Fae Farm
Fae Farm

Fae Farm – recenzja gry. Rolnik nie z tego świata

Fae Farm, czyli nowa propozycja od studia Phoenix Labs, to kolejny przedstawiciel popularnego gatunku symulatorów farmy. Czy w tym segmencie można jeszcze pokazać coś nowego? Czy wróżkowa farma będzie potrafiła czymś zaskoczyć? Zapraszam do recenzji.

Choć fabułą w grach o prowadzeniu farmy nie ma szczególnego znaczenia, to o dziwo w Fae Farm możemy liczyć na trochę fabularyzowanego kontentu. Zaczyna się dość niewinnie. Nasza postać znajduje list w butelce, który zainteresował ją do tego stopnia, że postanawia udać się na miejsce tam opisane. W ten sposób wyruszamy na morską podróż do magicznej krainy. Po drodze wydarza się jeszcze morska kraksa, ale jakoś udaje nam się dotrzeć na miejsce. Na miejscu jest dość nietypowo, gdyż zamiast konwencjonalnego scenariusza dziedziczenia farmy po zmarłym krewnym, burmistrz wita nas na wyspie i przedstawia historię tego miejsca. Wyspa jest obecnie ogarnięta licznymi klęskami żywiołowymi, uniemożliwiającymi komukolwiek opuszczenie lub wejście na nią. To oryginalne podejście, wprowadzające odrobinę magii i fantazji do czegoś, co mogłoby być nudną, utartą opowieścią.

Fae Farm

Fot. Fae Farm

Fae Farm wyróżnia się spójną historią i serią zadań, która wychodzi poza typowe zadania związane z uprawą roli i nauką mechaniki gry. Podczas eksploracji świata odkrywamy, że na wyspie dzieją się coraz dziwniejsze rzeczy, a od nas zależy, jak rozwiążemy tajemnicę otaczające wyspę. Wczesne zadania koncentrują się na nauce rolnictwa, robieniu zakupów i odkrywaniu licznych miejsc na Azorii. W miarę postępu w głównej linii fabularnej, mieszkańcy stają się coraz bardziej życzliwi, a zadania skupiają się na ratowaniu Azorii i przywracaniu pokoju w krainie. Fabuła może nie wciąga tak bardzo jak w typowej grze RPG fantasy, ale jest wystarcza to, by uniknąć monotonii i nudy. Dla kogoś, kto odbił się wcześniej od symulatorów rolnictwa oferujących jedno i to sami, ale w innym opakowaniu, jest to naprawdę mile zaskoczenie.

Zobacz również: Assassin’s Creed Mirage – recenzja gry. Nowy AC II w domu…

Co od razu rzuciło mi się w oczy, to niesamowita jak na ten gatunek mobilność naszej postaci oraz przystępność rozgrywki. Poruszanie się po świecie jest płynne, a dodanie przycisku skoku pozwala dotrzeć nam niemal wszędzie. Możliwość przeskakiwania przez płoty i pływania po rzekach i jeziorach, a także wykorzystywanie magicznych grzybów do skakania wysoko w powietrzu i łatwego wspinania się po klifach, daje niezwykłą przyjemność podczas całej rozgrywki. Równie przydatna podczas zabawy jest mapa, na której zawsze widzimy, gdzie znajdują się postacie. Nie musimy więc szukać i zastanawiać się, co akurat teraz robią potrzebni nam bohaterowie – problem ten jest na przykład w Stardew Valley. Co więcej, wszystkie główne narzędzia używane do rolnictwa, wydobycia i zbierania pożywienia zajmują to samo miejsce w ekwipunku. Dzięki temu możemy po prostu nacisnąć przycisk akcji obok drzewa, skały, nasion lub rośliny, a nasza postać po prostu wie, jakiego narzędzia użyć, bez konieczności zmiany narzędzi. Proste i przyjemne.

Głównym motywem Fae Farm jest magia, co wynika z licznych elementów fantasy obecnych w grze. Prawie wszystkie działania, jakie podejmujemy w grze, są w jakiś sposób powiązane z magią. Zamiast polegać na maszynach rolniczych, by ułatwić sobie pracę, możesz rozwijać swoje umiejętności magiczne, aby wspomóc swoje uprawy. Magię można wykorzystać do przyspieszenia wzrostu plonów oraz do zbiorów na masową skalę, co pozwala zaoszczędzić czas. Magia jest także przydatna w kopalniach, ułatwiając walkę – tak, kopalnie czasem przeradzają się w dungeony – i wydobycie surowców, dzięki czemu te czynności stają się znacznie mniej żmudne.

Zobacz również: Eternights – recenzja gry. Koniec świata to idealny czas na romans

Ważną cechą gry od Phoenix Labs jest też rozwój postaci. Im więcej wykonujemy konkretnych czynności, tym efektowniej będziemy wykonywać te zadania w przyszłości. Co więcej, bohater posiada atrybuty takie jak zdrowie, mana i energia. Te są rozwijanie w dość nietypowy sposób. Wszystko zależy bowiem do tego, jak udekorujemy nasz dom. Dalej, gdy już znudzi nam się rozwój osobisty, przychodzi czas pomyśleć o drugiej połówce. W grze możemy nawiązywać relacje z innymi graczami, a z niektórymi nawet wejść w trochę bliższą znajomość. Szkoda tylko, że nie idzie za tym kompletnie nic ciekawego – postać tylko kręci się po naszej farmie. Ogólnie praktycznie wszystkie postacie są tu mocno nieciekawe.

Fae Farm

Fot. Fae Farm

Niestety w grze nie podobały mi się trochę postawy, które powinny być najbardziej angażujące – a szczególnie jest to uciążliwe na początku gry. Uprawianie roślin i hodowla zwierząt zwyczajnie wymaga od nas za dużo zachodu, przez co zwyczajnie miałem tego trochę dość. Zdecydowanie ciekawsza okazała się zabawa w górnika i zdobywanie drogich surowców. No i jest tam jeszcze walka, która może szału nie robi, ale i tak dawała więcej frajdy niż czasochłonna uprawa roślin. Dobrze, że z czasem magia wszystko ułatwia, ale początki nie są proste. Z uwag do produkcji muszę jeszcze wspomnieć, że gra na Switchu ma trochę problemów technicznych. Ładowanie potrafi trwać naprawdę długo, a zdarzają się też ścinki. Na szczęście nie są to duże rzeczy, a sama gra wygląda naprawdę dobrze i przyjemnie dla oka, więc i tak doceniam, że twórcom udało się grę do Switcha wydajnościowo jako tako dopasować.

Zobacz również: Disney Illusion Island – recenzja magicznej platformówki na Nintendo Switch

Więc jak to jest z tym Fae Farm? Gra na pewno zaskakuje podejściem fabularnym, które nie jest często spotykane w symulatorach farmy. Z drugiej strony recenzowaną grę nie można określać jako prostego przedstawiciela tego gatunku – dzieje się tu zdecydowanie więcej. Jest na przykład magia, która pomaga nam w codziennych czynnościach. Są też lochy, gdzie mamy nawet prosty system walki. A co najważniejsze, przez całą grę towarzyszy nam fabuła i zdania, które zachęcają do dalszej gry. Może gra na wstępie zawodzi trochę w gameplayowych postawach, ale nadrabia całą resztą. Naprawdę ciekawa produkcja.

Ilustracja wprowadzająca: materiały prasowe

Redaktor prowadzący działu Gry

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?