Druga połowa
Druga połowa

Druga połowa – recenzja filmu. Kończ Pan ten mecz!

Wyobrażacie sobie otwarte kina w Polsce bez żadnej rodzimej komedii romantycznej w repertuarze? Pandemia wywróciła do góry nogami kalendarz premier i faktycznie mieliśmy przez jakiś czas taką sytuację, ale spokojnie – nadszedł czas na historię miłosną z wielkim futbolem w tle. Oto spóźniona (bardziej niż decyzja o zwolnieniu Jerzego Brzęczka) recenzja filmu Druga połowa!

W czerwcu rozpoczną się opóźnione o rok mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Dziwnym trafem na dwa tygodnie przed inauguracyjnym meczem do kin trafiła właśnie Druga połowa. To komedia romantyczna opowiadająca nie tylko o wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia, ale również o polskiej reprezentacji, wewnętrznie skłóconej i poddawanej medialnej krytyce. Scenarzyści odrobili lekcje, jeśli chodzi o nawiązanie do sytuacji kadry za czasów kadencji Jerzego Brzęczka. Szkoda, że zawalili prawie z całą resztą.

Druga połowa

fot. Kino Świat (Marianna Zydek)

Trener reprezentacji jest rozgoryczony. Bo mecz przegrany. Bo jeden wredny dziennikarz go hejtuje. Bo córka zaczyna się spotykać z tym dziennikarzem. A jest jeszcze zakochany w niej gwiazdor kadry skonfliktowany z resztą drużyny. Na drugim planie możemy za to liczyć na przyjaciółkę – stereotypową blondynkę, Małgorzatę Rozenek-Majdan i epizody znanych postaci ze świata futbolu.

Zobacz również: Ciche miejsce 2 – recenzja filmu! Poprawione na czwórkę

Komedia romantyczna, szczególnie polska, rządzi się swoimi prawami. Musimy być przygotowani na całą masę zbiegów okoliczności, nachalny product placement, luksusowe wnętrza i problematyczne relacje między postaciami. Przyjęta konwencja jest dosłownie bajkowa – w tym świecie miłość zażegna wszystkie konflikty i nawet bezdomny może zostać milionerem. Gdyby był chociaż ciąg przyczynowo-skutkowy lub jakaś iskra w dialogach. Niestety nie tym razem. Cały czas zastanawiam się, czy w trakcie seansu straciłem na chwilę przytomność z wrażenia, czy twórcy nie pokazali nam momentu pierwszego spotkania głównych bohaterów. A to moment istotny, bo bez niego kolejne sceny wydają się bezsensowne. Ekspozycja jest zupełnie nieprzemyślana – jedna z postaci pojawia się i zaczyna prawić naszemu amantowi mądrości, ale nie wiemy, kim ona w ogóle jest, ani skąd się wzięła. Szkoda w tym wszystkim utalentowanych aktorów. Najwięcej życia jest we wspólnych scenach Cezarego Pazury i Marianny Zydek wcielających się w ojca i córkę.

Druga połowa

fot. Kino Świat (Maciej Musiał i Joanna Kuberska)

Największym problemem polskich komedii romantycznych jest to, że często nikt nawet nie podejmuje próby stworzenia pełnokrwistych postaci. To są jedynie figurki radośnie przestawiane przez scenarzystów po wielkiej planszy miłości. A jeśli przypomnimy sobie choćby Podatek od miłości czy Planetę singli, to zobaczymy, że poprawnie zarysowany konflikt i nieco lepiej rozwinięte charaktery już dają naprawdę wiele. Niestety w Drugiej połowie więcej miejsca poświęca się choćby nachalnej reklamie stacji benzynowych Lotos. Nic więc dziwnego, że napisów końcowych będziemy oczekiwać tak niecierpliwie jak ostatniego gwizdka sędziego podczas bezbramkowego meczu ekstraklasy.

Zobacz również: Reminiscence – zwiastun nowego filmu z Hugh Jackmanem!

A jak wypadła w filmie Druga połowa piłkarska otoczka? Trochę biednie, bo z finałowego meczu pokazano nam tylko odśpiewanie hymnu i reakcje ławki rezerwowych. Poza tym nie wiedzieć czemu niektóre osobistości ze świata piłki wcielają się w role zamiast odgrywać samych siebie, co miałoby większy sens, skoro ich występy mają być raczej smaczkiem dla fanów. I oczywiście jeśli bohaterką jest córka trenera, to scenarzyści muszą podkreślić, jak wielkim i bezprecedensowym wydarzeniem jest kobieta potrafiąca wytłumaczyć, na czym polega pozycja spalona. Natomiast samo oddanie presji medialnej spoczywającej na trenerze oraz kiepskiej atmosfery przekładającej się na grę wypadło całkiem solidnie jak na przyjętą konwencję.

Druga połowa

fot. Kino Świat (Cezary Pazura)

W tym przypadku aż się prosi o jakieś ironiczne podsumowanie nawiązujące do samobója, faulu lub czegokolwiek innego. Tylko że ja naprawdę wolałbym najzwyczajniej w świecie zobaczyć lepszy film zamiast ironizować. Bo miłość i futbol da się ze sobą pożenić, ale może lepiej zrobić to z pomysłem niż cynicznie podpinać się pod emocje związane ze zbliżającymi się mistrzostwami Europy.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe/Kino Świat

Zdaniem innych redaktorów:

Fan westernów, kina noir i lat 80. Woli pisać o filmach niż o sobie.
A tu sobie zapisuje rzeczy:
https://www.facebook.com/Wjednymujeciu1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

beware pisze:

W “Drugiej połowie” najbardziej bawią mnie wynajęci przez twórców klakierzy nabijający dziwnie brzmiące pozytywne komentarze na filmwebie 😉

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?