Destiny 2: Twierdza Cieni – recenzja początku nowego życia produkcji Bungie

Destiny to seria, która bardzo często powraca na języki graczy, głównie za sprawą coraz to nowych rozszerzeń. Czasem powrót ten był dobry, czasem zły, a linia czasowa kreśli sinusoidę pomiędzy udaną odsłoną i nieudaną z bardzo dużą amplitudą. Tak więc, mieliśmy już do czynienia z kilkoma wzlotami i upadkami całej serii. W tytule wspomniałem o enigmatycznym nowym życiu Destiny 2. Czym się ono objawia? Na fakt ten składają się dwa czynniki: po pierwsze gra przeszła na model F2P, z opcjonalną możliwością zakupienia dodatku, nad którym dzisiaj się skupimy, po drugie – DLC jest pierwszą ekspansją, która została wykonana w pełni przez Bungie, a więc bez jakiegokolwiek wpływu Activision.  Sprawdźmy zatem, czy początek nowego rozdziału całej serii zapowiada udaną przyszłość!

Zobacz również: SoulCalibur VI – nowy asortyment ciosów dla postaci

Zacznijmy może od krótkiego wstępu fabularnego. Krótkiego nie bez przyczyny, gdyż w rzeczywistości jest on równie krótki, gdyż zajmuje ok. 4 godziny. Gracze po raz kolejny zostają wysłani na ziemski Księżyc, aby tym razem rozprawić się z Rojem, który wykorzystał nieuwagę Strażników i bardzo szybko zadomowił się na ziemskim satelicie, zagrażając naszej rodzimej planecie. Zatem plan jest prosty – wpadamy, zabijamy, wypadamy. Okazuje się, że nie do końca, gdyż Księżyc skrywa pewną mroczną tajemnice w swoim wnętrzu. Jaką? Nie wiem czy to spoiler, czy też nie, ale nie dowiecie się tego, gdyż są to podwaliny pod przyszłą linie fabularną. Kampania, oprócz wspomnianej wcześniej podwaliny, nie wprowadza nic nowego – mechaniki misji, bossowie, a nawet lokacje są wszystkie znane z poprzednich dodatków, czy nawet z podstawowej wersji gry.

Fot. mat. prasowe

Zobacz również: Twórca Dark Souls odpowiada, którą swoją grę lubi najbardziej

Sam Księżyc został dość znacząco odświeżony. Miejscówki nabrały znacznie mroczniejszego klimatu i zostały wzbogacone o sporą ilość detali, a także nowych znajdźiek i eventów, także nie jest to wyciskanie ze starego contentu na siłę tyle, ile się da, a raczej próba wykorzystania zmarnowanego potencjału.

Przejdźmy teraz do tego co najważniejsze, a więc do czystych nowości, gdyż tych jest dość sporo. DLC wprowadza dwa Szturmy, które szczerze mówiąc nie zasługują na większą uwagę, gdyż zwyczajnie nie są innowacyjne i raczej pełnią funkcję zapychacza. Ciekawym aspektem jeżeli chodzi o nowości jest za to event, który został wystartowany tydzień po premierze dodatku. Wydarzenie zatytułowane – Inwazja Weksów, wprowadziło nowy tryb, Inwazja, będący uproszczoną wersją Menażerii, znanej bardziej doświadczonym graczom Destiny, a także bardzo efektowne scenario, w którym odpieramy hordy Weksów próbujących wziąć szturmem Księżyc znów pod swoje władanie. Prosta rzecz, a naprawdę cieszy. Fakt ten może sugerować, że tego typu wydarzenia jeszcze będą się pojawiać w przyszłości.

Fot. mat. prasowe

Zobacz również: Call of Duty: Modern Warfare otrzymuje wsparcie funkcji NVIDIA Ansel oraz Highlights

Twierdza Cieni stawia przede wszystkim na przemodelowanie. Zarówno jeżeli chodzi o sam gameplay, jak i nagrody płynące z niego. Nowe rozszerzenie znacznie zwiększa ilość lootu, którym obdarza nas gra za przeróżne aktywności. Gracz może w końcu śmiało przebierać i wybierać, a co najważniejsze regularnie i systematycznie progresować za sprawą licznych misji pobocznych, pomniejszych publicznych wydarzeń i masy ukrytych sekretów, które wprowadza DLC. Jeżeli już przy ekwipunku jesteśmy to należy tutaj koniecznie wspomnieć o kolejnej nowości – Armory 2.0. Jest to nic innego jak kompleksowy rework pancerza, który noszą na sobie gracze podczas rozgrywki. Zostały dodane nowe statystki, możliwość ulepszania, a także szereg nowych modyfikacji, które również doczekały się pokaźnego przerobienia. Nie są one już jednorazowe, a także mają zdecydowanie większe przełożenie na rozgrywkę. Wszystko to przekłada się na możliwość tworzenia kilku buildów postaci, co znacząco urozmaica rozgrywkę. Ulepszeniu uległ również cały system walki, w którym w końcu można mówić o dość sporym balansie. Szczególnie jeżeli chodzi o umiejętności, które już nie są tak potężne, a ich aktywacja nie gwarantuje nam nieśmiertelności podczas ich używania. Rozgrywka PvP nabrała nowych rumieńców!

Fot. mat. prasowe

Na samym końcu koniecznie trzeba wspomnieć o tym, że dodatek wprowadza również współdzielenie postaci pomiędzy platformami. Tak więc, jeżeli grałeś dotychczas w Destiny na swoim PC, a chciałbyś przerzucić się na konsolę, z racji, że gra jest już darmowa, to wystarczy, że pobierzesz gierkę na swój telewizyjny sprzęt, a twoja postać już będzie tam na ciebie czekać!

Konkludując wszystko, Twierdza Cieni to naprawdę udany dodatek. Zdecydowanie nie można w nim narzekać na nudę, a przeprowadzone modyfikacje w przeróżnych aspektach gry stanowią bardzo solidną bazę pod nowe życie Destiny, życie poza Activision. Wszystko wskazuje na to, że najbliższe miesiące będą naprawdę udane dla produkcji Bungie i wydaje mi się, że warto powrócić do tego tytułu raz jeszcze.

Zagorzały fan fantasy, szeroko pojętego gamingu oraz student w jednym.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?