Zagrajmy w to jeszcze raz – Robin Hood Legenda Sherwood

W grudniu 2016 znienacka na sklepowe półki trafił Shadow Tactics: Blades of The Shogun, gracze na nowo poczuli ducha Commandos: Behind Enemy Line. Nowa produkcja została okrzyknięta spadkobiercą popularnej serii i duchowym następcą gatunku taktycznych skradanek oglądanych z lotu ptaka. Jednak wiele osób zapomina, że w 2002 roku odbyła się premiera Robin Hood Legenda Sherwood, jednego z najbardziej niedocenionego i zapomnianego przedstawiciela tego gatunku. Dzisiaj przyjrzymy się tej produkcji w kolejnym materiale cyklu Zagrajmy w to jeszcze raz.

https://www.youtube.com/watch?v=7dpBnRJQcXo

Zobacz również: Zagrajmy w to jeszcze raz – Total War: Shogun 2

Gatunek taktycznych skradanek z rzutem izometrycznym nie jest popularny wśród wydawców w branży. Najwięcej gier z tym stylem rozgrywki pojawiło się na rynku pod koniec lat dziewięćdziesiątych oraz na początku obecnego wieku. Na ten chwilowy trend załapało się także studio Spellbound Entartaiment AG, które tworząc Robin Hood Legenda Sherwood, mocno inspirowało się serią Commandos oraz Desperados. Twórcy do sprawdzonej formuły postanowili dodać coś od siebie, zmieniając co nieco w modelu rozgrywki, a także zaprezentować ciekawe realia historyczne wymieszane z legendami o Królu Złodziei.robin miastoStyl grania w Robin Hood specjalnie nie różni się od tego, do czego przywykliśmy w tego typu grach. Musimy się skradać, chować za osłonami, wywabiać pojedynczo wrogów i w odpowiednim momencie ich likwidować. W wielu produkcjach o podobnej tematyce, wykrycie i walka w zwarciu praktycznie oznacza śmierć bohatera i rozpoczęcie przechodzenie etapu od momentu ostatniego zapisu. W tym przypadku producenci postanowili odejście nieco od tej formuły i wprowadzili możliwość walki  bronią białą. Za wykonywane ruchy bohaterów odpowiedzialny jest gracz, który definiuje ruch orężem „maźnięciami” myszką na ekranie. Trzeba przyznać, że obecnie, to rozwiązanie wydaje się bardzo prymitywne, twórcy chyba bardzo chcieli umieścić w grze walkę, za którą będzie odpowiadać gracz i to był najlepszy sposób, na jaki wpadli. Wydawać by się mogło, że przez to rozgrywka będzie o wiele prostsza, jest to jednak błędne myślenie. Wprawdzie, gdy podczas grania popełnimy błąd i jeden z przeciwników nas zauważy, nie oznacza to natychmiastowej śmierci, bo jesteśmy w stanie go szybko pokonać, lecz jeśli dostrzeże nas większa grupka wrogów to i tak nie będziemy mieli z nimi żadnych szans. Ta mechanika jest dużym uproszczeniem podczas grania na najniższym poziomie trudności, kiedy grę możemy ukończyć z pieśnią wojny na ustach.robin walka

Zobacz również: Battlefield 2018 i sezon ogórkowy

Dużą rolę podczas grania mają bohaterowie. Na większość misji dobieramy 5 osób, które podzielone są na różne klasy. W naszej kryjówce znajdziemy typowych mięśniaków, którzy będą mieli za zadanie walczyć, łuczników odpowiedzialnych za uruchamianie pułapek czy tych, którzy będą się skradać i likwidować wojaków po cichu. Odpowiednie dobranie kompanów, będzie kluczowym aspektem, który może zadecydować o tym, czy pomyślnie wykonamy misję. Nasi protagoniści podczas rozgrywki na bieżąco komentują wydarzenia, a w trakcie wykonywania różnych akcji raczą nas ciekawymi komentarzami. Tutaj jednak objawia się jedna z wad gry, która mocno daje się we znaki w obecnych czasach. Mianowicie wiele reakcji jest nużąco powtarzalnych, gdy po wielokroć wykonujemy to samo i słyszymy w kółko zapętlające się kwestie. Pochwały należą się polskiemu wydawcy za dobrą lokalizację tytułu. Glosy są nagrane w bardzo dobry sposób i brzmią realistycznie. Szczególnie dobrze wypada Janusz Zadura, który wcielił się w postać Robin Hooda, aktor po mistrzowsku wykreował on postać nonszalanckiego rozbójnika.

https://www.youtube.com/watch?v=892-sSVLs_Y&t=139s

Na pochwałę zasługuje także oprawa graficzna. Jak na swój wiek, może ona zachwycać nawet dzisiaj. Coś w tym jest, że wiele gier z rzutem izometrycznym pomimo stale upływającego czasu, nadal wyglądają świetnie. W przypadku Robin Hood Legenda Sherwood mamy do czynienia z dwu i pół wymiarowymi spritami. Daje to efekt nadal dobrze wyglądających obrazów, jednak często, gdy postacie będą znajdować się za przeszkodami nie będziemy w stanie ich dostrzec. Czasem może to doprowadzić do sytuacji, kiedy gracz nie jest do końca pewien czy protagonista znajduje się za osłoną, czy też nie, czego efektem będzie śmierć kierowanej postaci. Takie sytuacje zdarzają się na szczęście nad wyraz rzadko, a wszystkie plansze są przejrzyste i wykonane z dbałością o wszelkie szczegóły. Końcowy odbiór gry nie byłby jednak taki sam, gdyby nie zastosowana wizja artystyczna. Gra w bardzo przekonujący sposób ukazuję Wielką Brytanię w XII wieku. Poruszając się po miastach takich jak York czy Nottingham natrafimy na dzielnice biedoty, ryneczki wypełnione rzemieślnikami oraz trafimy do górnych zamków, gdzie spotkamy śmietankę towarzyską. Bynajmniej nie jest to gra historyczna i nie można jej brać za wzór wydarzeń w średniowieczu, lecz pomimo to twórcom udało się wykreować świetny klimat produkcji.robin kryjowka

Zobacz również: TOP 2018 – Najlepsze Gry Roku! Ranking aktualizowany!

Jedną z większych skaz na ogólnym wizerunku gry są powtarzalne misje. Nie jest to bolączką podczas całej rozgrywki, lecz problem, który pojawia się mniej więcej w połowie. Po wykonaniu zadań wprowadzających, uratowaniu wszystkich bohaterów i zagłębieniu się w całą intrygę, następuje moment, kiedy gracz jest zmuszony do wykonywania kilku rodzajów misji w kółko, aby zebrać określoną liczbę „tarczy” potrzebnych w finałowych etapach. Powoduje to, że w pewnym momencie gracz jest zmuszony na siłę przebrnąć przez część gry, aby dojść do ciekawszych etapów. Te nudne momenty są też nieciekawym defektem na ogólnym odbiorze kampanii fabularnej. Byłaby ona rewelacyjna, gdyby nie wspomniane wcześniej nudne i powtarzalne momenty. Reszta misji opowiada bardzo ciekawą historię, w której głównym celem jest przywrócenie równowagi w państwie podczas nieobecności króla. Wiele nietypowych zwrotów akcji i epickich bitew sprawia, że nawet dzisiaj fabułę śledzi się z wypiekami na twarzy. robin memJest taka możliwość, że w mojej głowie istnieje nad wyraz wyidealizowany wizerunek Robin Hood Legenda Sherwood, gdyż jest to jedna z moich ukochanych gier dzieciństwa. Na Steamie oraz GOG-u grę można obecnie zakupić za śmieszne małe pieniądze, w porównaniu do tego, co ma do zaoferowania. Na wielu forach znalazłem wpisy różnych osób, które tak samo, jak ja nie rozumieją, dlaczego mało kto ją docenił. Tak więc może wcale nie bezpodstawnie wychwalam przygody Robin Hooda i jego wesołej kompanii. Wszystkim niezdecydowanym polecam spróbować i przekonać się samemu, co produkcja ma do zaoferowania. Ja sam wracałem do niej wielokrotnie, ostatnio przygotowując się do napisania niniejszej recenzji i muszę przyznać, że znowu bawiłem się świetnie.


Ocena 80/100

Plusy:

  • Grafika nadal zachwyca
  • Polska lokalizacja robi dobrą robotę
  • Postacie, które lubimy i chcemy zabierać na wyprawy
  • Misje są bardzo wciągające…

Minusy:

  • … Jednak w połowie gry część z nich nuży
  • Powtarzalne kwestię bohaterów potrafią zirytować.

Ilustracja wprowadzenia: Mat. prasowe

Miłośnik gier i wszystkiego co związane z tematyką fantasy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?