Dobra, Łukasz Kołakowski stworzony (wygląda strasznie, ale komu by to przeszkadzało), trzeba więc wybrać sobie zespół, w którym będzie miał okazje zacząć swoją karierę. Dla prawdziwych hardkorów jest oczywiście Angielska Championship. To ta, w której tłuką się 24 zespoły, dysproporcje pomiędzy nimi nie są zbyt wielkie, a wytypowanie tabeli końcowej przed sezonem jest bodaj jeszcze trudniejsze, niż trafienie szóstki w totolotka. Nie jeden ekspert piłkarski powie, że to jedna z natrudniejszych lig świata. Warto byłoby do niej wprowadzić polskiego menedżera. Challenge accepted.
Gdy już wybierzemy swój klub, możemy zacząć zastanawiać się nad ogarnianiem nowych funkcji najbardziej grywalnego arkusza kalkulacyjnego świata. Football manager 2019 najwięcej nowości oferuje, jeśli chcemy zagłębiać się w plany treningowe naszego zespołu. Twórcy chwalili się, że programy były konsultowane z prawdziwymi trenerami. No i fajnie, maniaków dochodzenia do wielkiej piłkarskiej formy to zajara, jednak trochę brakuje mi tu wyraźnego podziału, który zdecydowanie lepiej widać w realnym futbolu. Chodzi mi o to, że reżimy treningowe na różnych poziomach piłki znacznie się jednak różnią, a tu każdy zespół można trenować mniej więcej tak samo. Opcji jest multum i mają one na szczęście znaczny wpływ na grę. Nie tylko w pokazywanych na dolnym pasku tekstach, ale także w widoku meczowym. Zawsze więcej zabawy do dłubania, jeśli jednak przed tą opcją wymiękniecie, możecie ją po prostu powierzyć asystentowi. A sami grać, jakby edycji 2019 dotyczyła tylko aktualizacja składów.
Inaczej niż zawsze ustawia się także taktykę przed każdym spotkaniem. Opiera się raczej o nieco sprawdniejsze żonglowanie tym, co już było, jednak kilka aspektów wyraźnie rozszerzono. Czuje się wtedy zdecydowanie większy wpływ na zespół. W dodatku sam zobaczyłem, co sprawia, że osobiście nie zrobiłem kariery menedżera piłkarskiego. Głowić się nad tym przed każdym meczem po prostu nie chce. Na szczęście jednak mając w sztabie dobrego asystenta, mecz bez 20 minut grzebania w taktyce nie oznacza od razu 0-3 w czapkę (a czasem oznacza mimo grzebania).
Kolejna nowość to VAR i Goal-Line Technology. Wkroczyły do piłki równym krokiem i ani myślą z niej wychodzić, dlatego twórcy musieli działać. Nie ma jeszcze VARu w FIFIE, nie ma w PESie, jest tutaj. Przez długą część gry niedane mi było go zauważyć, dlatego też powoli zaczynałem zastanawiać się gdzie ta nowa zabawka. Pół sezonu i żadnej sytuacji? Jednak w porę otrzeźwiałem i przypomniałem sobie, że braki te są przecież atutem tytułu Sports Interactive. VARu nie było, bo nie ma go jeszcze w lidze, w której zabawę z nowym FM-em zacząłem. Szybka przesiadka na inny save i już można było cieszyć się tym, co sędziowie przy weryfikacji ukazują charakterystycznym gestem ekranu. Od razu mogę więc uspokoić, VAR nie jest nagminny, a stanowi tylko bardzo miły dodatek. Tak jak jednak wspomniałem, przedłożyłem nad niego trudny sezon w Championship. Kupiłem Michała Kucharczyka, aby trochę ekstraklasy jednak powąchać. Coś tam strzela!
Tak teraz będzie przez następny rok. Znowu będe wzbraniał się przed odpaleniem tej gry, jednak syndrom kolejnego mecz, wytropienia jeszcze jednego dobrego obrońcy w Rosji czy w Polsce i tak dalej, nie będzie pozwalał mi tej gry wyłączyć. Miło jest patrzeć, jak twoja ulubiona marka, mimo faktu, iż od jakiegoś już czasu nie ma żadnej konkurencji, cały czas się rozwija. Sports Interactive nie zbija bąków, a co roku pokazuje, dlaczego to akurat oni zawłaszczyli sobie cały gatunek. Utrzymanie moje Ipswich już ma, baraże o Premier League raczej nie grożą, więc mogę chwilę odpocząć. Przy okazji cały czas jednak myślał będe o wzmocnieniach ataku.
Grę do recenzji udostępnił Kinguin.net
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Świetna gra , wciąga mocno. Zastanawiam się czy nie kupić i nie wrócić do serii , ostatnio gralem w 2011/12, ale strach trochę 🙂