Czarna Wdowa - recenzja filmu Marvela. Rodziny się nie wybiera!
Czarna Wdowa - recenzja filmu Marvela. Rodziny się nie wybiera!

Czarna Wdowa – recenzja filmu Marvela. Rodziny się nie wybiera!

Na film Czarna Wdowa fani czekali już bardzo długo. Zaręczam jednak, że na produkcję opowiadającą o genezie tego gatunku pająka z rodziny omnikowatych, łączącą piękne zdjęcia natury i głos Krystyny Czubówny warto było czek… A nie, to nie ta czarna wdowa. Zacznijmy może jeszcze raz. Fani Marvela bardzo chcieli poznać historię i początki jednego z najbardziej charakterystycznych Avengersów. Pragnęli dowiedzieć się, w jaki sposób wychowała się i wyszkoliła zabójcza Natasha Romanoff. Rąbka tajemnicy uchylił już film Avengers: Age of Ultron. Teraz nadszedł wreszcie czas na pełny obraz sytuacji. Sprawdźmy, w jakich barwach został on stworzony i jakiej jakości farbami. Podłoże bowiem ma on na pewno solidne.

Czarna Wdowa chronologicznie umieszczona została pomiędzy produkcjami Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów i Avengers: Wojna bez granic. Opowiada historię od momentu, kiedy Natasha Romanoff musi się zmierzyć ze swoją przeszłością, pierwszą rodziną, a także Departamentem Stanu Stanów Zjednoczonych. Czy absolwentka Czerwonej Sali ostatecznie ją zniszczy? Czy odkryje prawdę o sobie, a może mroczna przeszłość ją pogrzebie?

fot. materiały prasowe, Disney

Jedną z najsilniejszych cech Czarnej Wdowy są niemal rodzinne relacje występujące pomiędzy głównymi bohaterami, a konkretniej ich wygląd i groteskowy charakter. Stosunki postaci wraz z ciekawymi kreacjami dają przyciągający efekt. Dialogi prowadzone pomiędzy Natashą a jej siostrą (Florence Pugh), matką (Rachel Weisz) i ojcem (David Harbour) zapadają w pamięć. Przekomarzania i riposty bohaterów, wynikające z ich relacji (bardzo trudnej) i wspólnej historii (wyjątkową krętej) stanowią jeden z filarów produkcji reżyserii Cate Shortland. Najciekawsze i najbardziej charakterystyczne postaci wykreowali Florence Pugh i David Harbour. Jest tak przez ich wielowarstwowość, niejednoznaczność i umiejętność zdobycia serca widza.

Zobacz również: Cruella – recenzja filmu Disneya! Dwie Emmy i trzy dalmatyńczyki

fot. materiały prasowe, Disney

Twórcy zaprezentowali również ciekawy sposób odsunięcia się od pewnych stereotypów wykreowanych już bohaterów. Wyśmiewają oni je na różne sposoby. Pewne pozy, zachowania i znaki rozpoznawcze są z przekąsem komentowane przez bohaterów, co powoduje całkowite wyzbycie się nadęcia produkcji. Film momentami stylizowany na poważny zmienia się w coś zupełnie innego. Czarna Wdowa próbuje mieszać w ciężki do ocenienia sposób różne style. Wstęp produkcji zawiera wyczuwalny charakter szpiegowski, natomiast reszta produkcji jest w 100% filmem akcji z małą domieszką dramatu i wielką szczyptą komedii.

fot. materiały prasowe, Disney

Twórcy, niestety w zbyt znacznym stopniu korzystając z amerykańskiego nawyku, stosują stereotypy dotyczące Rosjan. I o ile w małej dawce byłyby one znośne, pomimo szerokiego ich wykorzystywania w amerykańskiej kinematografii, o tyle w nadmiarze są one wyłącznie nużące. Być może efekt ten był zamierzony przez twórców, nie działa on jednak na korzyść produkcji. Same stereotypy zaś nie odnosiły się wyłącznie do Rosji. Duża część fabuły na nich właśnie została stworzona.

