Nikt – recenzja filmu. Spektakularny Bob Odenkirk jako bezlitosny zabijaka!
Autor: Michał Celej
6 lipca 2021
Pamiętam jak w grudniu zeszłego roku, do sieci trafił zwiastun filmu Nikt, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. Nie mając nic do roboty w czasach kiedy to kina były jeszcze zamknięte, postanowiłem zainteresować się tym projektem. Byłem zachwycony zwiastunem, ale jednocześnie byłem przygnębiony, bo wiedziałem, że nie ujrzę tego dzieła przez najbliższe kilka miesięcy. W końcu jednak kina się otworzyły i miałem szansę obejrzeć tą długooczekiwaną produkcję. Czy było warto czekać pół roku na 1,5 godziny zabójstw, morderstw i uśmierceń? Zdecydowanie tak!
Bob Odenkirk wciela się w rolę Hutcha Mansella, niedocenionego męża i ojca, który przyjmuje wszystkie poniżenia na klatę. Jestem on nikim, do momentu aż następuje włamanie do jego domu. Po katastrofie w Hutchu pobudza się przez długi czas wstrzymywana wściekłość. Wkracza on na brutalną ścieżkę, która spowoduje, że wszystkie jego sekrety i zabójcze umiejętności wypłyną na powierzchnię, a wszystkich, których wejdą mu w drogę, czeka niemiłe spotkanie z „nikim”.
Nikt rozpoczyna sie bardzo powoli. Na początku poznajemy cykl normalności, w jaki wpadł główny bohater, który przez długi czas ukrywa swoją przeszłość i umiejętności. Bardzo mi się spodobała transformacja Hutcha ze staruszka, który żyje spokojnym życiem ze swoją rodziną, w nie do powstrzymania zabijakę, który nieważne jak mocno dostaje i tak się podnosi i spuszcza jeszcze większy łomot przeciwnikom. Nie wyszłoby to jednak tak wspaniale, gdyby nie gra aktorska Odenkirka. Aktor doskonale przedstawił dwie strony bohatera. Pierwszą, czyli tą, którą widzi jego rodzina, oraz drugą, tą, którą widzą nieszczęśliwcy, którzy stanęli na jego drodze. Warto podkreślić słowo nieszczęśliwcy, gdyż główny bohater spuszczą im niesamowite lanie. Niesamowite w sensie, że bardzo efektowne, ale też w sensie, że strasznie brutalne i nie do wytrzymania.
Nikt, Universal Pictures
Chciałbym chwilę poświęcić na sceny akcji w tym filmie. Już od dłuższego czasu nie widziałem tak dobrze zrobionych scen walk, pościgu czy strzelanin. Choreografia jest naprawdę na najwyższym poziomie i momentami przerasta serię John Wick. Szczególnie spodobał mi się fakt, że Bob Odenkirk nie tylko spuszcza łomot, ale też sam nieźle dostaje od przeciwników. Film w ten sposób staje się bardziej realny i ma się to uczucie, że główny bohater to też człowiek, a nie Terminator. Co prawda nie jest to najbardziej realistyczny film akcji, bo Hutch momentami przeżywa naprawdę ciężkie sytuacje, ale to nic złego. Seria Szybcy i wściekli, aż za bardzo zrozumiała, że czasami trzeba puścić trochę wody fantazji, aby dana scena była ekscytująca i dalej prowadziła główny wątek. Tutaj jest to zrobione znakomicie. Film oprócz pierwszych 10 minut jest ekscytującym rollercoasterem akcji, akcji i jeszcze raz akcji.
Nikt, Universal Pictures
Warto jeszcze wspomnieć o fabule filmu Nikt. Co prawda nie jest przełomowa, ani zachwycająca, ale robi swoją robotę. Myślę, że nikt nie pójdzie na tę produkcję z myślą „fabuła w tym filmie musi być świetna”. Jest dobrze. Prosta historia, gdzie jeden facet zwalcza masę przeciwników, aby obronić swoją rodzinę. Nic więcej tutaj nie potrzeba, gdyż film ten ma bardzo dobry „flow”. Żadna scena akcji, czy śniadania z rodziną nie jest przeciągana, ale nie jest też zbyt szybko pomijana. Wszystko jest właściwie wymierzone. Na pewno nie będziecie się nudzić przy tym tytule.
