LEGO Gwiezdne wojny: Saga Skywalkerów to definitywna gra LEGO Star Wars. Zawarto w niej wszystkie 9 filmów, a do wyboru mamy ponad 350 postaci ze słynnego uniwersum. Wszystko to zostało przykryte warstwą kultowej muzyki Johna Williams, nostalgicznych efektów dźwiękowych oraz najładniejszych klocków LEGO w historii. Tytuł stworzyło oczywiście TT Games, czyli twórcy odpowiedzialni za wszystkie inne gry LEGO.
Właśnie to wypowiedziałem odpalając LEGO Gwiezdne wojny: Saga Skywalkerów. Na samym początku wita nas widowiskowy filmik, który szybkim tempem przeprowadza nas przez kilka wspaniałych momentów z uniwersum Star Wars. Dalej przechodzimy do posiadającego własne życie menu, zawierające wielu z naszych ulubionych bohaterów. To jeszcze nie był początek, a już byłem zachwycony tym, co widzę. Aczkolwiek, czy ekscytacja i euforia przeze mnie odczuwana towarzyszyła mi przez całość rozgrywki? Nie do końca.
Nie chcę już na samym początku narzekać, dlatego zacznijmy może od tego co mi się naprawdę spodobało. TT Games po raz kolejny ulepszył gameplay. Przez 95% czasu rozgrywki w LEGO Gwiezdne wojny: Saga Skywalkerów kamera umieszczona jest za kontrolowana przez nas postacią, dzięki czemu nie jesteśmy zamknięci w wybranym przez twórców kadrze. Nigdy co prawda nie był to wielki minus tych gier, ale momentami, już wręcz, wkurzałem się na pozycję kamery. Przy tym tytule w końcu mogłem się zrelaksować. Na plus jest również nowy system walki, który zawiera m.in. kombosy rodem z gier Devil May Cry. Możemy m.in. „żąglować” wrogami, odstrzelić ich hełm i jednym strzałem ich wyeliminować, odepchnąć ich mocą, rzucić na nich głaz czy też wyrzucić ich na drugi koniec planety. Jest się czym bawić i jednocześnie jest na to wiele sposobów, które może i nie zadziwią growych weteranów, ale dla samej serii LEGO są to wspaniałe dodatki.
Teraz już w 100% rozumiem Anakina. Nadmierna ilość piasku naprawdę potrafi zdenerwować człowieka, a co gorsza wynudzić do bólu. Nie raz po kilku godzinach rozgrywki musiałem wyłączyć ten tytuł, bo po prostu się nudziłem (tym bardziej na Tattoine oraz Jakku). Ogromna ilość misji jest po prostu za łatwa (przydałby się inny poziom trudności), a sama ich struktura nie zachwyca. W poprzednich grach LEGO Star Wars poziomy były dobrze przemyślane, a puzzle czasami wymagały dłuższej chwili pomyślunku. Jest tutaj kilka perełek np. wyścig z Mrocznego Widma, większość boss fightów, bitwa o Hoth czy kilka bitw kosmicznych, ale jednocześnie brakuje tutaj ogromnej ilości kontentu. W grze nie zawarto jednych z największych bitew z filmów. Potyczka na Crait, walka w drugiej Gwieździe Śmierci, bitwa z początku trzeciego epizodu oraz finałowe starcie statków na planecie Exegol, to tylko kilka przykładów. Jak przechodziłem tę grę, to miałem takie wrażenie, że twórcy chcieli zrobić speedrun z wszystkich 9 epizodów. Narzucone jest tutaj strasznie szybkie tempo, przez co ciężko momentami było się wczuć w to co się dzieje.
P.S. Czy możemy wymazać Tatooine z tego uniwersum? Ostatnio odczuwam jakiś przesyt tej planety.
Ojej, ojej… ile glitchy! LEGO Gwiezdne wojny: Saga Skywalkerów to prawdopodobnie najbardziej zglitchowana gra LEGO… co prawdopodobnie nie było nawiązaniem do Ubisoftu i ich tragicznych otwartych światów. Mniejsza o to, trzeba po prostu przyznać, że ten tytuł potrzebuje kilka łatek, które naprawią m.in. zepsute animacje, duplikowanie postaci oraz crashe, które przytrafiły się również w mojej rozgrywce.
Co prawda glitchy tutaj nie brakuje, ale jakoś bardzo nie odtrącają od dalszego grania. W końcu, otrzymaliśmy tutaj prawdopodobnie największą grę LEGO w historii. Możemy odwiedzić najbardziej znane fanom zakątki tej galaktyki, i kontrolować – chyba każdą – choć trochę znaczącą postać z obszernego uniwersum Star Wars. Błędy musiały więć wystąpić, szkoda tylko, że było ich tak dużo…
LEGO Gwiezdne wojny: Saga Skywalkerów to zdecydowanie najbardziej ambitna produkcja TT Games i zarazem największa gra LEGO. Jak już wspomniałem, został dla nas otwarta cała galaktyka z filmów, w której możemy poruszać się praktycznie każdą znaną postacią. Wspaniała twórczość Johna Williams nie opuszcza nas tutaj ani na chwilę, efekty dźwiękowe również są doskonałe, a grafika po raz kolejny poszła o poziom wyżej. Dodatkowo mamy tutaj ogromną ilość przezabawnych momentów, w których czasami nabijano się z filmów. TT Games stworzyło definitywną grę LEGO Star Wars, ale mimo tego nie zasłużyła ona na rangę Mistrza. Brakuje tutaj wielu wręcz kultowych momentów, misje potrafią zanudzić na śmierć (tym bardziej, gdy musimy podążać za zbyt powolną postacią), a narzucone tempo jest po prostu za szybkie. Jest to produkcja, do której na pewno warto przysiąść, ale pamiętajcie, że nie odczujecie już tej samej magii, którą pamiętacie z czasów grania w LEGO Star Wars: The Complete Saga. Czar prysł i prawdopodobnie już na zawsze…
Ilustracja wprowadzenia: TT Games