Hotel Transylwania: Transformania – recenzja filmu. To samo, ale inaczej

Mikołaj Lipkowski, 15 stycznia 2022

Gdybym miał wskazać, które z animacji znalazłyby się w TOP 10, to na pewno wysokie miejsce zająłby pierwszy Hotel Transylwania. Podobnie kontynuacja, gdyż również jest bardzo dobra. Wraz z Spider-Man: Uniwersum, Shrekiem 2 czy Co w duszy gra jest to moja ścisła topka. Niestety z głowy totalnie wypadła mi trzecia część, lecz czy to z racji tego, iż była taka słaba? Co jednak z czwórką? Czy może być jeszcze gorzej?

Jakbym tego nie ugryzł, brakowało mi czegoś w tej odsłonie. Hotel Transylwania: Transformania miał naprawdę duże szanse, by odkupić winy swojego poprzednika. Historia zaczyna się od tego, że nasz główny bohater – Drak chce przejść na emeryturę i przepisać hotel na Mavis i Johnny’ego. Niestety, wizja Johnny’ego nie podoba się jego teściowi, więc Drak jak to Drak, zmyśla coś, by jednak im tego hotelu nie przepisać (istny galimatias, co nie? Teraz będzie jeszcze lepiej.). Johnny jednak znalazł sposób, by spełnić „wymogi” swojego teścia, lecz jak możemy spodziewać się po tej serii… coś się partoli.

Hotel Transylwania

kadr z filmu Hotel Transylwania: Transformania

Gdy ogląda się ten film, to czułem się jakbym już to kiedyś oglądał. Historia może i nie jest jakaś wielce oryginalna, ale w hotelowym uniwersum, jeszcze jej nie widzieliśmy. I to jest w sumie fajne, jednak jest to jedna z najbardziej schematycznych animacji. Niestety charakter, który miała ta seria został gdzieś zatracony. Czy to z racji, że tym razem na załodze nie było Adama Sandlera i wolną rękę dostała Selena Gomez?

Mimo braku charakteru, niektóre żarty są zabawne, nie ukrywam, że ludzkie wersje naszych koszmarnych gości hotelowych, bardzo mi się podobały. Do gustu najbardziej przypadł mi Murray, gdyż jak to moja mama stwierdziła: wygląda trochę jak Jerzy Urban. I przed oczyma miałem cały czas Urbana. Może jest to bardzo durny argument, lecz sami się przyjrzyjcie tej wersji postaci i przyłóżcie sobie zdjęcie tej kontrowersyjnej persony.

Zobacz również: Koniec świata czyli Kogel Mogel 4 – recenzja filmu! Wątroba nie mięso, synowa nie dziecko, Kogel Mogel nie film

Wydawałoby się, że Hotel Transylwania kojarzy nam się ze wspaniałą muzyką. Każda z części miała niesamowity soundtrack, lecz w tej nie było w zasadzie niczego. Poza nieanglojęzyczną wersją Wake me up befor you go go, było jeszcze kilka utworów, które totalnie nie zapadły mi w pamięci. Drak tym razem nie rapuje, a jest bardziej zrzędliwy aniżeli w trzech poprzednich częściach razem (ble, ble, bleeee). Natomiast Johnny dalej tak samo irytuje i jest równym idiotą. Postacie wciąż są takie same, lecz niektóre wypadają gorzej, brak im tego charakteru.

Hotel transylwania

kadr z filmu Hotel Transylwania: Transformania

Nie wypowiem się na temat angielskiego dubbingu, gdyż seria ta ma naprawdę bardzo dobry, polski dublarz. U nas, co jest różnicą względem oryginalnej wersji, (o ile mnie ucho nie myli) powracają wszystkie znane nam głosy. Agnieszka Mrozińska wciąż hipnotyzuje mnie swoim majestatycznym głosem. Polski dubbing broni się tak dobrze, jak nigdy. Brawo!

Zobacz również: Co w duszy gra – recenzja animacji Pixar. Sky is no longer the limit

Hotel Transylwania: Transformania miał naprawdę duże szanse odkupić winy swojego poprzednika. Jednak muszę przyznać, że zabrakło tu Adama Sandlera i jego poczucia humoru. Widać, że on ratował to rękami i nogami, a gdy odszedł z obsady… po prostu wali się wszystko na łeb i szyję. Nie ukrywam, warto to obejrzeć, chociażby z racji tego iż jest to Hotel Transylwania. Niemniej nie będę jednak wracał do tego, jak do poprzednich części.

Mikołaj Lipkowski
Mikołaj Lipkowski Redaktor prowadzący dział Newsy

Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *