Tegoroczny mundial zupełnie zdominował kalendarze nie tylko kibiców, ale także wydawców. Ci drudzy zdecydowali się na przesunięcie wielu nadchodzących premier na kolejne miesiące, aby nie konkurować z piłkarskimi emocjami i nie zaliczyć spalonego. Jednak nie wszystkim żonglerka datami w pełni się udała. Jedną z niefortunnych ofiar nieprzemyślanych zagrań padł film animowany Iniemamocni 2. Nie dość, że widzowie musieli na niego czekać czternaście lat, to w związku z piłkarskim świętem jego premiera w krajach uczestniczących w rozgrywkach zaliczy miesięczną obsuwę. Jednak ktoś ewidentnie zaspał i zapomniał o grze LEGO Iniemamocni, która zadebiutowała „o czasie” stając się jednocześnie dużym spojlerem nadchodzącego filmu.
Fabuła LEGO Iniemamocni to tak naprawdę dwanaście misji, w których Traveller’s Tales zamknęło najważniejsze wydarzenia znane z obu części filmu. Co ciekawe studio zdecydowało się na ciekawy zabieg. W pierwszej kolejności poznajemy przygody rodziny Iniemamocnych przedstawione w najnowszej części filmu. Dopiero w dalszej części rozgrywki wracamy do zdarzeń znanych nam z odsłony, która zadebiutowała na ekranach kin w 2004 roku.
Jeśli zastanawiacie się nad tym, co gra ma do zaoferowania, to możecie być spokojni. Dostajemy kolejne dobre Lego. Zapewne znajdą się malkontenci, którzy podkreślą określenie „kolejne”. Bo ta odsłona nie odbiega zbytnio od tego co znamy z innych produkcji opatrzonych logiem kultowych klocków. Podczas rozgrywki naszym największym wyzwaniem będzie dobranie odpowiedniej postaci, posiadającej konkretne zdolności, które są wymagane do zrobienia czynności pozwalającej pchnąć opowieść krok do przodu. Nadal w misjach fabularnych będziemy zbierać ukryte minizestawy oraz klocki, których odpowiednia ilość pozwoli odblokować tytuł „Prawdziwego bohatera”. Między misjami głównymi będziemy mogli rozkoszować się grą swobodną, w której czeka na nas masa wyzwań, wyścigów, złotych klocków do zebrania i postaci do odblokowania.
Jednak właśnie wszystkie wymienione wyżej elementy są obowiązkowymi pozycjami, bez których żadna produkcja o klockowych bohaterach nie może istnieć. Właśnie tego gracze oczekują i to chcą znaleźć w grze, gdy sięgają po produkcję z logiem Lego. I jak widać świetnie się to sprawdza, bo co roku na rynku pojawia się po kilka tytułów od Traveller’s Tales, które zawsze bardzo dobrze się sprzedają.
W tym miejscu muszę się uderzyć w pierś, jeśli ktoś odniósł mylne wrażenie, że gra nie zaoferuje graczom nic nowego. Studio zadbało o powiew świeżości. Pierwszą nowością jest randomowy sposób odblokowywania postaci. Oprócz podstawowego składu tytułowej rodzinki (i masy klonów każdego bohatera w specyficznym stroju) czeka na nas w sumie 113 grywalnych postaci. Jednak większości z nich nie odblokujemy poprzez ich wykupienie, jak to miało miejsce w dotychczasowych odsłonach. W LEGO Iniemamocni postacie są ukryte w paczkach, które dostajemy za niektóre misje i które możemy kupować za zebrane w grze kocki.
