Death’s Door – recenzja gry, przed której drzwiami nie musicie porzucać wszelkiej nadziei

Devolver Digital wydał niedawno grę studia Acid Nerve, odpowiedzialnego między innymi za Titan Souls, pod tytułem Death’s Door. Muszę przyznać, że to jedno z największych zaskoczeń tego roku. Pozornie prosta, mało oryginalna produkcja, która sprawia, że wręcz ciśnie nam na usta „po co tworzyć takie produkcje” – zaskakuje od samego startu. Zapraszam do recenzji.

W grze Death’s Door wcielamy się w postać Kruka o nieznanym imieniu, który para się podobnym zawodem jak Mort z książek Terry’ego Pratchetta. Dokładniej mówiąc, nasz protagonista jest Żniwiarzem. W świecie wykreowanym przez Acid Nerve, wszystkie ptaki tego gatunku wykonują właśnie ten zawód. Prowadzona historia kompletnie się odmienia, gdy główny bohater ma za zadanie odnaleźć kolejną z dusz, jednak ktoś inny kradnie jego zlecenie. Takie zdarzenie nie jest przewidziane w regulaminie. Jeżeli opis jest pozbawiony większego sensu lub, przy odrobinie szczęścia, zalatuje enigmą – spieszę z wyjaśnieniem. Niemożliwym jest recenzować tę produkcję bez spoilerów. W związku z tym to jeden z ostatnich opisów, który opowiada cokolwiek z gry. Wybaczcie.

Pierwsza scena gry to główny bohater wysiadający z autobusu, niczym przykładny pracownik fabryki zmierzający na jedną ze zmian. W moim umyśle jednak, z racji tematów „życia po śmierci”, dusz czy innych światów, pojawiła się kolejna książka. Podział ostateczny autorstwa C.S. Lewisa. Jeżeli znacie tę historię, zrozumiecie bardzo dobrze skojarzenie. Jeżeli nie, to szczerze ją polecam i chciałbym zapewnić, że ilość skojarzeń oraz nawiązań jest jednym z istotniejszych elementów, przez który pokochałem tę grę.

Zobacz również: Ghost of Tsushima Director’s Cut – recenzja gry. Jeszcze piękniej, jeszcze więcej, nadal fenomenalnie

Death's Door - recenzja gry przed której drzwiami nie musicie porzucać wszelkiej nadziei

Fot. Materiały promocyjne

Źródła podają, że gra zajmuje około 15 godzin, a ja potwierdzam te dane. Chciałbym jednak podkreślić, że gdyby nie spoglądanie na zegarek, rzuciłbym zdecydowanie mniejszą liczbą, czy nawet cyfrą. Death’s Door potrafi wciągnąć w niezrozumiały dla mnie sposób. Całość ukończyłem w dwa podejścia i nie żałuję ani minuty. Śmieszy mnie jednak fakt, iż za każdym razem, gdy widzę gry z tego gatunku, to mówię do siebie „o, Diablo!”.

Zobacz również: Seed of Life – recenzja nowej przygodówki

Death's Door - recenzja gry przed której drzwiami nie musicie porzucać wszelkiej nadziei

Fot. Materiały promocyjne

Wyróżniającym się elementem jest fakt, iż spotykani „bossowie” wymagają za każdym razem zupełnie odmiennej strategii. Nie ma tutaj typowego, bezrefleksyjnego klikania tego samego przycisku, gdy antagonista przykucnie na chwilę z wycieńczenia. Urozmaica to rozgrywkę i wymaga pomyślunku, a nie pustego chodzenia z miejsca na miejsce. Owszem, zdarzały się chwile, co można dodać do minusów, że wykonywaliśmy powtarzalne czynności. Nie odnajdzie się jednak gry, która jest pozbawiona tych wad.

Death's Door - recenzja gry przed której drzwiami nie musicie porzucać wszelkiej nadziei

Fot. Materiały promocyjne

Death’s Door miałem przyjemność ukończyć na komputerze i muszę przyznać, że konsola nadałaby temu odrobinę inny wyraz. Trzeba lubić, nazwijmy to ogólnie na potrzeby tej recenzji, „Sterowanie 3D przy pomocy pada”, czyli poza ruchem musimy koordynować widok przy pomocy osobnej gałki. Jednak tutaj frajda mogłaby być jeszcze większa. Jeżeli wahacie się, czy zakupić ją na PlayStation lub Xbox – go for it! Tytuł jest w przystępnej cenie, a fakt, iż zabiera Cię na kilka ładnych godzin w intrygującą i klimatyczną podróż, tylko potwierdza jego atrakcyjność. Polecam zebrać się na odwagę i wejść w te drzwi.


Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz

Wielbiciel kina o wszystkim innym niż szarej codzienności, gier oraz szeroko pojętej muzyki. Nie wzgardza nowinkami technologicznymi oraz wyprzedażami w Play Station Store. Gdyby Batman istniał naprawdę, wolałby chodzenie po ścianach i wielką moc, bo z nią przychodzi ...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?