Lana Wachowski powróciła do świata Matrixa i po raz kolejny przygotowała dla nas nie lada widowisko. Kontynuacja, a nie żaden reboot, ponownie podąża śladami Thomasa Andersona/Neo, w którego wciela się niesamowity Keanu Reeves. Do kultowej roli Trinity powróciła także Carrie-Anne Moss. Nie obyło się jednak bez nowych twarzy. Do załogi Matrix Zmartwychwstania dołączyli także Jessica Henwick jako Bugs, Jonathan Groff jako Agent Smith czy też Yahya Abdul-Mateen II jako sam Morfeusz.
Na wstępie muszę zaznaczyć, że należę do pokolenia, które nie miało szansy przeżyć premiery pierwszego Matrixa. Rozumiem jednak, że produkcja ta w pewnym sensie zrewolucjonizowała kino i przyznam, także, że mimo ponad 20 lat, film ten trzyma się naprawdę nieźle. Efekty specjalne co prawda nie prezentują się tak znakomicie jak kiedyś, ale historia, postacie i znany nam klimat nie zostały naruszone i nadal zachwycają. Wielu fanów czekało jednak na nowy film z serii, który ponownie przedstawi nam ten świat, ale z wręcz fotorealistycznymi efektami specjalnymi. No i cóż, nadszedł 2021 rok, a wraz z nim Matrix: Zmartwychwstania.
Przejdźmy więc do konkretów. Czy Matrix Zmartwychwstania to właściwy i sensowny powrót do serii, która swój „koniec” ujrzała w 2003 roku? Tak, aczkolwiek nie jest perfekcyjnie. Zacznijmy może od fabuły, którą wiele łączy ze słynną pierwszą częścią. W większości blockbusterów uznałbym to za lenistwo i skok na kasę. Tutaj jednak te podobieństwa grają ogromną rolę w głównym wątku oraz poszczególnych wątkach starych jak i nowych postaci. Co prawda niektóre zbieżności są tutaj wrzucone, tylko aby zabawić się nostalgicznymi odczuciami widza lub wywołać ogromny uśmiech na twarzy, ale w żadnym stopniu nie jest to wymuszone i ma to wszystko swój flow.
Co więcej, Lana Wachowski w interesujący sposób pobawiła się klipami z poprzednich części i w jeszcze bardziej zaskakujący sposób umiejscowiła wydarzenia z tych filmów w przedstawionej linii czasu. Są to jednak rzeczy, o których trudno się piszę bez zdradzania szczegółów, dlatego polecam doświadczyć to samemu. Najważniejsze jest to, że Lana Wachowski miała tutaj naprawdę wspaniały oraz oryginalny pomysł, który nie powstał z powodu zaoferowanych pieniędzy od Warner Bros., ale dzięki natchnieniu Pani reżyser.
Fabuła była interesująca, ale nie samą historią człowiek żyje. Przydałoby się tutaj trochę akcji, co nie? Coś, co nas pobudzi po pokręconej gadce szmatce o symulacji. Tak rzeczywiście jest, scen akcji w tym filmie nie brakuje i co ważniejsze są one na wysokim poziomie. Już na samym początku filmu zostajemy wrzuceni w sam środek walki między dwójką nowych bohaterów a gromadką agentów. Wspomniana scena mimo tego, że otwierała tę produkcję, wywarła na mnie chyba największe wrażenie, chociaż nie chcę nic ujmować reszcie ekscytujących sekwencji, które równie dobrze mnie wciągnęły. Przyznam jednak, że zabrakło mi tutaj więcej scen, które wykorzystałyby nadludzkie umiejętności naszych bohaterów, ale na większą skalę. Jest to już czwarta część z serii, dlatego spodziewałem się czegoś, co przerośnie finał trzeciej części. Może to po prostu moje wyolbrzymione oczekiwania…
Wspomniałem wcześniej o efektach specjalnych, pora więc trochę to rozwinąć. Posiadając technologię dzisiejszych czasów, budżet od Warner Bros. i pracując nad tak znaną marką, jaką jest Matrix, trudno jest skiepścić ten aspekt filmu. Efekty specjalne są fenomenalne. Nie pamiętam, abym chociaż raz został wyciągnięty z tego świata z powodu niedopracowanego CGI. Myślę, że pod aspektem wizualnym, produkcja ta nie postarzeje się aż tak bardzo jak poprzednie części. Część wizualna odhaczona, ale żeby był komplet, trzeba także zająć się częścią audio, czyli prawdopodobnie najważniejszą częścią każdego filmu. Słaba jakość obrazu, czy usypiający filtr może zostać wytłumaczone poprzez wizję reżysera. Słaby dźwięk kompletnie rujnuje cały obraz, ale całe szczęście Matrix Zmartwychwstania nie należy do tego typu produkcji. Sound design oraz soundtrack, tak jak w przypadku nowych filmów Star Wars, jest naprawdę wyśmienity i wiernie oddaje atmosferę produkcji sprzed 20 lat.
Największą wadą nowej produkcji Lany Wachowski, to zdecydowanie niedostatecznie wykorzystany świat symulacji aka Matrix. Pierwsza część serii została tak dobrze odebrana głównie ze względu na oszałamiające sekwencje w nierzeczywistym świecie. Momenty kiedy akcja przenosiła się do prawdziwego świata przejętego przez maszyny, nie były równie ekscytujące, jak Neo unikający pociski czy spuszczający manto Agentowi Smitowi. Głównie dlatego, trzecia część jest tak bardzo znienawidzona przez fanów. Większość akcji jest umiejscowiona na Zionie, gdzie przebywają ostatni żyjący ludzie. Czwarta część co prawda nie przetrzymuje nas przez tak długi czas w świecie rzeczywistym, ale i tak spędzamy tam zdecydowanie zbyt dużo czasu. Fani chcą zobaczyć latającego Keanu Reevesa, a nie pogawędki o truskawkach…
Matrix Zmartwychwstania to zdecydowanie film, na który warto się wybrać do kina, a tym bardziej jeżeli jesteście fanami tej franczyzy. Znajdziecie tutaj masę ciekawostek i nawiązań do poprzednich części, a co najlepsze nie są one tutaj wrzucone bez celu. Jeżeli poszukujecie produkcji, która jest pełna zawrotnej akcji i ciekawych wątków to ten film jest zdecydowanie dla was. Nie idźcie jednak do kina z myślą, że będzie to tytuł, który zrewolucjonizuje kino akcji. Jest to interesujący powrót do starych lat, który przygotował dla nas nie tylko masę nostalgii, ale i kilka nowych rzeczy, które zaskoczą i poruszą nie jednego widza. No i wiecie… Keanu Reeves w roli głównej. Co tu dużo mówić…
Ilustracja wprowadzenia: Warner Bros.