Nikt, Universal Pictures
Nie jest to jednak arcydzieło, które zasługuje na Oscara. Jak już wspomniałem, fabuła nie jest wybitna, a dodatkowo główny antagonista jest strasznie płytki. Rosjanin, dla którego liczą się tylko pieniądze, traktujący swoich wspólników jak przedmioty, których o tak można zabić, nie jest czymś nowym i oryginalnym. Wydaje mi się, że antagonista tego filmu mógł być zrobiony zdecydowanie lepiej, z jakimś nowym pomysłem. Dlaczego znów Rosjanin? Czy na tym świecie istnieją tylko dwa państwa: USA i Rosja? Jak dobrze pamiętam, to chyba nie. Średni główny przeciwnik, to i tak jeden z niewielu minusów tego filmu, a na pewno jedyny większy problem.
Nikt, Universal Pictures
Podsumowując, Nikt to niesamowita przejażdżka, pełna niesamowitych scen akcji, które trzymają widza w napięciu przez całe 1,5 godziny. Do tego dochodzi świetny Bob Odenkirk, który po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najlepszych aktorów oraz że żadna rola nie jest przeszkodą na jego ścieżce, ale kolejnym sukcesem. Nie mogę opisać tego jak bardzo dobrze bawiłem się przy tym tytule, musicie sami to doświadczyć i jeśli jesteście fanami kina akcji, to ta produkcja to stuprocentowy must-watch, którego nie można pominąć.
Zdaniem innych redaktorów:
Tymoteusz Wojcik:
Moja opinia jest zgoła bardziej pesymistyczna od tej powyższej. Uważam, iż produkcja Nikt nie prezentuje nic nowego. Jest to kolejna z serii historii o samotnym, kiedyś istotnym i silnym, dzisiaj żyjącym jak zwykły człowiek bohaterze. Fabuła jest dosyć płaska, a wątki momentami mdłe. I chodź historia jest logiczna, a bohaterowie całkiem interesujący, to jedyne co trzyma film na jako takim poziomie są sceny walk, które są naprawdę efektywne. Bob Odenkirk próbuje zaprezentować coś więcej, wyłuskać co się da z bohatera, ale scenariusz nie daje mu za dużych możliwości. Amerykanin całkiem dobrze się prezentuje w zupełnie odmiennej roli od tej z Breaking Bad i Better Call Saul. Nikt ma zadatek na naprawdę ciekawą historię, ale niestety twórcy postanowili pójść w schemat. Rzadkimi momentami próbują pokazać, iż dzieło to jest czymś więcej, ale niestety po chwili zakopuje się to w płyciźnie produkcji. Bohater mógłby być tym, który stanąłby w szeregu z Johnem Wickiem, ale niestety nie dojdzie do tego, a pan Nikt zostanie nikim. Tak czy inaczej interesujące było zobaczyć znowu na dużym ekranie Christphera LLoyda, którego postać była niesamowitym wymiataczem i to najmniej schematycznym z całej produkcji. Podsumowując, dla mnie Nikt to kolejna kalka pokochanych produkcji, która próbuje się ratować scenami akcji i dobrą obsadą. Sam spodziewałem się czegoś innego, lepszego, ale być może powinienem podejść do tego dzieła bez żadnych oczekiwań. Tak czy inaczej każdy ma oczywiście prawo do swojego własnego odbioru i oceny. Moja w każdym razie to 5/10.
Redaktor współprowadzący działu Newsy
Wieloletni pasjonat filmów, zapalony gracz konsolowy, wielki fan komiksów i miłośnik seriali.