Beyond a Steel Sky pierwotnie miało premierę 16 czerwca 2020 roku na urządzenia z systemem iOS. Niedawno jednak trafiło na konsole Sony, Microsoftu i Nintendo. Za produkcję gry odpowiada Revolution Software. Jest to przedstawiciel z gatunku gier przygodowych. Gra jest kontynuacją tytułu sprzed 27 lat. Czy był to udany powrót? Dowiecie się poniżej!
W grze wcielamy się w Roberta Fostera, mieszkańca tak zwanej „wyrwy”. Opowieść jaką przekazuje Beyond a Steel Sky, skupia się wokół poszukiwań Milo, dziecka porwanego z wioski, w której przebywał Foster. Większość gry spędzimy jednak w Union City, ogromnym utopijnym mieście, gdzie wszyscy mieszkańcy są „szczęśliwi”. Bez większych spoilerów to tyle. Fabuła gry nie jest zbyt skomplikowana, a wątków pobocznych też nie jest tu zbyt dużo. Ale czy historia jest dobra? No właśnie, mam z nią spory problem. Nie chodzi tu o samą treść, ale o sposób jej przekazania. Scenariusz to dosyć prosty średniak, a jednak jej odbiór jest jakiś taki nietypowy. Nie oszukujmy się, porwanie dziecka to bardzo poważna sprawa. Nasz bohater jednak zachowuję się, jakby nigdy nic się nie stało. Robert chodzi wesoły, rzuca żartami, ma wiecznie uśmiechnięty wyraz twarzy. Nawet gdy prowadzi z kimś rozmowę o innych porwanych dzieciach, uśmiech nie znika. Cóż za sympatyczny facet. Klimat gry ani trochę nie współgra z wydarzeniami i to czyni to okropnie dziwnym doświadczeniem.
Przejdźmy zatem do rozgrywki. Gra w głównej mierze opiera się na bardzo dobrze zrealizowanych łamigłówkach. Nie mamy tu zbyt wiele mechanik. Nasza postać może oczywiście chodzić, wchodzić w interakcję z otoczeniem i korzystać z hakera. Zatem jak w każdej przygodówce naszym zadaniem jest wchodzić w interakcję ze wszystkim, a później wykorzystać zdobytą wiedzę, aby rozwiązać stojącą przed nami zagadkę. Żadne z wyzwań, jakie czekają nas w grze, nie jest nużące ani nielogiczne. Zazwyczaj wystarczy przeszukać otoczenie, w którym się znajdujemy i odpowiedź prędzej czy później przyjdzie do nas sama. Zaciąłem się może w dwóch momentach, jednak po poświęceniu chwili czasu w końcu doszedłem do rozwiązania. Dla mnie osobiście to duży plus. W przeszłości odbijałem się od gier przygodowych przez to, jak były nieoczywiste. Tu nie odczuwałem tego problemu.
Pozostał do omówienia ostatni aspekt, czyli jak ta gra w ogóle wygląda. Produkcja nie zachwyci was może fotorealizmem ani wielką rewolucją graficzną, ale wygląda naprawdę w porządku. Tytuł ten wizualnie może kojarzyć się z komiksem. Postacie są ładnie narysowane, miasto szczegółowe, nie ma się do czego zbytnio przyczepić. Projekt lokacji też jest naprawdę dobry. Każda z odwiedzonych przez nas miejscówek ma swój klimat i nie czujemy, że po raz kolejny odwiedzamy ten sam obszar. Jedynie, co tu kuleje, to mimika twarzy postaci. Nie jest to tytuł AAA, dlatego można przymknąć oko na takie rzeczy i cieszyć się stylem artystycznym, jaki obrali twórcy.
Nie uważam Beyond a Steel Sky za grę złą, ale nie jest to też produkcja bardzo dobra. Myślę jednak, że warto dać jej szansę. Nie jest to przygodówka, która was wymęczy i postawi przed zadaniami, które wymagają czytania w myślach twórcom. Spędziłem przy niej dosyć sympatyczne 9 godzin i nie żałuję. Ale przestrzegam, że produkcja ta nie trafi do każdego. Jeśli więc myślicie nad zakupem i nie jesteście pewni, czy to gra dla was, polecam poczekać na przeceny.
Ilustracja wprowadzenia: materiał prasowe