Winni – recenzja duńskiego kandydata do Oscara!

Już w ten piątek do kin trafi zdobywca nagrody publiczności festiwalu w Sundance oraz duński kandydat do Nagrody Akademii Filmowej. Przed Wami Winni.

Bardzo lubię wchodzić na salę kinową z dużą dozą niewiedzy, bez oglądania zwiastuna filmu, znając ledwie niewielki zarys tego, z czym przyjdzie mi za chwilę obcować. W przypadku Winnych ta taktyka spisała się na medal, bowiem dzięki temu jest to dla mnie jedna z największych niespodzianek tej jesieni. Fabuła filmu debiutującego w pełnym metrażu Gustava Möllera koncentruje się na osobie Asgera Holma – dyspozytora linii 112. Będąc na finiszu swej codziennej pracy, odbiera telefon, który sprawi, że rutynowe zadanie przerodzi się w sprawę bardzo osobistą.

Fot. materiały prasowe

Winni to ten typ filmów, w którym obserwujemy poczynania protagonisty, przebywając z nim sam na sam w ciasnym pomieszczeniu. Nie jest to może innowacyjne podejście do opowiadania historii. Mieliśmy w kinie do czynienia już z tego typu zabiegami narracyjnymi. Żeby nie cofać się zbyt daleko, weźmy na przykład Locke z rewelacyjnym Tomem Hardym. Zbudowanie jednak thrillera na takim koncepcie jest z pewnością nie lada wyzwaniem, gdyż istotne jest, aby film nie stracił zainteresowania przez te półtorej godziny. Twórcom Winnych ta sztuka udała się wyśmienicie. Mimo że dostarczają nam oni twistów, które dla miłośników tego gatunku są na porządku dziennym, to wciąż ogląda się to z niebywałym zaangażowaniem.

Fot. materiały prasowe

Zasługa w tym nie tylko bardzo dobre skrojonego scenariusza, ale przede wszystkim głównego bohatera, na którego barkach twarzy spoczywa ciężar całego filmu. Przez kilkadziesiąt minut siedzimy sam na sam z Asgerem.  Nasza opinia co do niego dynamicznie zmienia się w miarę rozwoju akcji. Najpierw budzi podziw swoim profesjonalizmem, następnie niepokój pochopnymi decyzjami, by na końcu zachwycić swoją odwagą i szlachetnością. Jak mówi tytuł filmu, jego sumienie nie jest do końca czyste i właśnie w tej sprawie poszukuje on pewnego rodzaju odkupienia. Wszelkie emocje, które tlą się w bohaterze, zostały zagrane idealnie, a im bardziej Asger wgryza się w doprowadzanie porwania do szczęśliwego rozwiązania, tym kamera idealnie potęguje nasze wrażenia, dokonując coraz to silniejsze zbliżenia na twarz protagonisty.

Fot. materiały prasowe

Winni to z pewnością jedna z największych niespodzianek, jakie mi było dane oglądać w tym roku. To dzieło napisane z matematyczną precyzją, które zmusza widza do pobudzenia swojej wyobraźni. Najbardziej przerażające i powodujące przyspieszone bicie serca w tym filmie nie są te rzeczy, które widzimy na ekranie, ale obrazy, które w trakcie seansu kreują się w naszej głowie. Więcej takich thrillerów poproszę.

Film obejrzany przedpremierowo dzięki krakowskiemu Kinu Pod Baranami.

Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe

Redaktor

W kinie szuka pozycji, która przebije Pulp Fiction, w telewizji - Breaking Bad oraz Rodzinę Soprano, w świecie gier - serie Bioshock oraz God of War.
Kontakt: [email protected]

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Monika pisze:

Ja osobiście nie polecam. Chciałam wyjść po 30 minutach. Cena za bilet powinna kosztować polowe tego co zapłaciłam. Nudny film. Cala tzw “akcja”,ktorej nie ma rozgrywa się przy stanowisku dowodzenia telefonu 112. Gościu odbiera telefon i dzwoni. Noc wiecej tam sie nie dzieje. Żałuję że poszłam na ten film do kina.

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?