Giń 2021 – recenzja mockumentu. 2020 part 2

Uwielbiam produkcje mockment, czyli takie niby to dokumenty, jednak wszyscy wiedzą, że jest to reżyserowany crap, który ma dać rozrywkę. Świetnym przykładem są Chłopaki z baraków czy też Co robimy w ukryciu?. Giń 2020 to jedna z moich ulubionych produkcji ubiegłego roku, lecz czy Giń 2021 poradzi sobie równie dobrze jak pierwsza część?

Giń 2021 to pseudodokument, który opowiada po prostu o 2021 roku. Porusza najważniejsze wydarzenia, które miały miejsce (głównie w USA) oraz parodiuje zachowania ludzi na dane sytuacje. Mamy tu oczywiście żarty z antyszczepionkowców, skrajnych covidowców, tiktokerów itp. Jednak jest jeden problem tego filmu. Powtarzany żart tysiąc razy robi się po prostu czerstwy.

Death to 2021. Cristin Milioti as Kathy Flowers in Death to 2021. Cr. Courtesy of Netflix © 2021

Zrobienie „dokumentu” o 2020 roku działało. Bawiłem się przy tym naprawdę bardzo dobrze, gdy w zeszłym roku siedziałem w domu podczas lockdownu. Bo cóż nam zostało, jak nie śmianie się z absrudów? Swoją drogą – jest to jeden z moich ulubionych humorów. Niestety tak jak mówiłem, Giń 2021 to jazda na patencie, która działa niczym odgrzewana zupa, z czasem traci smak. Żarty z najazdu na Biały dom z początku roku, czy również te z awarii Facebooka i Instagrama były naprawdę zgrabne, absurdalne i doprowadzały do płaczu. Dodatkowo te z zaimków (na które zwraca się większą uwagę za granicą – nie zauważyłem, by w Polsce ktoś aż tak się tego czepiał) też wypadły nie najgorzej, chociaż już powoli się wypalają. Jednak kolejne skecze w stylu – haha foliarzy dalej kogoś śmieszą?

Dodatkowo smutnym jest to, że okrojono obsadę. W pierwszej części mogliśmy zobaczyć między innymi Samuela L. Jacksona, a teraz? Obsada składa się z około 5 osób, które gadają wciąż o tym samym. Mamy antyszczepionkowca, youtubera, doktora, pseudohistoryka i szarą osobę (chyba, że kogoś pominąłem).

Death to 2021. Joe Keery as Duke Goolies in Death to 2021. Cr. Courtesy of Netflix © 2021

Zobacz również: King’s Man: Pierwsza misja – recenzja filmu. Przepraszam, czy to Kingsman?

Giń 2021 na dzisiejsze czasy broni się naprawdę kiepsko. Nie ma to samych minusów, lecz pozytywne aspekty filmu nie bronią go zbyt dobrze. Jest to bardziej kierowane do osób, których śmieszą żarty ze szczepionek i foliarzy (czy ktoś taki jeszcze jest na świecie?) aniżeli do szerszego grona odbiorcy. Działało może to w zeszłym roku, lecz dziś trzeba troszeczkę doszlifować całość.

Redaktor prowadzący dział Newsy

Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?