Lamb - A24 przedstawiło nowy horror o człowieku-owcy! Noomi Rapace w obsadzie
Lamb - A24 przedstawiło nowy horror o człowieku-owcy! Noomi Rapace w obsadzie

Lamb – recenzja islandzkiej produkcji od A24

Horror folk – tudzież jego mniej bądź bardziej ekstremalne wariacje – lubi ostatnimi czasy myszkować po okolicach kina nieco bliższego salonom, choć wciąż trzymając się pewnej niszy. Dobrym tego dowodem jest na przykład Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii Roberta Eggersa z 2015 roku. 31 grudnia w polskich kinach Valdimar Jóhannsson wypuści Lamb, zdecydowanie jedną z bardziej osobliwych produkcji tego roku.

Skandynawski tytuł zaczyna się dość zwyczajnie, naświetlając pewne małżeństwo opiekujące się własnym stadkiem owiec. Ich życie zmienia się zupełnie, gdy w ich ręce dostaje się pewien nietypowy noworodek. Ostatecznie prowadzi to do wielu niefortunnych następstw, krzyżujących idylliczne plany mężczyzny i kobiety.

kadr z filmu Lamb

W zasadzie trudno jest opisać dokładnie historię w Lamb – a uczynienie tego byłoby wręcz ze szkodą dla seansu, biorąc pod uwagę jego specyfikę. Motywy fantastyczne i pogańska symbolika nadają całości niepokojącego tonu – mamy tutaj pewne pokrewieństwa z klimatów chociażby Midsommar Ariego Astera. W równie tajemniczy, choć, przyznać trzeba, niepodany w sposób aż tak wyszukany i oryginalny. Warto też zwrócić wagę na przestrzeń w filmie, wyludnienie okolicznych terenów. Nawet jak na islandzkie ziemie, to wszystko jest aż nazbyt obce, wyabstrahowane – niczym w jakimś ponadnaturalnej, magicznej krainie albo na postapokaliptycznych pustkowiach. To nadaje niepowtarzalnego nastroju współczesnej baśni, osadzonej gdzieś w świecie pomiędzy. Całość wieńczy świetnie dobrana obsada, na czele z Noomi Rapace. Jóhannsson udanie wykorzystał jej warsztatowe ograniczenia, by utkać jeszcze szczelniejszą aurę tajemniczości.

kadr z filmu Lamb

Niestety, ale Lamb mocno też przedkłada formę nad treść. Szczególnie w drugiej połowie filmu – z zakończeniem na czele – możemy dostrzec to w największym stopniu. Głównie dlatego, że zawęża sposób jego odbioru, w co najmniej dużym stopniu zawężając go do prostego przeciwstawienia cywilizacji naturze, która niebłaganie domaga się zwrot tego, co należy do niej. To, co choćby we wspomnianej Czarownicy stanowiło niejednoznaczną podróż po ludzkich obawach połączonych z lokalnymi, kulturalnymi tropami, u Jóhannssona zostało w dużym stopniu spłycone. A szkoda, bo moglibyśmy uzyskać dzieło co najmniej bezpośrednio konkurujące z popisami Eggersa czy Astera.

W dalszym ciągu jednak mamy do czynienie z więcej niż porządnym reżyserskim debiutem. Można mieć wiele uwag do Lamb, jednak nie można mu odmówić artystycznego zacięcia i pewnej nietypowej, nieomal mistycznej magii, sprawiającej, że trudno zostać w stosunku do tego filmu obojętnym.

Zastępca redaktora naczelnego

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?