Cannes 2022: Triangle of Sadness – recenzja filmu. Ludzkość do połowy pusta!

Jak pisałem w poprzedniej recenzji, Festiwal Filmowy w Cannes potrafi wyłowić niesamowite perły. Możliwe, że sprzyja temu Morze Śródziemne na brzegu, którego leży to francuskie miasto. W każdym razie osoby, które wybierają produkcje i decydują, czy dane dzieło będzie mogło zostać ukazane podczas trwania festiwalu to prawdziwi poławiacze pereł. I to nie najzwyklejsi, ale mistrzowie w swoim fachu. Czy film Rubena Östlunda został wyłowiony przez tych mistrzów niechcący czy może jednak w pełni przemyślany sposób? Sprawdźmy to.

W trójkącie smutku

Film Triangle of Sadness opowiada historię dwójki kochanków, którzy momentami mają problem z dogadaniem się. Oboje pracują w branży mody i korzystają, nawet w nadmiarze z dóbr współczesnego świata. Co jeśli jednak trafią na wycieczkowy statek wraz z innymi wysoko postawionymi ludźmi? Skoro zadaję to pytanie to muszą być niełatwe perypetie. W każdym razie warto przekonać się samemu, jaka jest odpowiedź na to pytanie.

Cannes 2022: Triangle of Sadness - recenzja filmu. Ludzkość do połowy pusta!

fot. Cannes Film Festival

Bogactwo materialne, ubóstwo duchowe

Bohaterowie tej produkcji to w większości osoby, które dorobiły się obrzydliwie dużych pieniędzy na różnego typu interesach, mniej lub bardziej godnych i wartych opowieści. No w każdym razie takie ja mam spojrzenie z boku. Oni sami z przyjemnością o wszystkim opowiadają. W każdym razie prawie wszyscy reprezentują typowy przykład osób, u których bogactwo nie zmieniło nic w sposobie bycia i traktowania innych. Przepraszam,… zmieniło na znacznie gorsze. Większość bohaterów reprezentuje ubóstwo…, ubóstwo duchowe, a niektórzy nawet umysłowe. W każdym razie postacie te są bardzo dobrze zagrane i ich zachowania są dopracowane w każdym calu. Jedynym mankamentem jest to że trochę za mało jest Woody’ego Harrelsona, który idealnie nadaje się do swojej roli.

Cannes 2022: Triangle of Sadness - recenzja filmu. Ludzkość do połowy pusta!

fot. Cannes Film Festival

Ludzkość w zwierciadle hipokryzji

Bohaterowie są bardzo dużymi hipokrytami, pozerami i zwyczajnie zakłamanymi osobami. Reprezentują różne sposoby myślenia, ale podobnie dziwnego. Dodatkowo produkcja ta wyróżnia głupotę współczesnego świata, pogoni za pieniądzem, oderwania od rzeczywistości bogaczy. Idealnie przedstawia, że niektóre bardziej majętne persony nie wiedzą nic o życiu tych uboższych. Sami próbując zrobić sprawić innym przyjemność, swoją ignorancją, jeszcze bardziej pogarszają sytuację mniej majętnych. Wszystko co jest przedstawione, jest oczywiście hiperbolą, ale nie zmienia to faktu, ze mimo iż wydaje się to nieprawdopodobne to jest jak najbardziej prawdziwe (a przynajmniej tak sądzę).

fot. Cannes Film Festival

Muzyka jako dopełnienie zepsucia

Idealnie z całą otoczką bogactwa i majętności komponuje się główny temat filmu. Przewija się on co chwila, ale w żadnym wypadku się nie nudzi. Napisana w stylu klasycznym uwertura z towarzyszeniem klawesynu nawiązuje do klasycyzmu i jego próby idealności, ale też pozerstwa i osiąganej sztuczności w tym właśnie okresie. Wszystkie peruki, perfumy i brud, może nie dosłownie, ale zauważalne są w tej właśnie produkcji. Temat muzyczny jest jak najbardziej dopełnieniem scen i przewijając się przez wszystkie akty (do których przejdę za chwilę) pokazuje, że nic od pierwszych minut do ostatnich tak naprawdę się nie zmienia, przynajmniej w pewnym sposobie myślenia.

Zobacz również: Cannes 2022: IO – recenzja filmu. Ciężkie jest życie osła.

fot. Cannes Film Festival

Styl potrawy i rodzaj przyprawy

Produkcja ta jest moim zdaniem idealnie dopasowana w każdym calu. Kiedy widz zapragnie zobaczyć jakiś element, to prędzej czy później go otrzymuje. Wątki są tak naprawdę ponad czasowe. Równie dobrze fabuła mogłaby być umiejscowiona w innym wieku na statku żaglowym. Prawdy byłyby te same, a sceny by musiały być tylko odrobinę zmienione – technologia zastąpiona „innymi bóstwami” którymi ludzie się zawsze otaczali. Co jeszcze stwarza niepowtarzalny efekt to denerwujące wręcz dźwięki, a także zachowania. Wszystko to tworzy niesamowite danie, którym ciężko nie uraczyć się po raz kolejny i kolejny.

fot. Cannes Film Festival

Rolercoster wrażeń

Triangle of Sadness już od pierwszych scen wciąga, a od połowy to jest to już całkowita jazda bez trzymanki. Niektóre sceny obrzydzają, i prawie powodują zwrot zawartości żołądka. Innym razem rozśmieszają tak, że trudno złapać dech. Niechciana prawda o której świat wie, przyprawiono mocną dawką absurdu, po przyjęciu którego widz łapie się za głowę. Wiele scen mogłoby być bardzo kultowych (i może będą). W każdym razie przed seansem na pewno trzeba zapiąć pasy. Bowiem zawartość trzech aktów na które produkcja jest podzielona, jest naprawdę niewiarygodnie śmieszna, głupia, ujmująca i porywające.

fot. Cannes Film Festival

Triangle of Sadness to film wyjątkowy. Może to być najbardziej groteskowe dzieło tegorocznego Festiwalu w Cannes. Scenarzysta momentami ocierał się o geniusz i idealność. Mówią, że nikt nie jest idealny, ale przy takich produkcjach zastanawiam się chwilę czy jest to prawdziwe stwierdzenie. Nie zawiodłem się w żadnym aspekcie oglądają to dzieło (no może w długości obecności Woody’ego Harrelsona na ekranie), a idealne spasowanie wszystkich składników tego oto dania nie pozostawia mi wyboru. Muszę polecić tę produkcję całym swoim sercem.


Ilustracja wprowadzenia: Cannes Film Festival; Triangle of Sadness

Redaktor współprowadzący działu Gry

Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?