Gdzie śpiewają raki
Gdzie śpiewają raki

Gdzie śpiewają raki – recenzja filmu. Dużo piórek, mało raków

Szczerze powiedziawszy, nie czekałem na premierę filmu Gdzie śpiewają raki, a właściwie nie czekałem, dopóki znajomi nie polecili mi książki. Postanowiłem sięgnąć po tę pozycję, aby się przekonać, czy jest ona warta uwagi i tak się stało. W ciągu tygodnia mój stosunek do nadchodzącej premiery filmu zmienił się diametralnie i zacząłem wiązać pewne nadzieje z tą adaptacją. Czy nagły wzrost moich oczekiwań wobec filmu był słuszny? Przeczytajcie poniższą recenzję, aby się dowiedzieć!

Parę słów na temat książki

Gdzie śpiewają raki to debiut literacki Delii Owens, która dotychczas znana była bardziej z branży zoologicznej, aniżeli literackiej. Książka znalazła się na liście bestsellerów New York Timesa utrzymując swoją pozycję przez wiele tygodni.

Powieść opowiada o Kyi, nazywanej przez okolicznych mieszkańców „dziewczyną z bagien”. Kiedy miejscowi funkcjonariusze policji odnajdują ciało Chase’a Andrewsa, ta staje się główną podejrzaną o zamordowanie chłopaka.

Historia ta głęboko opisuje relacje zachodzące między główną bohaterką, a postaciami drugoplanowymi. Na dodatek w ciekawy sposób przedstawia śledztwo oraz proces sądowy, który dziewczyna przechodzi. Z przykrością przyznam, że film Olivii Newman niezupełnie dostarczył tych aspektów, jednak zdarzyło mu się czasem zaskoczyć.

Kya i jej relacje z bliskimi

Elementem, który najbardziej mi się podobał w książce Owens były wspomniane relacje między główną bohaterką, a innymi postaciami. W filmie niestety to się nie udało. Większość dzieciństwa Kyi została spłycona, a jej rodzina stanowi proste archetypy – matka wyprowadza się od problematycznego męża, a wraz z nią dzieci (wszystkie poza Kyą oczywiście). Przez takie zagranie twórców widz odczuje to jako coś niemającego większego znaczenia dla sprawy sądowej, w której bierze udział główna bohaterka. Przez to film może się dłużyć, ale z drugiej strony, gdyby ten etap lepiej rozpisano oglądający bardziej zaangażowaliby się w życie Kyi.

Podobnie to wygląda w przypadku Skoczka, który był bardzo ważny dla głównej bohaterki od dzieciństwa, jednak zalążek czegoś bliższego odczuwamy dopiero w drugiej połowie filmu. Skrócenie jego roli było zdecydowanie złym pomysłem, gdyż na dalszym etapie obrazu trudno odczuć bliskość bohatera z Kyą.

W książce również sporo miejsca poświęcono jednemu z braci Kyi – Jodie’mu. Postać ta (podobnie jak Skoczek) stanowiła wsparcie dla głównej bohaterki i zdecydowania wpłynęła na jej rozwój. Niestety, Jodie pojawił się zaledwie w kilku scenach, z których można najwyżej wywnioskować, że Kya była dla niego ważna.

Gdzie śpiewają raki

fot. kadr z filmu Gdzie śpiewają raki

A jak z miłością i otoczeniem?

Mieszkając w oddali od pobliskiego miasteczka Kya nie prowadziła łatwego życia. Zarówno w książce, jak i w filmie podkreślono kiepską sytuację finansową bohaterki oraz równie niekorzystne warunki  mieszkania. To odbijało się na życiu dziewczyny od zawsze. Wyśmiewanie, wytykanie palcami, obgadywanie, to wszystko stanowiło tylko mały procent trudności, z którymi się mierzyła. Ale co z tego, kiedy Kya jest całkiem porządnie ubrana, czysta i posiada buźkę bez wszelkich skaz. To sprawia, że ciężej jest uwiarygodnić fakt odrzucenia dziewczyny przez społeczeństwo.

W filmie nie brakuje także wątków romantycznych. Wypadają one dość blado i tworzą z niego przeciętny melodramat. Pierwszy, pomimo sztampowości i braku ikry posiada kilka uroczych oraz całkiem nieźle wpasowanych dialogów. Dzięki temu da się kibicować tej relacji. Drugi, poza tym, że jest przewidywalny nawet bez znajomości książki, wypada sztucznie i nieciekawie. Szkoda, gdyż oba (a zwłaszcza ten drugi) stanowią klucz do sprawy, w którą zamieszana była Kya. Niestety muszę to podkreślić, ale skrótowość i płytkość jest bez wątpienia największym problemem filmu, a mimo to trwa aż 2 godziny.

Zobacz również: Nie! – recenzja trzeciego filmu Jordana Peele! Już nigdy nie spojrzę na chmury w ten sam sposób…

Gdzie śpiewają raki

fot. kadr z filmu Gdzie śpiewają raki

Czas na… plusy?!

Największym zaskoczeniem podczas seansu były dla mnie zdjęcia. Niektóre ujęcia na przyrodę oraz kadry podczas zachodu słońca są naprawdę dobrze nakręcone i robią wrażenie. Właściwie to jeden z niewielu aspektów technicznych, które stoją tu na wysokim poziomie, gdyż montaż niektórych scen jest dość chaotyczny. Swoją drogą, przy prostocie historii i skąpym jej zaadaptowaniu wspomniane zdjęcia będę długo wspominał, gdyż w porównaniu z resztą są bardzo dobre.

Na upartego zdecydowanie lepiej wypada druga połowa filmu, a raczej 2/3. Wtedy główna bohaterka nabiera więcej charakteru oraz dostajemy sceny podkreślające jej osobowość. Na dodatek relacje między bohaterami stają się ciekawsze i czuć między nimi bliskość. Gdyby utrzymano ten sam poziom od początku obrazu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że moje odczucia po filmie byłyby bardziej przychylne.

Gdzie śpiewają raki

fot. kadr z filmu Gdzie śpiewają raki

Podsumowanie

Mimo że Gdzie śpiewają raki w reżyserii Olivii Newman to film całkiem wierny książce, wypada dość miałko. Zachowano przesłanie książki, jednak szkoda, że relacje między bohaterami oraz praktycznie każdy wątek zostały poprowadzone skrótowo. Daisy Edgar-Jones wypadła nieźle, choć nie jest to kreacja, którą zapamiętam na długo, gdyż wiem, że z jej postaci dałoby się wyciągnąć dużo więcej. W historii kina powstały bowiem liczne adaptacje książek, niemniej te uznawane za najlepsze zwykle wyciągają coś więcej z powieści, niż fabułę. Niestety Olivia Newman za bardzo skupiła się na zmieszczeniu fabuły książki w 2 godzinach kosztem głębi bohaterów. Wydaje mi się także, że fani książki podzielą się na dwie grupy. Pierwsza będzie chwaliła film za przesłanie i niezłe zaadaptowanie pod kątem samej fabuły. Druga (do której należę) zarzuci produkcji słabe wykorzystanie bohaterów, co za tym idzie, zmarnowanie ich potencjału.


Ilustracja wprowadzenia: kadr z filmu Gdzie śpiewają raki

Zastępca redaktora prowadzącego Ligę Znawców Kina

Fan kina z gatunku Tim Burton. Poza tym miłośnik dobrego dramatu, często wracający do produkcji MCU. Stara się nadrobić wszelkie zaległości serialowe, których końca nie widać. W wolnych chwilach sięga po literaturę obyczajową.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?