Ślub powinien być najpiękniejszym dniem w życiu człowieka. I tego chce dopilnować Jack na ślubie swojej siostry, aby wszystko było idealne. Jednak już od samego początku wiadomo, że tak się nie stanie. Zjawia się były chłopak Rebecci, Jack nieudolnie próbuje zawalczyć o koleżankę Rebecci, Dinę. Wszystko zmierza ku totalnej katastrofie, której możemy jednak uniknąć dzięki… alternatywnej wersji rzeczywistości.
Pamiętacie Czas na miłość? Główny bohater Tim może podróżować w czasie i przez to konstruować idealne chwile dla siebie i swoich bliskich. Motyw jeszcze nie oklepany, a stwarzający duży potencjał. W tej produkcji Netflixa postanowiona zabawić się alternatywnymi wersjami, czyli po kompletnym chaosie na weselu oglądamy nową wersję, w której pomimo paru małych potknięć wszystko przebiega bardzo dobrze. I to właściwie tyle, co zobaczycie w Pokochaj, poślub i powtórz. Niestety nie doczekaliśmy się kolejnych możliwości zawirowań weselnych, bo twórcy śmiało z tragedii przeszli w komedię romantyczną. Szkoda, ponieważ potencjał był duży.
Tak, parę scen naprawdę śmieszyło. Większość z nich została już zawarta w zwiastunie, więc większego zaskoczenia tu nie będzie. Spotkania rodzinne, a w tym przypadku spotkanie dwóch rodzin, zawsze prowadzą do kłopotliwych sytuacji. Pewnie pamiętacie dramat Sierpień w hrabstwie Osage, w którym fenomenalne dialogi ukazują nam trudność rodzinnych relacji. W produkcji Netflixa szałowych dialogów nie usłyszymy, a większość z tych relacji ociera się o schemat, widoczny w setkach innych podobnych produkcji. Mamy tu byłą dziewczynę głównego bohatera, która (o dziwo!) siada koło niego ze swoim nowym chłopakiem, a wesele przybywa zrujnować były chłopak panny młodej. Gdyby jednak popracować nad większą ilością alternatywnych rozwiązań, więcej zaskakujących scen, rozwiałoby to pojawiającą się momentami nudę.
Wesele w Rzymie to piękny pomysł, który nam widzom ukaże znakomitą scenerię, a także prawdziwy włoski klimat. I zostało to spełnione w znacznym stopniu, co pozwala sklasyfikować nową produkcję Netflixa jako przeciętną, a nie jako katastrofę. W pamięci pozostanie klasyczna muzyka w tle i parę klimatycznych ujęć.
Jeżeli liczyliście na komedię rozśmieszającą do łez, a czasem wzruszającą, to się przeliczyliście. To całkiem przyjemny film, z urokliwą scenerią i wzbudzającymi sympatię bohaterami. Największym problemem jest jednak brak oryginalności i to właśnie od zdecyduje, że o Pokochaj, poślub, powtórz nie będzie się mówić latami. Szkoda, bo kanon brytyjskich komedii romantycznych czeka na nowe, godne tytuły do swojej wyjątkowej kolekcji.
Ilustracja wprowadzenia: Netflix