Film, jak to zapowiadał nam sam prezes produkującej go TVP, będzie sentymentalnym powrotem na Podlasie lat 80. i 90. Region, o którym często pamiętamy w żartach nawet dziś i z którego pochodził nasz bohater. Od początku obserwujemy rzeczywistość rzadko ujmowaną w polskim kinie. Nie brakuje wątków cygańskich i koczowników, jednak oprócz tego standard, kasety magnetofonowe, terminator w pokoju i meblościanka. W takiej rzeczywistości zrodził się, co tu dużo mówić, fenomen. Facet, którego umiejętności wokalne można podać w wątpliwość (co zresztą o dziwo robi także ten film, ale o tym później), jednak sukces jest już niepodważalny.
Film jest do pewnego momentu nadspodziewanie spójny. Co prawda, gdy zewsząd słychać głosy, że będzie tu pochylenie się nad zjawiskiem disco polo i jego niezwykłością, można poczuć pewne rozczarowanie, to w kategorii zwykłego prostego biopicu film się broni. Sprzedaje nam historię prostego chłopaka, któremu rośnie sława, a wraz z nią rosną nowe problemy. A w jego drodze na coraz to wyższy poziom finansów i rozpoznawalności stał niezmienny w swej szczerości wizerunek. Nie mniej nie więcej, ale i z własnymi wadami i zaletami.
Te największe z plusów leżą po stronie aktorów. Ukłony trzeba oddać obydwu odtwórcom roli. Te największe powinny powędrować do Jakuba Zająca, który gra tego młodszego Martyniuka, a który jest najbardziej ludzkim i wiarygodnym elementem tego filmu. Choć raz czy dwa zdarza mu się zapomnieć o trzymaniu imitacji specyficznego głosu swojego bohatera, to chyba są to jedyne błędy i fałsze, jakie zdarzają mu się na ekranie. Podział nie jest równomierny, bo wbrew temu, co widzimy na plakacie, Zając pogra tu dużo więcej od Czeczota. Ten drugi jednak w ważnych momentach też jest w stanie przykuć naszą uwagę i wzbudzić emocje. Naprawdę nie ma się czego wstydzić.
Gorzej jest już ze scenariuszem, któremu wytknąć mogę dwa mankamenty. Po pierwsze, Zenek jest filmem zbyt często dopowiadanym z udawanego offu. Toczy się fabuła, nagle na kadr wjeżdża 2020 i stworzona na potrzeby tego filmu stacja telewizyjna Discorox (wybaczcie jeśli przekręciłem nazwę, wypadła mi zwyczajnie z pamięci) głosem starszych bohaterów dopowiada nam, co dzieje się dalej. Nie miałbym nic przeciwko takiemu zabiegowi w nieco mocniej skompresowanej wersji, pojawia się to jednak za często i ma do powiedzenia o samej akcji nieco więcej niż film. Drugim problemem skryptu jest fakt, iż nie potrafi on zachować podzielności fabularnej uwagi. Końcówka zmienia się bowiem w dość tani kryminał, który co prawda fajnie puentuje rodzinne relacje bohatera, jednak troszeczkę porzuca wszystko inne, decydując się tani chwyt wykorzystujący przeszłość. Zgrzyt jest silny i sprawia wrażenie oglądania zupełnie innego filmu.
Absolutnie uwielbiam natomiast postacie, które naszemu Zenkowi i jego Akcentowi rzucają kłody pod nogi. Czarne charaktery w tym filmie to coś tak uroczego, że warte jest osobnego akapitu. Pierwszym rodzajem są Cyganie, którzy kradną, mimo że w życiu naszego Króla wyraźnie mają miejsce w sercu. Jedną z nich jest Sylwia, darząca Zenka miłością, której ten totalnie nie odwzajemnia. Spędza ona sporo czasu na nieudanych podchodach, a po wielu próbach wraca totalnie w innej epoce z głupawą zemstą. W jej przypadku to właściwie tylko to jednak mamy jeszcze bonus. Choć film nie ma żadnej sceny brawurowego wykonu jakiegokolwiek utworu i czasem ma się wrażenie, że sam podaje w wątpliwość umiejętności wokalne swojego bohatera, mamy kilka momentów z obrońcami prawdziwej muzyki. Tak, występuje tu kilku gości, którzy ganiają naszych chłopaków, bo ich muzyka jest tandetna (używając oczywiście przymiotnika na ch). Jeśli jest to świadomy metakomentarz skierowany do odrzucających produkcję ze względu na samą tematykę, to szanuje.
Historia przedstawiona w filmie ma swój koniec w 2004 roku, co wzbudza we mnie trochę niedosytu. Wydaje mi się bowiem, że kariera Zenka rozrosła się do obecnych rozmiarów dużo później. Najważniejsze jest jednak to, że w tym muzyku, wychodzącym na scenę i po prostu śpiewającym, odnaleziono człowieka. Przed seansem nie wydawało się to oczywiste.
Zgadzam się co do plusów po stronie aktorów – obsada spisała się doskonale i dzięki niej film sporo zyskał 🙂 ale sam w sobie film nie należy do złych, ja się ogólnie bawiłem przy nim dobrze!
Morze negatywnych opinii skusiły mnie na seans Zenka i mam mieszane odczucia bo nie jest to film wolny od wad, ale sam film jest całkiem udany, miły dla oka. Trochę mi te oceny śmierdzą grą polityczną
Negatywy się leją a ja nie wiem czemu! Film zamowilam na dvd, zobaczyłam i kurde… podobał mi się. Nakręcony na poziomie, aktorzy tak jak piszesz – klasa! lekka przyjemna fabuła. No czego chcieć więcej od takiego filmu
Film lekki, łatwy i przyjemny. Zdecydowanie warto obejrzeć i cofnąć się do lat 80 czy 90.
Kupiłam na DVD i obejrzałam w końcu bo tak głośno o tym filmie. Mi się ogólnie podobał, zastrzeżeń nie mam.
Oglądałam dzięki dvd to bo akurat na vod nie mam konta, co mogę napisać, dla mnie ok ale najbardziej spodobał się mojej mamie 🙂
ja kupiłam film na DVD, lubie ten rodzaj muzyki i nie zawiodłam sie, fajnie poznac zyciorys kogos, kogo sie słucha na codzien 😉
Moi rodzice zamówili film na płycie , nie byłam jakoś zachwycona tym faktem ale w gruncie rzeczy film mi się spodoba
Obejrzałem na DVD i polecam. Przynajmniej jakaś nowość wyszła,a nie same odgrzewane kotlety 😉
Film przyjemny w odbiorze, oglądałem z zainteresowaniem do samego końca. Sporo znanych aktorów.
Przez to oczy zielone oszalałem! Super było powspominać stare czasy 🙂
Obsada super, fabuła tez spoko, warto obejrzec 🙂 ja sie skusiłam i nie zaluje