One Piece: Pirate Warriors 4 to seria reprezentująca gry bazujące się na znanej z mangi/anime historii. Tym razem twórcy chwalą się ukazaniem w produkcji najnowszego arcu z przygód Luffy’ego i spółki, a więc wątku Wano skupiającego się na wydarzeniach z Kraju Samurajów. Czwarta odsłona Pirate Warriors ujrzała światło dzienne aż pięć lat od premiery poprzedniczki. To dużo, zważywszy na to, że wcześniejsze odsłony wychodziły nawet w rocznych cyklu. Jednak mogło to tylko pozytywnie przysłużyć się grze, gdyż teraz twórcy mieli możliwość zaprezentowania nowej zawartości, skupiającej się na dalszych wydarzeniach z mangi.
Pirate Warriors 3 z 2015 roku zakończyło wątek fabularny na wydarzeniach z Dressrosy i świetnym pojedynku Luffy’ego z Dofflamingo, gdzie to kapitan Słomkowych Kapeluszy pierwszy raz ujawnił swój Czwarty Bieg. Od tego czasu w świecie One Piece’a sporo się wydarzyło. Po opuszczeniu Dressrosy piraci Słomkowego Kapelusza dostali się na Zou, czyli wyspę-słonia zamieszkaną przez rasę zwierzoludzi, Minków. Potem Słomkowi podzielili się, a cześć załogi z Luffym na czele wyruszyła szukać Sanjiego na terytorium jednego z czterech imperatorów Nowe Świata – Big Mom. Po burzliwym starciu z rodziną Big Mom załoga kieruje się do kraju Wano, gdzie mają dołączyć do reszty piratów. Tam w fazę realizacji przechodzi plan obalenia tyranii kolejnego imperatora – Kaido. I to właśnie tym ostatnim wątkiem oraz wielkim starciem z Kaido reklamuje się One Piece: Pirate Warriors 4.
Fabuła przestawiona w Pirate Warriors 4 to nie tylko kontynuacja wydarzeń z trzeciej odsłonie. Twórcy prowadzą nas od początku wydarzeń z mangi, zgrabnie przeskakując między ważniejszymi wątkami. Po krótkim wprowadzeniu do świata, pierwszym grywalnym aktem jest saga Alabasta, gdzie Luffy walczy z Crocodilem, a do załogi dołącza Robin. Potem przeżywamy wydarzenia Enies Lobby oraz wielką Wojnę Szczytów. Następnie przeskakujemy do sagi Dressrossa, potem na wyspę Big Mom, a na koniec dostajemy się do Kraju Wano – tu wydarzenia wyprzedzają nawet te znane z anime. Grę One Piece: Pirate Warriors 4 możemy przechodzić w pojedynkę, jednak nic nie przestoi na przeszkodzie, aby do zabawy dołączyli nasi znajomi i pomogli nam w wypełnieniu misji. I chyba taka rozgrywka to najlepsza opcja w nowej grze od Omega Force, zwłaszcza że w produkcji oprócz wątku fabularnego mamy też tryb swobodny oraz całą masę misji pobocznych (choć te akurat nie zachwycają).
Siłą One Piece: Pirate Warriors 4 jest także mnóstwo grywalnych postaci. W grze możemy przejąć kontrolę nad ponad 40 postaciami przewijającymi się przez świat One Piece’a. Przechodząc wątek fabularny, nie jesteśmy więc przywiązani do kierowania tylko Luffym. Przed każdą misją fabularną możemy wybrać spośród dostępnych bohaterów. Czasem wydarzenia dziejące się w tym fragmencie wymuszają wybranie danej postaci, jednak często możemy przebierać z kilku nam zaproponowanych. Fantastycznie urozmaica to zabawę, gdzie praktyczne przy każdej misji możemy bawić się nowymi umiejętnościami. Sam rozwój postaci pozwala nam na zabawę różnymi bohaterami. Mamy bowiem jedno główne drzewko rozwoju dające profity wszystkim. Oczywiście są jeszcze kolejne drzewka już indywidualne, które ulepszają tylko daną postać, więc inwestowanie więcej na przykład w Zoro sprawi, że tą postacią będzie grać się łatwiej. Mimo wszystko rozwijanie pierwszego drzewka i drobne inwestowanie w nowe postacie też się sprawdza, jednocześnie stawiając przed nami większe wyzwanie i dając o wiele więcej fanu.
