Rainbow Six Extraction zabiera nas do rzeczywistości, w której glob opanował pasożyt chimery, sprowadzając na powierzchnie ziemi przedstawicieli rasy archaików. My wcielamy się w członków grupy REACT, składającej się z najznamienitszych naukowców i operatorów oddziału Rainbow Six. Naszym zadaniem jest przemierzanie gorących stref w celu badania nieznanego wroga i odkrycie sposobu na pokonanie obcego najeźdźcy.
Na samym wstępie muszę to powiedzieć, bo ktoś mógł nie śledzić promocji gry. Jeśli ktoś oczekuję po tym tytule w lekki sposób przedstawionej fabuły o walce z obcymi, jak to miało miejsce chociażby w Crysis, to tu tego nie dostanie. Jakiekolwiek konkretniejsze informacje musimy wyciągać z raportów naszego oddziału badawczego, który jest aktualizowany po każdym wykonaniu wyzwania z sekcji badań. W czasie jaki spędziłem z tą produkcją, uświadczyłem zaledwie kilku filmików przerywnikowych, co i tak było miłym zaskoczeniem. Ale dość już o tym. Czas przejść do tego, czym kupiło mnie Rainbow Six Extraction, czas przejść do dania głównego.
Kolejna rzecz do odnotowania – ta gra to nie jest krwawa sieczka pełna niepohamowanej akcji. Na niższych poziomach trudności można sobie pozwolić na morderczy bieg przez kolejne podstrefy, masakrując po drodze wszystkich wrogów, wtedy jednak zaczyna wkradać się monotonność. Zanim jednak przejdziemy do szczegółowego omawiania rozgrywki, zajmijmy się projektem poziomów, który jest dla gameplayu bardzo istotny. Starcia z archaikami będziemy prowadzić na czterech różnych obszarach. Każdy obszar dzieli się na trzy gorące strefy, które dzielą się na trzy podstrefy. My wcielając się w operatorów, przemierzamy właśnie te gorące strefy, wykonując w każdej podstrefie wyznaczone zadania. Teraz w końcu możemy przejść do fundamentu gry.
Rozgrywka jest świetna. Zakochałem się w niej od samego początku. Misje prowadzimy tu powoli, metodycznie, krok po kroku. Pominę tu omawianie gry na niższych poziomach trudności, bo nie za bardzo jest się tu nad czym rozwodzić. Prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero, gdy wejdziemy na najwyższy szczebel wyzwania. Najlepszym elementem całego gameplayu jest konieczność zarządzania ryzykiem. Planowanie zaczynamy już na etapie wyboru operatora – to wtedy dowiadujemy się, jakie misje czekają na nas w strefie. Decydujemy więc, która z postaci ma najbardziej przydatną umiejętność do celów, jakie będziemy musieli zrealizować. Musimy wybrać odpowiednią broń oraz odpowiedni sprzęt REACT, dopiero wtedy wchodzimy na obszar działań. Szybkie myślenie jest naszym najlepszym przyjacielem. Tytuł ten wymaga błyskawicznego rozpoznania w terenie i ocenienia sytuacji. Bywa bardzo ciężko, ale kiedy wszystko wyjdzie po naszej myśli, odczuwamy dużą satysfakcje.
A z kim tu walczymy, jak prezentują się nasi adwersarze? Powiem tak, wszyscy są w punkt. Każdy z nich wymaga od nas innego podejścia, są różnorodni i co najważniejsze – są naprawdę groźni! Mamy około 12 różnych typów archaików, ich elitarne wersje i ich odmiany. Jest z kim walczyć – od prostego przeciwnika, który kojarzy się z typem zombie, do wielkiego, opancerzonego, organicznego czołgu!
Ile bym nie chwalił tej gry, to nie mogę się pozbyć z głowy jednej rzeczy – jest to duży recykling Rainbow Six Siege. Nie uświadczymy tu masy nowych mechanik. Ale dalej jest to naprawdę porządna produkcja, która wymagała od twórców wiele pracy. Podstawy to to, co już masa osób dobrze zna, ale jest tu też sporo świeżo wprowadzonych elementów. Nie zawiodłem się na Rainbow Six Extraction, a powiem nawet więcej, naprawdę miło się zaskoczyłem. Jeśli lubicie metodyczne, taktyczne strzelanki, to myślę, że się nie zawiedziecie.
Ilustracja wprowadzenia: Ubisoft