Nasze najlepsze wesele
Nasze najlepsze wesele

Nasze najlepsze wesele – recenzja komedii twórców Nietykalnych

Nie jestem wielką fanką Nietykalnych, więc fakt, że recenzowany film stworzyli twórcy tej słynnej produkcji z 2011 roku nie był dla mnie szczególną reklamą. Nasze najlepsze wesele miało być kolejną, przyjemną, francuską komedyjką, czymś, na co do kina można zabrać mamę lub babcię. Na całe szczęście okazało się czymś więcej – jednym z tych filmów, które przewyższają oczekiwania, pozytywnie zaskakują i z każdą chwilą po seansie podobają się coraz bardziej.

Max (Jean-Pierre Bacri) jest uznanym organizatorem wesel. Ma pod sobą zaufaną grupę ludzi, a przed sobą wyjątkowo trudne zadanie – zorganizować wieczór dla bardzo wymagającego klienta, równocześnie przechodząc kryzys w życiu osobistym. Przed zmęczonym życiem bohaterem nagle piętrzą się trudności, z którymi kiedyś radził sobie świetnie. Wraz z kolejnymi kłopotami napięcie rośnie, a ten spokojny z początku film z minuty na minutę staje się szaloną, zwariowaną komedią (z pięknym finałem).

Kadr z filmu Nasze najlepsze wesele

Nasze najlepsze wesele korzysta dyskretnie z wytartych motywów filmowych, jednak żadnemu widzowi nie powinno to przeszkadzać. Scenografia i kolory – to wszystko dopracowane jest w najmniejszym szczególe i widać, że twórcy nie poszli na łatwiznę. Estetyczna strona filmu cieszy oko, ale zwraca uwagę przede wszystkim piękna ścieżka dźwiękowa, za którą odpowiadał Avishai Cohen. Ubarwiała niemal każdą scenę i nie ulega wątpliwości, że bez niej film nie byłby na tyle wartościowy. Prawdopodobnie jest to pierwsza rzeczy, jaką z tego filmu zapamiętacie.

Kadr z filmu Nasze najlepsze wesele

Zobacz również: Jurassic World: Upadłe królestwo – recenzja

Tak naprawdę takiej produkcji nie powinno się oglądać dla fabuły, która nie wybijała się szczególnie ponad przeciętny poziom. Oprócz wspomnianej muzyki i scenografii, zwraca tu uwagę gra aktorska – cały film zbudowany jest na ludziach. Każdy z bohaterów ma swój własny charakterek, dziwactwa i śmiesznostki, które bawią widza do łez. To właśnie oni – wiecznie wkurzona menadżerka Adele (Eye Haidara), głupkowaty fotograf Guy (Jean-Paul Rouve), czy beznadziejny romantyk Julien (Vincent Macaigne) domykają film w zgrabną całość. W tych komicznych, ale sympatycznych postaciach znajdziemy oczywiście odbicie nas samych. Może trochę to oklepane, ale w tym przypadku bardzo skuteczne.

Kadr z filmu Nasze najlepsze wesele

Nie obyło się bez wtop – wspomniana fabuła rzeczywiście nie powala na kolana, kilka wątków jest niedokończonych i dociekliwi na pewno wytknęliby palcem więcej niedociągnięć. Ciężko jest również przebrnąć przez początek filmu. Na szczęście Nasze najlepsze wesele ładnie obroniło samo siebie i widz z łatwością powinien wybaczyć te nieszczególne pierwsze minuty produkcji, w których absolutnie nic się nie dzieje. Słodko-gorzki humor, zabawne gagi i dopracowana do perfekcji scena kulminacyjna wynagrodzą każdemu wspomniane niewielkie wtopy twórców.

Eric Toledano i Olivier Nakache stworzyli komedię, na jaką od dawna czekaliśmy. Przyjemna, lekka, zabawna i zapadająca w pamięć, nie wywołująca poczucia straconego czasu po seansie. Kolejna obowiązkowa pozycja dla fanów francuskiego kina – na szczęście nie tylko dla nich!

Ilustracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe

Redaktor

Miłośniczka podróży, kina, wspinaczki, dobrych książek i "Harry'ego Pottera". Z wykształcenia fizjoterapeuta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?