w kategorii „smaczek”, niż pełnoprawny tryb.

Warto dopłacić?

Super Mario Party Jamboree to gra, która w 80% opiera się na dobrze znanej formule, a w 20% próbuje czegoś nowego. Klasyka działa bezbłędnie, a Jamboree TV bywa świetnym dodatkiem, choć czasem niedopracowanym. Na imprezie ze znajomymi zabawa jest gwarantowana – nawet jeśli czasem mikrofon nie złapie twojego „YAHOO!”. Jak macie podstawkę, za 80 zł raczej warto.

Inne gamingowe recenzje na Movies Room:

Ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe

Przeczytaj więcej
Mateusz Chrzczonowski
Mateusz Chrzczonowski Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]