Dolly Parton
Dolly Parton

Dolly Parton: A MusiCares Tribute – Recenzja filmu Netflixa. Country nie jest złe!

Szczerze mówiąc, to myślałem, że piszę się na jakiś dokument o Dolly Parton. Natomiast okazało się, że to jest gala, podczas której wręczono jej nagrodę Osobowości Roku MusiCares. Jestem wielkim fanem muzyki, a także nie uważam, że istnieje zła muzyka. Lecz dziwnie mi recenzować galę, na której wielcy wykonawcy odgrywają utwory Dolly Parton. Niemniej jednak – podejmuję się tego wyzwania. Drogi czytelniku, zapraszam Cię na recenzję Dolly Parton: A MusiCares Tribute!

Szczerze to wielkim fanem Dolly Parton nigdy nie byłem, choć znane były mi jej największe utwory, natomiast ten film zachęcił mnie do poznania lepiej jej twórczości. Mimo iż w 90% są to tylko jej covery, wpadły mi bardzo w ucho i zachęciły mnie do przesłuchania oryginałów. Dolly to wspaniała artystka, która ma potęgę w swoim głosie, coś na styl Bonnie Tyler czy Pat Benatar (która jest pochodzenia polskiego!). Wokalistka ma na koncie niezliczoną ilość płyt (wydawała ich po kilka w roku), a także tysiące napisanych tekstów. Sama nagroda MusiCares Person of The Year jest wyjątkowa, gdyż muzycy dostają ją za swoją działalność artystyczną jak i dobroczynną. W przeciągu 28 lat uzyskali ją tacy artyści jak Phil Collins, Paul McCartney czy Bono.

Występ zaczyna chrześniaczka Dolly, czyli Miley Cyrus i Mark Ronson wraz z Shawnem Mendesem, utworem Islands in the Stream, dzięki któremu zaciekawiłem się twórczością tytułowej wokalistki. Świetny wokal Cyrus wraz z Mendesem sprawiały, że aż chciałem cofnąć do początku i robić takowy replay kilkadziesiąt razy. Samo brzmienie tejże wpadającej w ucho muzyki zapraszało moje nogi do tańca. Także pozytywne brzmienie sprawiło, że uśmiech pojawił mi się na twarzy. Nie powiem, Miley to jedna z moich ulubionych artystek popowych i tak zwane guilty pleasure. Jej twórczość sprawdzam od dzieciństwa poprzez serial Hannah Montana, w którym nawet Dolly miała cameo!

Trudno mi ugryźć to jabłko jakim jest Dolly Parton: A MusiCares Tributegdyż jest to na tyle nietypowe, że każdy utwór wykonuje inny artysta. Wspomnę może o artystach, którzy mnie najmilej zaskoczyli. Na przykład taki Willie Nelson – gość mimo swojego wieku dalej gra świetnie na gitarze, a jego towarzyszka Brandi Carlile ma świetny wokal i czuć w tym ducha country! Można postawić ich koło Johnny’ego Casha!

Dolly Parton

kadr z Dolly Parton: A MusiCares Tribute

Zobacz również: Światło Świetlików – recenzja filmu. Trochę wspomnień tamtych dni

Wśród gwiazd, które również sprawiły wielkie zamiłowanie do utworów Dolly pojawiła się Katy Perry. Mimo, iż nie śledzę tejże artystki – ogromny szacunek za potęgę w głosie i niesamowity talent. Mógłbym się wywodzić też nad innymi artystami, którzy naprawdę dobrze wypadli, ale powiem coś też o tych, co mnie zawiedli. Muzyk, który dostał cztery Grammy powinien wypaść dobrze, nie? No cóż, Yolanda Adams niestety popłynęła na głęboką wodę. I Will Always Love You, które rozpowszechniła Whitney Houston przez film Bodyguard, to wielki przebój i łatwo było tutaj coś sknocić. Więc z całym szacunkiem dla Pani Adams, ale jej występ był najsłabszym z wszystkich.

Sama produkcja ma w sobie za mało do powiedzenia o głównej bohaterce. Jedyne, co dostajemy na temat jej twórczości poza genialną muzyką, to krótkie wspomnienie o niej na początku, a także podziękowanie od Miley Cyrus jak i streszczenie jej życiorysu przez Lindę Ronstadt oraz Emmylou Harris. Dla mnie to nieco za mało, choć fakt – nie jest to stricte dokument.

Dolly Parton

kadr z filmu Dolly Parton: A MusiCares Tribute

Dolly Parton: A MusiCares Tribute jest naprawdę w porządku. Nie mamy tu może jakichś wielkich ciekawostek, nieznanych faktów czy też produkcji tworzenia płyt. Nie jest to dokument. To mnie zawiodło najbardziej. Natomiast patrząc na to jak na wydarzenie muzyczne – jest naprawdę wartościowe. Dobrze jest puścić sobie ten koncert podczas imprezy z kumplami, gdy skończą się już obostrzenia. Zawiodły mnie niektóre występy największych gwiazd, a także zaskoczyły tych, których nie znam. Pozycja raczej dla fanów Dolly Parton. Można obejrzeć, ale nic nie stracicie, jeśli się na to nie zdecydujecie.


Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe

Redaktor prowadzący dział Newsy

Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?