fot. materiały prasowe, Disney

Męcząca jest również długość produkcji. Czarna Wdowa naszpikowana jest różnego typu scenami akcji, których jest za dużo. W pewnym momencie fabuły, który wiedziałem, że nie jest jeszcze kulminacją, towarzyszyła mi myśl, Kiedy już dojdzie do tego ostatecznego starcia? Wiem również, iż długość dała się we znaki wielu osobom, które miały kontakt z tym filmem. A stan ten powoduje brak skupienia i znużenie. Co prawda dwie godziny i trzynaście minut nie są jakąś przytłaczającą wielkością w porównaniu do innych dzieł z MCU, jednak może nie chodzi tu jednak o długość a zawartość. Być może właśnie przez mnogość scen akcji produkcja sprawiała wrażenie zbyt obszernej. Cechą, która dodatkowo, być może niepotrzebnie wydłużała produkcję były różnego typu nawiązania do początku produkcji, a co za tym idzie – nostalgicznych sytuacji w życiu bohaterów. Pewne stwierdzenia, zachowania i wspomnienia zostały użyte w zbyt dużej ilości. Co niektórych może to zmęczyć. Twórcy starali się stworzyć nawet pewnego typu codę, niczym na przykład w filmie Forrest Gump. Tak jak w produkcji Roberta Zemeckisa na początku i na końcu widzimy unoszące się na wietrze piórko, w Czarnej Wdowie mamy świetliki. Mimo podobnego jednak charakteru tych scen, nie powinno się ich porównywać. Scena z najnowszej produkcji firmy Marvel nie ma w sobie tej magii, urokliwości i lekkości, co ujęcia piórka z legendy kina. Co ja tu dużo tłumaczę, to w końcu tylko Marvel.

Zobacz również: Armia umarłych – recenzja filmu Zacka Snydera. Zabił to i wyjechał z tego miasta

fot. materiały prasowe, Disney

Produkcja spod ramienia Disneya jest bardzo często przewidywalna. Widz wie, do czego dąży dana scena, zanim karty zostaną odsłonięte. Nie dziwią jednak pewne schematy, które utarły się w świecie kina przez wiele lat jego istnienia. Innym elementem, który w mojej ocenie zawsze działa na plus, są nawiązania do świata zewnętrznego i jego kultury. W Czarnej Wdowie znaleźć możemy chociażby mrugnięcie okiem do fanów Bonda, a także rocka. I choć w większości ścieżka dźwiękowa nie rzucała się w uszy, a to znaczy, że bardzo dobrze wtopiła się w produkcję, to jeden jej element był bardzo charakterystyczny, a mianowicie utwór American Pie Dona McLeana. Był on dla mnie (i myślę, że dla twórców też) ważnym elementem kompozycyjnym.

fot. materiały prasowe, Disney

Czarna Wdowa jest bezsprzecznie całkiem dobrym filmem. Geneza Natashy Romanoff i rozszerzenie historii z Czasu Ultrona były na pewno ciekawym dopełnieniem MCU. I chodź tytuł ten nie wydawał się, aż tak istotny dla całego uniwersum, to umożliwił on pewne roszady, które pozwolą na toczenie się dalszych wątków. Sama scena po napisach uświadamia widzom, że następuje łączenie różnych historii z całej kolejnej fazy MCU, a także seriali. Produkcja Cate Shortland jest ciekawa i przyjemna do oglądania. Nie jest to jednak film do którego będę często wracał. Nie żałuję czasu przy nim spędzonego, mimo że dzieło to wydawało się za długie. Produkcja ta nie jest niczym niesamowitym, ale myślę, że będzie bawić każdego, kto lubi kino superbohaterskie. Czarna Wdowa jest warta zobaczenia, nawet jak nie jest się zapalonym fanem Marvela, mogę to powiedzieć z doświadczenia.


Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe, Disney

Zdaniem innych redaktorów:

Redaktor współprowadzący działu Gry

Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?