Naszą przygodę w Moonlighter rozpoczynamy dość niefortunnie. Startujemy w ponurych lochach, w których czeka na nas masa wrogo nastawionych potworów. Jak na złość cały nasz oręż ogranicza się do drewnianej miotły. Dość szybko jest więc „pozamiatane”, a my posiniaczeni lądujemy w łóżku, w którym szybko dochodzimy do siebie. Dopiero wówczas dostajemy pierwszy solidny oręż do naszego ekwipunku. Wyposażeni w marnej jakości miecz treningowy możemy ruszyć na rewanż.
W myśl przysłowia „bez pracy nie ma kołaczy” nie możemy skupić się jednak jedynie na przyjemnościach. Dlatego mimo że jesteśmy targani chęcią zemsty za lanie, które dostaliśmy na początku gry, to nie możemy ruszyć na prywatną wojnę z potworami. Opiekujący się nami Zenek nie tylko wręcza nam pierwszą sensowną broń, ale także obarcza obowiązkiem prowadzenia rodzinnego sklepu. Od tego momentu musimy nasz czas dzielić między pracę w sklepie i nocne wypady do ruin. A w oddali jest jeszcze nasze pragnienie uczynienia naszego sklepu ozdobą Rynoka (tak nazywa się miasteczko w którym mieszkamy), naszej mieściny ozdobą okolicy oraz rozwikłania zagadki skrywanej za piątymi drzwiami.
Cała rozgrywka składa się z dwóch odmiennych elementów. W ciągu dnia prowadzimy wspomniany sklep. Moonlighter jest wówczas ekonomiczną strategią. Wystawiamy towary i kalkulujemy ich ceny. Ustalanie cen odbywa się w oparciu o obserwacje reakcji naszych klientów. Jeśli cena danego towaru jest odpowiednia, to klient uśmiechnie się i uda z nim do kasy. Gdy przesadzimy z ceną, to w odpowiedzi zobaczymy smutną buźkę, a niezadowolony petent opuści nasz sklep. Jeśli niedoszacujemy ceny jakiegoś artykułu, to w oczach klienta zobaczymy błyszczące pieniążki, po czym towar zostanie zgarnięty z regału i szybko znajdzie się przy kasie. Oprócz ustalania cen, musimy dbać o to, aby towary znajdowały się na półkach i aby sprawnie obsługiwać klientów przy kasie. Jeśli bowiem będziemy nadmiernie się ociągać, to zniecierpliwieni klienci mogą po prostu zrezygnować z zakupów.
Aby nasz sklep mógł oferować atrakcyjne towary, to musimy zadbać o jego odpowiednie zatowarowanie. W tym właśnie celu, gdy Rynoka kładzie się do snu, my udajemy się na eksplorację lochów. Wówczas Moonlighter zmienia się w wymagającego RPGa. Przemierzając kolejne pomieszczenia podziemi natrafimy zarówno na szeregowe potworki, jak i na rozmaitych bossów. Z pokonanych przeciwników zbieramy różne przedmioty, które później możemy sprzedać w naszym kramiku lub przeznaczyć do spożytkowania.
Ale jeśli w poszukiwaniu jak najlepszych itemów chcemy penetrować coraz głębsze podziemia lochów, to musimy także zadbać o odpowiedni ekwipunek. W tym celu musimy udać się do miasteczkowych specjalistów, u których możemy zdobyte towary spożytkować na wytworzenie (lub ulepszenie) posiadanego ekwipunku oraz specjalne mikstury, które pomogą nam w naszych wyprawach. A odpowiedni ekwipunek jest bardzo istotny, gdyż znacznie zwiększa szanse na przeżycie. Gra jest okrutna i w przypadku śmierci tracimy wszystkie aktualnie zebrane przedmioty, które znajdowały się w naszym plecaku. Zostaje nam tylko kilka itemów, które były ukryte w „kieszeniach” naszego herosa.
Jednocześnie powrót do lochów nie jest taką łatwą sprawą. Nie możemy po prostu wrócić do miejsca naszej śmierci po utracone gifty. Za każdym razem układ pomieszczeń się zmienia i podziemia wyglądają inaczej. Dlatego warto mądrze kalkulować ryzyko, gdyż każde następne pomieszczenie zamiast dostarczenia kilku dodatkowych towarów do naszego sklepu może okazać się kosztowną pomyłką.
W trakcie wypraw możemy posiłkować się trzema bardzo użytecznymi magicznymi przedmiotami, które oprócz oręża stanowią nasz ekwipunek poszukiwacza skarbów. Do naszej dyspozycji jest magiczny amulet, który w krytycznej sytuacji teleportuje nas za niewielką opłatę do miasteczka. Mamy także specjalne lusterko, które pozwala nam zwalniać miejsce w przepełnionym ekwipunku. Możemy przy jego użyciu natychmiast sprzedać nieprzydatne przedmioty za parę groszy. Ostatnim naszym magicznym sojusznikiem jest specjalne urządzenie, które podobnie jak amulet teleportuje nas do miasteczka. Jednak tym razem następnego dnia możemy wrócić dokładnie do tego samego miejsca lochów, z którego uciekliśmy. Jednak stosowanie tego urządzenia jest bardzo drogie i warto dokładnie przeliczyć, czy okaże się ono dobrym rozwiązaniem.
Moonlighter bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Screeny które widziałem wcześniej nie zachęcały mnie specjalnie do sięgnięcia po tytuł wyprodukowany przez Digital Sun Games. Nigdy nie byłem specjalnym fanem „kwadracianej grafiki” w grach. Jednak wpisująca się wyglądem w nurt pixel art gra wygląda całkiem fajnie. Specyficzna grafika buduje urokliwy klimat i owocuje bardzo dobrą płynnością rozgrywki. Dobrą robotę robi także muzyka. Gdy eksplorujemy lochy napięcia dodają nam szybkie, niepokojące tony, które po powrocie do miasta ustępują miejsca spokojnym i kojącym nutom.
Połączenie RPGa z ekonomicznym symulatorem sklepu okazało się strzałem w dziesiątkę. Dzięki temu gracz nie jest w stanie znudzić się ani zbyt monotonnym „staniem za kasą”, ani długimi walkami w podziemiach. Te drugie urozmaica także stale zmieniający się układ lochów. Nigdy nie wiemy czego możemy spodziewać się w kolejnej sali. Dla mnie ciekawą atrakcją było polowanie na wymagane do wytwarzania lepszego ekwipunku surowce oraz systematyczna rozbudowa sklepu i miasta.
Jednak mimo tych wszystkich atrakcji, po niecałych dwóch godzinach zaczynała mi doskwierać nadmierna powtarzalność i schematyczność w grze. Dlatego po tym czasie dla urozmaicenia zabawy po prostu przełączałem się na inny tytuł. Szkoda że Digital Sun Games nie zdecydowało się zrobić także tej gry na konsole przenośne. Bardzo chciałbym móc odpalić Moonlightera na swojej Vicie i od czasu do czasu wyruszyć na parę szybkich wypadów do lochów.
Podsumowując muszę stwierdzić, że wydany w Polsce przez 11 bit studios Moonlighter jest tytułem ciekawym, po który warto sięgnąć. Nie jest to produkcja wybitna, mogąca konkurować z wielkimi tytułami AAA. Jednak w swoim segmencie cenowym (gra kosztuje 79 złotych) jest zdecydowanie warta polecenia.
Dziękujemy firmie Evolve PR za dostarczenie nam egzemplarzu do recenzji.
Gra była recenzowana na platformie PlayStation 4
Ilustracja wprowadzenia: Screen z gry Moonlighter