Pierwszy epizod dodatku City That Never Sleep wziął graczy z zaskoczenia. Nikt nie wiedział, czego spodziewać się po DLC przygód pajączka. Relacja, jaka wywiązała się pomiędzy Black Cat, a protagonistą była intrygująca i to przez nią śledziłem historię przedstawioną w The Heist z zapartym tchem. Jednak ten aspekt w pełni doceniłem dopiero po zagraniu w drugi epizod. Główny antagonista w Turf Wars jest niestety typowym przedstawicielem czarnych charakterów występujących w filmach czy grach o superbohaterach.
Hammerhead, który chce zawładnąć całym mafijnym półświatkiem Nowego Jorku, jest postacią mało interesującą, której główną motywacją jest po prostu czynienie zła, walka z policją i Spider-Manem. Takie wykreowanie postaci nie jest niczym innowacyjnym i nie przykuwa gracza przed ekran. Przez co sama historia wydaje się miałka, dodana jakby na siłę do dobrze znanego schematu misji.
Tak jak poprzedni epizod pomimo małej innowacji w sposobie rozgrywki starał się dodać coś nowego, tak tutaj twórcy zaprzestali eksperymentować. Wszystko czego doświadczamy podczas trwającej około 3 godziny przygody dobrze już znamy. Historia, rodzaje misji i aktywności poboczne niczym nie różnią się od podstawki oraz epizodu The Heist. Wszystko to już było. Jedyne co ratuje Turf Wars to to, że w gruncie rzeczy to nadal jest Marvel’s Spider-Man. Bujanie się po mieście nadal sprawia całą masę radości, walki z przeciwnikami są angażujące i ku mojemu zdziwieniu, w nowym epizodzie nieco trudniejsze. Chyba podczas ogrywania główniej historii nie zginąłem tyle razy co podczas tego dodatku.
W Turf Wars dostaniemy wszystko to, co już było. Czy to źle? W gruncie rzeczy nie, bo gra sama w sobie jest angażująca i przykuwa przed ekran, jednak po Insomniac Games i tym co pokazali w pierwszym DLC można spodziewać się więcej. Jest to jednak rozszerzenie w stylu dodającym więcej tego samego. Nadal każdy aspekt rozgrywki dopracowany jest do perfekcji, jednak historia nie jest już tak intrygująca jak wcześniej.
Jaki jest więc ostateczny werdykt? Turf Wars to nic nowego, lecz jest integralną częścią Marvel’s Spider-Man dostarczając masę zabawy. Poprzedni epizod zawiesił jednak wysoką poprzeczkę moich oczekiwań, których Turf Wars nie spełniło. Być może jest to wina bycia tym środkowym epizodem, który jedynie rozwija pewne wątki, które zostaną rozwiązane dopiero w ostatniej części. Oby tylko zwieńczenie historii City That Never Sleep okazało się bardziej zaskakujące i innowacyjne.
Dodatek do recenzji udostępnił polski oddział PlayStation.
Ilustracja wprowadzenia: Mat. prasowe