Tytuł, który bierzemy dziś na tapet, skupia się na ucieczce z escape roomów. Czym one są? To pokoje stworzone i zaprojektowane w taki sposób, aby uczestnicy musieli je opuścić. W nich poukrywane są podpowiedzi, kody, ciekawostki i wszelkie inne rzeczy potrzebne do wyjścia. Każdy z takich pokojów ma swój własny klimat i temat. Może to być ucieczka z krainy czarów, prom kosmiczny czy nawet chatka wiedźmy. Te trzy przykładowe escape roomy pochodzą akurat z Gdańska, z których sam uciekałem. Niemniej jednak zakup omawianego tytułu wychodzi dużo taniej, a pokojów jest znacznie więcej niż tylko trzy. W tytule, który mamy na tapecie, otrzymujemy przynajmniej 10 poziomów. Niektóre z nich natomiast składają się nawet z dwóch czy trzech połączonych ze sobą pokojów. Każdy z nich ma swoją własną ciekawą tematykę i interesuje na tyle, że nie nudzi.
W Escape Academy wcielamy się w ucznia tytułowej akademii ucieczki. Jednak ciekawostką jest tutaj fakt, że nie jesteśmy jedynym uczniem. Grę można bowiem przejść w kooperacji na podzielonym ekranie. Zarówno na jednym komputerze, jak i przez internet. Niestety, nawet przy drugiej opcji i tak mamy podzielony ekran. Z jednej strony dość mocno to przeszkadza, a z drugiej ułatwia rozgrywkę. Dlaczego? Najpierw skupmy się na wadzie. Podzielony na pół ekran niestety ogranicza widoczność. Ciężej się przez to szuka dodatkowych wskazówek i rozwiązuje niektóre z zagadek. Takie podejście ma jednak także swoje plusy. Przede wszystkim widzimy, co robi druga osoba i jakie wskazówki znajduje. Do tego możemy łatwiej ją znaleźć i kontynuować współpracę. Sprawia to, że możemy w pewien sposób poczuć się tak, jakbyśmy faktycznie próbowali uciec z escape roomu.
Co ciekawe, wszystkie te pokoje mają jakieś podwaliny fabularne. O ile nie dostajemy żadnych animacji czy cutscenek, o tyle sama historia i postaci są zarysowane dość klarownie. Pomiędzy kolejnymi poziomami otrzymujemy wstawki z kwestiami, które wypowiadają poznane postaci. Dzięki temu fabuła się rozwija, najpierw w przyjaznym i przyjemnym kierunku, ale czasem robi się coraz mroczniejsza. Nie zagłębiajmy się jednak zbyt mocno, aby uniknąć wszelkich spoilerów. Niemniej jednak plot twist, który otrzymujemy na końcu gry, jest dość mocno wyczuwalny. Nie ma co jednak ukrywać faktu, że nie historia jest najmocniejszą stroną Escape Academy. Jest nią sam pomysł na grę. Pokoje są bowiem wykonane naprawdę dokładnie, a także interesują swoim designem i poukrywanymi znajdźkami. Tych właśnie potrzebujemy, aby przejść dalej i kontynuować rozgrywkę już w kolejnych poziomach i pokojach.
Skupmy się zatem na rozgrywce. Ta jest naprawdę przyjemna i wkręcająca. Sterowanie jest wygodne, a same łamigłówki logiczne i ciekawe. Możemy wymieniać się przedmiotami z innym graczem. Dzięki temu wszystkiemu łatwo jest się dogadać i razem rozwiązać problemy, przed którymi stoimy. Czy musimy coś dopasować? Ułożyć kod? A może po prostu zjeść to, co znajduje się w pomieszczeniu? To nie jest takie proste. Wszystkie pokoje są w jakiś sposób pokręcone, a zagadki logiczne wymagają ruszenia głową. O ile w dwie osoby rozwiązuje się to bardzo szybko, o tyle znalezienie odpowiednich rozwiązań w pojedynkę może nie być takie proste. Na szczęście w przypadku utknięcia, możemy poprosić o podpowiedź, dzięki której zostaniemy naprowadzeni na odpowiedni tor.
Rozgrywka w Escape Academy wciąga i interesuje. Graficznie i dźwiękowo co prawda nie ma się czym zachwycać, ale gra ma swój styl. Na pewno nie odstrasza. Prosta fabuła i postaci budują genialne podwaliny pod rozwiązywanie zagadek w kolejnych pokojach. Tych jest około dziesięciu i składają się one często z połączonych dwóch lub nawet trzech pomieszczeń. W tytuł możemy zagrać w kooperacji z podzielonym ekranem. Zarówno przez internet jak i na jednym komputerze. Niestety gra okazuje się być dość krótka, jednak optymizmem napawa myśl, że mają pojawić się jeszcze dodatki. Gra wciąga, jest ładna i można w nią grać ze znajomymi. Niestety największym minusem jest fakt, że nie posiada ona polskiej lokalizacji. Nawet napisów. Pozostaje tylko czekać na kolejne odsłony.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe