Kroniki Myrtany: Archolos
Kroniki Myrtany: Archolos

Kroniki Myrtany: Archolos – recenzja moda. Co tu się odgothicowało?

Seria Gothic dla wielu z nas jest bardzo nostalgiczna. Świetna jedynka przyciągnęła do siebie całą masę fanów i zyskała bardzo dobre oceny. Dwójka wraz z dodatkiem Noc Kruka tę poprzeczkę jeszcze bardziej podniosła. Niestety, wiele ludzi stara się zapomnieć o trzeciej części i Arcanii, która była kontynuacją trylogii. Dosyć niedawno świat obiegła informacja, że trwają prace na remakem pierwszej części, w którym znacząco zmieni się sterowanie, ale historia będzie prawie taka sama. Na Steamie można też sprawdzić demo remake’u. Twórcy nie chcą odświeżać pierwszych części z tym samym sterowaniem i odświeżoną grafiką. Zamiast tego chcą zaoferować nowy produkt. Ludzie wciąż czekają na nowe historie ze świata Gothic, które zachowają swój charakterystyczny styl z pierwszych dwóch części. A co gdyby fani wzięli sprawę w swoje ręce? Tak właśnie powstało Kroniki Myrtany: Archolos – ogromna darmowa modyfikacja.

Na wstępie zaznaczę, że nie śpieszyłem się z tą recenzją. Wynikało to z faktu, że nie chciałem sobie psuć rozgrywki przez zmuszanie się do gry i grałem, kiedy miałem na to ochotę. Wyszło tak, że ochotę miałem coraz częściej, gorzej już było ze znalezieniem wolnego czasu. Kroniki Myrtany: Archolos to stary dobry Gothic. Jest w nim bardzo dużo zmian i ulepszeń, ale duch gry pozostał taki sam. Po kilku godzinach gry zapomina się, że jest to tylko modyfikacja, a człowiek zostaje pochłonięty przez nowy świat. Wyspa Archolos, po której dane nam jest przeżywać przygody, nie daje nam od siebie wytchnąć. Nawet zwiedzając któryś raz to samo miejsce, nie możemy narzekać na nudę. Naprawdę czuć, że ta wyspa żyje.

Zobacz również: QUIZ: Rozpoznaj postacie z I Fazy MCU!

Głównym bohaterem jest Marvin, farmer uciekający z wyspy Londram w obawie przed zbliżającą się wojną. Wraz z bratem Jornem odpływają statkiem na Archolos, aby zacząć w spokoju nowe życie. Bohaterów poznajemy na statku, chwilę przed dopłynięciem na wyspę. Po dotarciu na ląd chłopaki próbują odnaleźć się w nowym świecie, lecz wychodzą pewne komplikacje. I spokojnie, ich problemami nie będzie wyrywanie rzepy, czy wilki w lesie. Problemy z każdą chwilą robią się coraz poważniejsze. Wraz z rozwojem fabuły jesteśmy zmuszeni do rozwiązywania zagadek morderstw, wypraw w opuszczone od setek lat miejsca, walki z potężnymi potworami i bandytami oraz jesteśmy uwikłani w konflikty społeczno-polityczne.

Kroniki Myrtany

Fot. kadr z gry Kroniki Myrtany: Archolos

Jak już wcześniej wspomniałem, to stary dobry Gothic. Jednak jest w nim wiele zmian poprawiających rozgrywkę. Bardzo rozwinięty został crafting. Za pomocą siekiery można wydobywać drewno, a za pomocą kilofa złoża minerałów, które nie wiedzieć czemu co jakiś czas się odradzają. Można też łowić ryby czy przepisywać zwoje. Jednak największy plus nowego craftingu to gotowanie. Co jakiś czas można się natknąć na przepisy, dzięki którym będziemy mogli przyrządzać nowe potrawy o różnych właściwościach. Potrawy lekko wyparły eliksiry lecznicze, które nadal możemy w grze znaleźć, lecz niestety są one rzadsze i droższe. Różnorodność eliksirów zwiększyła się o eliksiry zapewniające tymczasowe wzmocnienie atrybutów. Inaczej możemy też uczyć się kradzieży kieszonkowej, alchemii czy magii. Nie zawsze będziemy potrzebowali do tego nauczycieli, teraz pomagają nam księgi, w których zapisane są mądrości.

Zobacz również: Krzyk – recenzja filmu. Kura, która wciąż znosi złote jaja.

Ale czym byłby Gothic bez świetnego dubbingu? Kroniki Myrtany: Archolos również posiada dubbing i to nie byle jaki. W grze możemy usłyszeć m.in.: Roberta Czebotara, Mirosława Zbrojewicza, Artura Barcisia czy Cezarego Żaka. Szczególnie ostatnia dwójka skradła moje serce. Panowie podłożyli głos pod dwóch pszczelarzy, z czego jeden z nich zleca graczowi misję zatytułowaną „Miodowe lata”. To naprawdę mała rzecz, ale niesamowicie mnie ucieszyła. Występuje też tutaj o wiele więcej odwołań do polskiej popkultury. Odnalazłem nawiązania do klasyków z YouTube, które na potrzeby gry zostały nieco zmienione: „legalizacja bagiennego ziela„, „drewno było złe, młotki były złe” oraz legendarna wypowiedź Otisa z filmu Asterix i Obelix: Misja Kleopatra zmieniona na „Jak to jest być katem, dobrze?„. Odkrywanie takich easter-eggów sprawia wielką frajdę, a w grze jest ich o wiele więcej. Gra została również o sytuacje losowe, w których do gracza podchodzą obce postaci, które zadają pytania wyrwane z kontekstu. Znaleźli się tutaj np: obywatel proszący o drapaczkę do pleców czy dwójka farmerów pytających czy dynia to owoc, czy warzywo.

