To w zasadzie swojego rodzaju antywestern, połączony z atmosferycznym, melancholijnym dramatem. Punkt wyjścia to dwaj bracia, którzy wspólnie prowadzą sporej wielkości ranczo w Montanie. Choć obu panom wyraźnie się przelewa, bo interes idzie świetnie, od pierwszych minut dostrzegamy niezręczne napięcie między tą dwójką. George Burbank (Jesse Plemons) to wycofany, prostolinijny mężczyzna, który stara się nadążać za cywilizacją – w końcu początek XX wieku nie czeka na nikogo. Z drugiej strony, jego brat Phil (Benedict Cumberbatch w jednym ze swoich najlepszych wcieleń) jest jakby zbudowany z przeciwstawnych elementów: niezwykle inteligentny i wykształcony, ale z drugiej strony ostentacyjnie odrzucający postęp, prowadzący styl życia niczym biedny ranczer.
Różnice mężczyzn jeszcze mocniej się pogłębiają, gdy w ich życiu pojawia się Rose (Kirsten Dunst) wraz ze swoim ekscentrycznym, niepasującym do swojego środowiska synem, Peterem (Kodi Smit-McPhee). Rozpoczyna się bezkrwawa wojna podjazdowa, w której ciśnienie wzrasta z minuty na minutę. Poza może jeszcze niewinnym, poszukującym swej drogi chłopcem, na dobrą sprawę nie ma tutaj niewinnych. Phil to agresywny intelektualista zbuntowany przeciwko swojemu intelektualizmowi, George ostentacyjnie okazuje bratu brak jakiejkolwiek solidarności, Rose zaś dolewa oliwy do ognia poprzez brak odnalezienia się w nowej rzeczywistości, w której jeden z braci z nią wojuje, drugi – nie okazuje odpowiedniego wsparcia.
I aż do ostatniego aktu wydaje się, że mamy do czynienia z jednym z najlepszych filmów nie tylko przełomu jesieni i zimy, ale w ogóle całego roku. Niestety, o ile zacieśnienie kontaktów między Philem a Peterem daje nadzieje na jakieś ciekawe rewelacje, o tyle zakompleksiona, okryta pancerzem toksycznej męskości postać Cumberbatcha na dłuższą metę nie ukazuje nam niczego ponad to, a ani będący w jego cieniu Plemons, ani grająca ponownie to samo Dunst nie są w stanie zrobić tutaj różnicy.
Niemniej jednak Psie pazury to dobrze nakręcona produkcja z nastrojową muzyką i trzymającym w ryzach całość Cumberbatchem, a w hipnotyzującym tempie można się zatracić bez reszty. Idealnie na końcówkę tygodnia.
Psie pazury obejrzeć możecie również w kinach! Klikając w poniższy obrazek sprawdzicie w jakim kinie obejrzeć możecie film.