Jeśli nie chcecie już tej walki i martyrologii, warto rzucić okiem na najnowszy obraz urodzonego we Lwowie weterana polskiego kina. Rzuca on nam bowiem w drugowojenne czasy intrygę kryminalną, którą tylko przyozdabia tym, co cechuje typowe polskie kino tamtych, którego akcja dzieje się w tamtych latach. Tutaj gra a dwa fronty, getta czy pochodzenie są tłem, a główne problemy bohaterów nie noszą mundurów. Już samo to odświeżenie zasługuje na uwagę. Nie tylko jednak ono.
Od początku rzuca się w oczy jak duża i pełna nieścisłości jest to historia. Majewski dość zgrabnie łączy wątki i choć nie sposób nie odczuć, że czteroodcinkowy serial, który ma na kanwie tego filmu powstać, będzie słuszniejszą wersją tej historii, to i tę ogląda się z nieskrywaną przyjemnością. Intrygę zaczyna spokojnie i takim samym dostojnym i spokojnym tonem przez właściwie cały seans ją rozwija. To taki film, który rozsądnie podaje napięcie. Co prawda czasem potrafi się lekko zgubić w całej tej karuzeli postaci, jednak główny wątek wypada u niego na plus. Nie chcę jednak za wiele o nim mówić, żeby nie musieć podpisywać tej recenzji jako spoilerową. Czarny Mercedes jest bowiem jedną wielką plątaniną intryg, którą warto prześledzić od początku do końca. Wydaje mi się, iż już zwiastun pokazuje trochę za dużo. Dobrze jednak, że wcześniej go nie obejrzałem.
Leniwie budowana historia jest jednak trochę mniej atrakcyjna w śledzeniu ze względu na swoją przewidywalność. Tutaj można tylko udawać zaskoczonych, bo w kwestii zagadki kryminalnej tropy, na jakie wpadniemy, już po kilku minutach prawdopodobnie będą tymi ostatecznymi. W dodatku scenariusz nie zada sobie trudu, aby dołączyć nich drugi plan i część tortu z winą zrzucić na niego, co wydawałoby się logiczne i z wartością dodaną dla historii. Dobra robota jest natomiast wykonana, jeśli mówimy o scenografii, bo przeniesienie planu w czasy wojenne wyszło naprawdę dobrze. Jest przestronnie i wystawnie, a wojnę jednak czuć. Dobra robota.
Czuje powinność stać w obronie tego filmu. Przecieram bowiem trochę oczy ze zdumienia, przeglądając polski internet i wczytując się w to, co mówi o filmie Janusza Majewskiego. W filmie według wielu recenzji jest homofobia i mizoginia, a sprowadza się go do poziomu Polityki Patryka Vegi, jak nie niżej. Tymczasem to dość kompetentny kryminał, który choć widać, że powinien dostać trochę więcej czasu (i dostanie w ramach serialu, chociaż po tych opiniach i w ramach porażki w kinach to już nie wiadomo), daje radę dać sporo przyjemności. A przy swojej gdyńskiej konkurencji w konkursie głównym wcale nie wyróżniał się na minus.
To jest naprawdę światowe kino! Nie dość, że mocny kryminał to jeszcze tło historyczne! Super
Jaki był motyw zabójcy? Tego się nie domyślicie do ostatnich minut. Po prostu wgniata w fotel!