Paczki z bohaterami to dość kontrowersyjne rozwiązanie. O ile w tej produkcji wydają dość niewinnym dodatkiem, to jednak pamiętać należy kto jest jej głównym adresatem. Bezdyskusyjnie największe grono osób sięgających po ten tytuł będą stanowili najmłodsi gracze, którzy są dość podatni na wszelkie sugestie. Powstaje pytanie – czy kupowanie i losowanie bohaterów w paczkach nie zachęci ich do kupowania w przyszłości lootboxów w innych grach za realne pieniądze? Ale może jestem po prostu przewrażliwiony…
Kolejną nowością w grze jest system budowania rodzinnych budowli oraz obiektów Pixara. Za zebrane w grze swobodnej czerwone klocki możemy w wyznaczonych miejscach stworzyć specjalne konstrukcje. Część z nich będzie znana kinomaniakom z innych animacji studia. Dodatkowo pozwolą one odblokować grywalne kultowe postacie z bajek Pixara. Dzięki temu będziemy w grze mogli zagrać przykładowo rybką Dory z Gdzie jest Nemo lub Chudym z Toy Story.
Ciekawym rozwiązaniem jest także wyzwalanie dzielnic z rąk przestępców. Całe miasto podzielone jest na niewielkie obszary. W każdym z nich musimy wykonać po parę krótkich misji, które pozwolą wyrwać obszar z rąk złoli. Dopiero po uwolnieniu dzielnicy na naszej mapie pojawiają się wszystkie aktywności i klocki, które w danym obszarze mamy do zebrania.
Oczywiście jak praktycznie każda z produkcji Traveller’s Tales, także LEGO Iniemamocni zaoferuje nam opcję lokalnej kooperacji. Właśnie możliwość kanapowej współpracy sprawiła, że każda z odsłon klockowych przygód która ukazała w ciągu ostatnich kilku lat na rynku, szybko trafiła na moją półkę. Oczywiście można w gry z serii LEGO grać samotnie. Jednak najwięcej frajdy produkcje te dają, gdy możemy się nimi cieszyć z bliskimi.
Jest jednak pewien element, który bardzo drażnił mnie w tej odsłonie Lego. Nie mogłem przeboleć faktu, że większość złotych klocków po prostu była dostępna do zebrania. Wcześniejsze gry z klockowymi ludzikami przyzwyczaiły mnie do wypełniania zadań, kombinowania i rozwiązywania zagadek. W LEGO Iniemamocni te klocki po prostu są. Gdy tylko odzyskamy daną dzielnicę z rąk złoczyńców (i wszystkie elementy pokażą się na naszej mapie) musimy je już jedynie zebrać. Jeśli jeszcze mamy do dyspozycji postać potrafiącą latać, trwa to naprawdę chwilę. Oczywiście nadal są klocki, na które musimy zapracować (np. wykonując proste wyzwanie lub kończąc wyścig w określonym czasie), ale jak dla mnie i tak było zbyt proste. Ale w końcu to tytuł skierowany do najmłodszych graczy.
Kończąc swoją opowieść o LEGO Iniemamocni mogę powiedzieć tylko jedno – to klocki po które warto sięgnąć! Choć gra jest przygotowana z myślą o najmłodszych, to jednak gracze w każdym wieku (i z różnym doświadczeniem) będą się przy niej świetnie bawić. Ciekawa historia, podszyta dobrym humorem da wszystkim wiele godzin dobrej zabawy. Traveller’s Tales przygotowało dla nas kolejne dobre Lego, przy którym miło płynie czas, a my znowu możemy w sobie odnaleźć dziecięcą radość. Nie zabrakło kilku nowości, dzięki którym czuć świeży powiew i naprawdę przyjemnie się gra. Oczywiście najwięcej funu daje zabawa w duecie. Jednakże o zaletach kanapowej kooperacji nikogo przekonywać nie muszę.
Jedyną sugestią jaką mogę przekazać innym graczom jest zalecenie odrobiny cierpliwości. Kupcie grę (bo naprawdę warto), ale z zabawą wstrzymajcie się jeszcze na kilka dni. Wiem, że to może być naprawdę trudne, jednak warto poczekać. Nie tylko nie zepsujecie sobie seansu Iniemamocnych 2 zbędnymi spojlerami, ale także zdecydowanie więcej przyjemności odnajdziecie w grze, gdy będziecie mogli odnieść poszczególne misje do fabuły filmu.
Grę kupicie na stronie Muve.pl