Gameplay w Pirate Warriors 4 to już dokładnie to, co znamy z poprzednich odsłon. Mamy więc zręcznościową bijatykę w tylu hack’and’slash, gdzie pokonujemy tysiące wojowników podczas jednej misji. Tak, tysiące to nie przesada. Podczas każdej kolejnej misji mamy licznik pokonanych wrogów i ten często przekracza liczbę 2-3 tysięcy. Przez większość gry naszym zadaniem jest więc przedzieranie się przez stada przeciwników i wręcz rozgarnianie ich niczym grupy dzieciaków ustawiających się w kolejce po darmowe skiny do Fortnite’a. W tym tłumie co rusz przewinie się silniejszy, wyróżniony przeciwnik, którego pokonanie pozwoli nam na przykład zdobyć terytorium, co z kolei daje nam pewne profity, gdy mamy odpowiednią umiejętność. Oczywiście zmierzymy się też z fabularnymi bossami, z którymi starcia potrafią być wymagające. Zwłaszcza że rozdziały bywają długie, a porażka pod koniec może zmusić nas do powtórzenia nierzadko 20-30 minutowego fragmentu. Nadal jednak gameplay tego typu nie jest moim ulubionym.
Gra, jak na produkcję licencjonowaną, prezentuje się zaskakująco dobrze graficznie. Świetne wyglądają przerywniki filmowe oraz wstawki streszczające fabułę między kolejnymi aktami. Zwłaszcza wrażenie robią początkowe rozdziały, które w anime kilkanaście lat temu wyglądały o wiele gorzej i fajnie jest obejrzeć te ikoniczne sceny w tak ładnej oprawie. Gorzej wyglądają prerenderowane wstawki tuż przed rozgrywką, które niestety odstają. Sama walka zaś prezentuje się już widowiskowo, a animacje superataków mogą robić wrażenie. Do tego praktycznie wszystkie sceny są zdubbingowane japońskimi głosami, a w grze kilka ważnych wydarzeń podrasowano nową muzyką, co nawet zadziałało. I oczywiście nie można zapomnieć, że jest to kolejna gra od Bandai Namco wydana w polskiej wersji językowej, co bardzo mnie cieszy – i niech to Square Enix się wstydzi. Polskie napisy przygotowane na podstawie tłumaczenia mangi One Piece od JPF wypadają bardzo dobrze i przy takiej wersji gra się wiele przyjemniej.
Po zeszłorocznym One Piece: World Seeker, gdzie zaprezentowano nową, oryginalną fabułę osadzoną w świecie One Piece’a, tym razem wracamy do wydarzeń z mangi autorstwa Eiichiro Ody. Po dłuższej przerwie od poprzedniej odsłony gry Pirate Warriors dostajemy jej kontynuację wypchaną dalszymi losami piratów Słomkowego Kapelusza. Twórcy zasypali nas ogromem grywalnych postaci, gdzie gra każdą z nich to zupełnie nowe doznanie. Nie zachwycił mnie tylko sam gameplay, który sprowadza się do bezmyślnego okładania bezkształtnej masy. Mimo wszystko sama dobrze zaprezentowana fabuła oraz ponowne przeżywanie ikonicznych i poruszających momentów wystarcza do świetnej zabawy z nowym One Piecem. Fani będą zadowoleni.
Ilustracja wprowadzenia: Bandai Namco