Duchy w Wenecji - recenzja filmu. Poirot po raz trzeci
Duchy w Wenecji - recenzja filmu. Poirot po raz trzeci

Duchy w Wenecji – recenzja filmu. Poirot po raz trzeci

Z odświeżaniem klasyki bywa różnie, niejeden raz można było się przekonać, że nie jest to trafiony pomysł. Wiele wątpliwości również budziła przywrócenie na ekrany kin przygód Herkulesa Poirota w reżyserii Kennetha Branagh. Zarówno Morderstwo w Orient Expressie jak i Śmierć na Nilu, spotkały się z mieszanymi opiniami a sam Branagh jako legendarny detektyw był porównywany do Davida Sucheta. Pomimo to irlandzki aktor oraz reżyser nie odłożył na półkę twórczość Agathy Christie. Czy Duchy w Wenecji, rzeczywiście nas zaskoczą?

Herkules Poirot spędza z wyboru emeryturę w malowniczej Wenecji. Jego stan spoczynku upływa sielankowo do momentu wizyty jego dobrej znajomej, pisarki – Ariadn Olivier. Ariadne proponuje Poirotowi zaproszenie na seans spirytystycznym, który ma się odbyć w okrytym złą sławą pałacu w Wigilię Wszystkich Świętych. Początkowo niechętny detektyw przyjmuje zaproszenie. Jednak podczas seansu dochodzi do tajemniczego morderstwa. Na jaw zaczynają wychodzi mroczne sekrety, które skrywali mieszkańcy pałacu.

Z nad egzotycznego Nilu przenosimy się do tajemniczej Wenecji. Duchy w Wenecji wypadają zaskakując bardzo dobrze, łącząc ze sobą klasyczny kryminał z jakiego słyną powieści Agathy Christie, z klimatycznym gotyckim horrorem. Połączenie sztywnej logiki oraz zjawisk nadprzyrodzonych daje nad wyraz dobrą całość, która ma w sobie również olbrzymi element zaskoczenia dla widza. W porównaniu do Śmierci na Nilu, nie jest przesadnie podkręcany. W najnowszej części ujmuje prostota. Fabuła skupia się na bohaterach, a nie na całym tle wydarzeń. Historia jest po prostu konkretnie prowadzona. Postacie i odkrywane z każdą sceną sekrety podkręcają jedynie ciekawość kto tak naprawdę stoi za zbrodnią.

Zobacz również: Chłopi – recenzja filmu! Wieś jak malowanie [48. FPFF]

Obsada filmu wypada znakomicie. Bohaterowie nie są jednoznaczni, pokazują swoją drugą naturę przez co jeszcze bardziej wciągamy się w intrygę. Tina Frey jako Ariadne Olivier przedstawia nam pełną pasji pisarkę, która w poszukiwaniu natchnienia chcę wyciągnąć z emerytury znanego detektywa. Daje nam z jednej strony autorkę książek która jest racjonalna ale widzimy jak z biegiem historii zaczyna w wiele rzeczy wątpić. Jamie Doran wcielający się rolę Doktora Leslie Ferrier świetnie portretuje lekarza, który pomimo bycia prześladowanym przez demony wspomnień wojennych za wszelką cenę chce być dobry ojcem. Na wyróżnienia zasługuje najmłodszy z obsady, Jude Hill jako Leopold Ferrier, którego postać zaskakuje swoją postawą.

fot materiał prasowy

Jeśli chodzi o odtwórcę głównej roli czyli Kennetha Branagha, można jak zwykle porównywać do jednego z najbardziej rozpoznawalnych odtwórców roli Herkulesa Poirota – Davida Sucheta. Duchy w Wenecji udowadniają, że również jego interpretacja postaci znanego detektywa jest naprawdę przekonująca. W szczególność, kiedy w najnowszej części mamy do czynienia z chłodną dedukcją Poirota w sytuacjach gdzie nie zawsze można wyjaśnić je w sposób racjonalny.

Duchy w Wenecji to również niesamowita scenografia. Pokazanie przepięknej Wenecji, ukazując również jej tajemniczą stronę przyciąga uwagę od samego początku. Pałac w którym dzieje się cała historią jest niezwykle klimatyczny, podkręca klimat grozy w całej historii. Całość dopełnia muzyka skomponowana przez Hildur Guðnadóttir.

fot. Materiał Prasowy

Najnowsza ekranizacja przygód Herkules Poirota, jest zaskakująco dobra. Wizja reżyserka przełożenia klasyki Agathy Christie na duży ekran jest produkcją z niezwykłym klimatem, pozbawiony zbędnych efektów specjalnych stawiając na intrygujące kreacje aktorskie. Po bardzo przeciętniej Śmierci na Nilu, Duchy w Wenecji dają nam niezwykłe wciągające widowisko.


Ilustracja wprowadzająca: fot. Materiał Prasowy

Redaktor współprowadząca działu recenzji seriali

Entuzjastka literatury i kina. Wielbicielka odkrywania nowych seriali oraz filmów. Poza tym ogromna fanka Formuły 1 i Disneya

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magdalena pisze:

Beznadzieja 🙁
Oryginalny Poirot nie równa się ze współczesnym kinem. To właśnie ta prostota sprawia że mam ochotę go oglądać. Mój syn ma 6 lat i bardzo lubi Poirota, raczej nie włączyłabym mu nowej ekranizacji tego serialu. Wolę jak szare komórki pracują 🙂

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?