Kroniki Myrtany

Fot. kadr z gry Kroniki Myrtany: Archolos

To, co pozostało niezmienione to system walki. Przez niektórych wyśmiewany, że jest zbyt drewniany, przez innych uwielbiany za to, że właśnie taki jest. Osobiście zaliczam się do drugiej grupy, lecz dopiero grając w Kroniki Myrtany, zauważyłem, że momentami sprawia on czasami więcej problemów niż przyjemności, szczególnie przy walkach grupowych. Ale to już nie wina modyfikacji tylko czasów, w których dwa pierwsze Gothicy powstawały. Jednak nawet na to twórcy znaleźli sposób. Walki z bossami są o wiele bardziej emocjonujące, gdyż widzimy ich pasek zdrowia rozciągający się po całej górnej części ekranu. Dodane są również nowe stwory, które urozmaiciły rozgrywkę.

Zobacz również: Euforia – oceniamy pierwszy odcinek 2. sezonu! Przemoc, pieniądze, prochy, patologia

Twórcy dobrze wiedzieli, na co zwrócić uwagę tworząc grę. Wiedzieli, że głównymi odbiorcami będą ludzie zaznajomieni z poprzednimi produkcjami Piranhy Bytes, dlatego też zwiększyli stopień trudności gry. Czy wyszło to na dobre? Moim zdaniem tak. Początek gry był o wiele cięższy, niż się spodziewałem. Trudniej było w grze zarobić, znaleźć dobry oręż czy pancerz. Dlatego każdy awans postaci sprawiał jeszcze większą frajdę, a każdą zarobioną monetę jeszcze bardziej się doceniało. Grafika, która była jedną z najbardziej charakterystycznych cech tej serii, nie zmieniła się. Zmianie uległy za to nowe tekstury przedmiotów. Dzięki temu gracz nie porusza się w znanych zbrojach, tylko w zupełnie nowych, dostosowanych do tego specyficznego świata.

Kroniki Myrtany

Fot. kadr z gry Kroniki Myrtany: Archolos

To teraz parę słów o głównym bohaterze. Twórcy wpadli na genialny pomysł, żeby puścić oczko do fanów. Gracze zaznajomieni z z grami Gothic wiedzą, że aby aktywować kody, należało w menu postaci wpisać komendę „marvin”. Tak więc główny bohater nazywa się właśnie Marvin i za każdym razem, gdy tę komendę się wpisuje, bohater wypowiada „Tak, to ja”. Genialne posunięcie. Początkowo nie mogłem się przełamać do głosu głównego bohatera. Nie była to wcale wina aktora dubbingującego protagonistę. Po prostu brakowało mi głosu Jacka Mikołajczaka, który robił świetną robotę jako Bezimienny. Na szczęście, po krótkim czasie przekonałem się do nowego głosu i uważam, że Michał Klawiter spisał się na medal i nadał Marvinowi odmiennego charakteru niż wcześniej bezimienny bohater.

Zobacz również: Co obejrzeć na Netflix? TOP 10 nowości. Too hot to handle wskakuje do pierwszej trójki

Ważnym elementem są również nowe charakterystyczne postacie. W grze znajduje się sporo cwaniaczków, z którymi nic nie wiadomo, a dialog może prowadzić do niespodziewanych kłopotów. Są również postacie bardzo charyzmatyczne, do których nabiera się szacunku już po krótkiej rozmowie. Przykładem są Roderich i Lorenzo, którzy są przełożonymi dwóch głównych gildii na Archolos. Roderich zarządza strażnikami miejskimi i postępuje wedle kodeksu, a Lorenzo dowodzi gildią kupiecką Araxos i pozwala na lekkie naginanie zasad w celu uzyskania większego zysku. Nie zabrakło również postaci występujących w poprzednich grach. Już na początku gry natykamy się na będącego jeszcze nowicjuszem Riordiana. Jego rola była o wiele większa niż początkowo przypuszczałem. Możemy uratować przed kretoszczurami Neka, z którym nie dało się porozmawiać w Gothicu (trochę to ironiczne). Na swojej drodze spotykamy również Stone’a oraz Bloodwyna i dowiadujemy się, dlaczego zostali zesłani do Górniczej Doliny.

Pomimo tego, że Kroniki Myrtany: Archolos to tylko modyfikacja, osobiście zaliczam ją oficjalnego kanonu Gothic. Średnio co 1.5 roku odświeżałem sobie dwie pierwsze części serii i mam wrażenie, że od teraz ta modyfikacja wejdzie do tego składu. Mam nadzieję, że w przyszłości powstaną kolejne modyfikacje takie jak ta, a do tytułu Kroniki Myrtany po dwukropku będzie można dopisywać nowe podtytuły.


Ilustracja wprowadzenia: The Chronicles Of Myrtana Team

Stały współpracownik

Hakuna Matata.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?