Into the Beat: Roztańczone Serce - recenzja filmu. Hip-hop, balet i nuda
Into the Beat: Roztańczone Serce - recenzja filmu. Hip-hop, balet i nuda

Into the Beat: Roztańczone Serce – recenzja filmu. Hip-hop, balet i nuda

Filmy taneczne od zawsze posiadały wielu fanów. Oczywiście wraz z rozwojem i pojawianiem się nowych stylów tanecznych produkcje skupiające się na nich również ewaluowały. Taniec pozwala głównym bohaterom wyrazić emocje – miłość albo złość. Jest też nieodłączną cząstką życia ich życia, a w zasadzie taniec to ich życie. Jednak czy ten motyw się już po prostu nie przejadł? W ostatnich latach pojawił się wysyp nowych produkcji taneczno-muzycznych, które z różnym skutkiem starały się zdobyć fanów. Tym razem niemiecka produkcja Into the Beat: Roztańczone Serce zagościła na Netflix i podjęła próbę przekonania nas, że balet i hip-hop to dobre połączenie.

Into the Beat: Roztańczone Serce to niemiecki film taneczny wyprodukowany przez Lieblingsfilm. Za reżyserię filmu odpowiedzialny był Stefan Westerwelle. Istotne jest również że, Westerwelle odpowiadał za scenariusz wraz z Hannah Schweier. Godny uwagi jest również fakt, że film powstał również we współpracy z akademią taneczną Flying Steps Academy.

Film opowiada historię nastoletniej utalentowanej baletnicy Katii Orlow. Rodzice Katii to uznani na całym świecie tancerze baletowi. Dziewczyna, chcąc iść w ich ślad, walczy o stypendium w uznanej nowojorskiej szkole baletowej. Po śmierci matki Katya poświęca swój czas pomiędzy zajęciami baletowymi swojemu młodszemu bratu – Paulowi. Podczas jednego z przedstawień ojciec dziewczyny – Victor Orlow – ulega poważnej kontuzji, która przekreśla jego karierę. Cała sytuacja pogarsza relacje rodzinne. Katya pewnego razu przez przypadek trafia do tanecznego klubu, w którym odkrywa hip-hop, co zmienia jej spojrzenie na balet. Czy Katya podtrzyma dalej rodzinna tradycje? Czy pójdzie za głosem serca?

Zobacz również: Chadwick Boseman: Portret artysty – recenzja krótkometrażowego dokumentu Netflixa

Niestety Into the Beat: Roztańczone Serce to nieudana próba nawiązania do W rytmie hip-hopu Step UpCóż, już po licznych i uznanych produkcjach tanecznych niemiecki film wypada bardzo blado. Bezsprzecznie najbardziej razi przewidywalność scenariusza. Wszystko idzie według utartego schematu, który już wszyscy widzieliśmy. Podobnie jak w W rytmie hip-hopu Katya jako uzdolniona baletnica odnajduje hip-hop. W nowej rzeczywistości poznaje Marlona, z którym pragnie tańczyć i dostać się do najlepszej tanecznej ekipy. Oczywiście ma rozterki, bo nie chce zawieść swojej zmarłej matki. Motyw nad wyraz oklepany i przewidywalny. Co więcej, fani filmu Step Up kojarzą charakterystyczną scenę, kiedy Nora i Tyler tańczą na dachu. W nowej produkcji Netflixa widzimy nad wyraz podobną scenę.

fot. Into the Beat: Roztańczone Serce (2021)

Jednak nie tylko fabuła stanowi sukces produkcji tanecznej. To też świetne choreografie i muzyka, do której z chęcią wracamy po filmie i przypominamy sobie sceny, z którymi była związana. Bez wątpienia sceny taneczne w Into the Beat nie zawodzą! Choreografie są pełne luzu, energii i epatującej radości, którą zarażają tancerzeże aż samemu chce się potańczyć. Soundtrack również ratuje cały film. Muzyka jest świetnie dobrana w punkt każdego momentu w filmie. Szkoda, że niestety na pierwszy plan wychodzi nad wyraz przewidywalny scenariusz. Nawet najlepsza scena taneczna nie uratuje kiepskiego scenariusza

Główni bohaterowie to zdecydowanie mocna szkolna trójka. W niektórych momentach są zbyt sztywni, jednak nadganiają jak zaczynają razem tańczyć. W produkcji pojawiają się również postacie, które zostały niedocenione, a mogły coś zmienić w biegu historii – są nimi między innymi pielęgniarka Nemec. Niby wie, że Katya odkrywa swoją pasję do hip hopu i pozwala jej opuszczać zajęcia z baletu. Jednak taki akcent pojawia się raz. Myślę, że mogła więcej wpłynąć na całą historię. Drugą postacią z niewykorzystanym potencjałem jest choreografka Feli, która zaprasza Katie na pierwsze zajęcia. Jej wątek jest ucięty nagle i w sumie nie do końca wiadomo dlaczego.

fot. Netflix

Into the Beat: Roztańczone serce swoją przewidywalną fabułą zawodzi. Zamiast powiewu świeżości mamy powielany od lat schemat, w którym każdy punkt jesteśmy w stanie przewidzieć. Oczywiście fani tańca nie zawiodą się choreografią, która naprawdę robi wrażenie. Jednak przy kiepskiej historia blask każdej choreografii gaśnie, co potwierdza nam niemiecka produkcja. Czy naprawdę potencjał filmów tanecznych już został wykorzystany w produkcjach, które do tej pory powstały? Niestety próba połączenia hip-hopu i baletu w najnowszej produkcji Netflixa nie zaskakuje.

Redaktor współprowadząca działu recenzji seriali

Entuzjastka literatury i kina. Wielbicielka odkrywania nowych seriali oraz filmów. Poza tym ogromna fanka Formuły 1 i Disneya

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?