Alan Wake Remastered
Alan Wake Remastered

Alan Wake Remastered – recenzja gry. Pisarz znów ma wenę

W 2010 roku premierę na XBOX 360 ma niesamowita gra o pisarzu. Niedługo, bo już dwa lata później, można było ograć produkcję na PC. Mało tego! W tym roku Remedy Entertainment postanowiło wydać tytuł Alan Wake Remastered. Żyjemy w czasach, gdzie remasterów jest już naprawdę od groma. Jedne są lepsze, inne gorsze. Czego można się w takim razie spodziewać po tej odświeżonej edycji?

Alan Wake Remastered opowiada tą samą historię, co oryginalna produkcja. Wcielamy się w tytułową postać. Jest to pisarz, który już od jakiegoś czasu nie ma weny, by tworzyć kolejne dzieła. W związku z tym razem ze swoją żoną decyduje się na wakacje w miasteczku Bright Falls. O wszystkim wie także jego agent i przyjaciel Barry, który co jakiś czas dzwoni i pyta, co u niego. Niestety, jak się okazuje, w miasteczku każdy rozpoznaje sławnego autora, a ten już wie, że nie odpocznie tak, jak planował. Na domiar złego, jego żona postanowiła stworzyć dla niego biuro, w którym będzie mógł pisać.

Alan Wake Remastered

fot. zrzut ekranu z gry Alan Wake Remastered

Pisarz ma swoje demony, z którymi się mierzy. Przemierza ciemność uzbrojony jedynie w latarkę i rewolwer. Nie jest do końca pewien, czy to prawda, czy tylko wymysł jego wyobraźni. W ciemności spotyka mieszkańców Bright Falls, którzy zachowują się inaczej niż za dnia. Wokół nich emanuje aura ciemności. Zachowują się dziwnie. Jakby nie kontrolowali swojego własnego ciała. Mało tego! Starają się zranić głównego bohatera. Atakują go siekierami, rzucają toporami i zasadzają się na niego w kilka osób. Niestety, pociski nic im nie robią. W związku z tym, najpierw trzeba pozbyć się tej mrocznej aury, która ich chroni. Należy to zrobić za pomocą latarki. Jak łatwo się domyślić, ilość zasobów jest tutaj mocno ograniczona. Zarówno baterie do latarki, jak i naboje do rewolweru.

Zobacz także: Insurgency: Sandstorm – recenzja gry. Wojna na padzie?

Poza amunicją czy bateriami w grze można znaleźć jeszcze więcej rzeczy. Przykładem są różne bronie, jak strzelba czy pistolet na flary. Jednak poza przedmiotami użytecznymi, dostępne są także inne znajdźki. W całej grze znajduje się 100 termosów z kawą porozstawianych w całym świecie. Ponadto możemy znaleźć również kartki maszynopisu. Te akurat są dosyć przydatne. Maszynopis zatytułowany jest Departure, a autor to nikt inny, jak sam Alan Wake. Jednak główny bohater totalnie nie pamięta, aby taką powieść kiedykolwiek pisał. Opowiada ona to, co już się wydarzyło oraz to, co ma się dopiero wydarzyć. Dzięki temu gracz jest w stanie nastawić się na to, co dopiero nadejdzie.

Alan Wake Remastered

fot. zrzut ekranu z gry Alan Wake Remastered

W całej historii głównym sojusznikiem Alana Wake jest światło. To ono chroni go przed przeciwnikami i to w nim nasza postać odzyskuje zdrowie. Na szczęście nie tylko ono go wspiera. Mimo że to wszystko wydaje się dziwne i nierealne, pisarz może liczyć na pomoc wielu ludzi, którzy mu wierzą. Wspólnie muszą odkryć co się dzieje, co to za koszmary i znaleźć odpowiedź na pytanie, co stało się z żoną głównego bohatera, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach.

Wbrew pozorom, gra nie jest aż tak mroczna, jak by się mogło wydawać. Poza koszmarami, zagadką zaginięcia i wiszącym nad głową ryzykiem śmierci, znajdą się chwilę, aby się zatrzymać i odsapnąć. Czy to przy radiu, słuchając transmisji jednego z mieszkańców, czy to przy telewizorze, oglądając odcinek programu zatytułowanego Night Springs, przedstawiającego niewyjaśnione, niesamowite zagadki. Czytając kolejne strony maszynopisu, czy znajdując w lesie skrzynię z zapasami, ukrytą tak, jakby czekała tylko na nas, wszystko to sprawia, że poczucie strachu i beznadziei jest absolutnie niwelowane i od czasu do czasu znajdujemy chwilę, aby odetchnąć i przygotować się na dalszą wyprawę w nieznane.

Alan Wake Remastered

fot. zrzut ekranu z gry Alan Wake Remastered

Zobacz także: Phoenix Point: Behemoth Edition – recenzja gry. Niby wojna, a jednak chill

Alan Wake Remastered idealnie łączy elementy grozy z dobrym poczuciem humoru. Świetna historia zachęca do zwiedzania świata gry i eksplorowania go dalej. Grając w ten tytuł można pomyśleć, że grafika nie została poprawiona zbyt mocno, jednak gdy wróci się do oryginału, od razu widać różnicę. Jest naprawdę dobrze. Niestety, niektóre z animacji postaci nadal są dosyć sztywne i nienaturalne, co lekko zaburza immersję. Tym razem jednak łatwiej jest wczuć się w przedstawiony świat.

Przy odświeżonej edycji łatwo złapać się na tym, że zatrzymujemy się i podziwiamy krajobraz lub oglądamy małe detale, które w oryginalnej wersji gry wcale nie przyciągały uwagi. Soundtrack w tej produkcji zachwyca. Idealnie buduje napięcie i rozładowuje je, gdy nasza postać jest już bezpieczna. Dźwięki, aktorzy głosowi i muzyka są na naprawdę wysokim poziomie. Historia wciąga i intryguje. Każda z postaci jest barwna i unikalna. Jednym słowem, ta edycja gry jest w stanie przyciągnąć zarówno nowych graczy, jak i tych zaznajomionych z tytułem. Czuć, że nie jest to odświeżanie gry „na szybko”, czy dodawanie do niej rzeczy, które miały się pierwotnie pojawić, a które wycięto. Twórcy naprawdę się przyłożyli i postarali, aby jak najlepiej wykorzystać potencjał drzemiący w tym tytule.

Ilustracja prowadzenia: materiały prasowe

Przede wszystkim gracz i miłośnik kina. Zakochany w MARVELu, a najbardziej w Spider-Manie. Prowadzi swój kanał YouTube, streamuje na Twitchu, montuje filmy i zbiera figurki. Takie duże dziecko.

Więcej informacji o
, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?