Gareth Evans jest już widzom dobrze znany. Stworzył Raid, trzymający w napięciu i naszpikowany brutalną akcją bardzo dobry film. Teraz reżyser skupił się na dogłębnym ukazaniu działalności sekty religijnej na początku XX. wieku. Fabuła brzmi interesująco. Główny bohater Thomas Richardson (Dan Stevens) wraca do domu, aby dowiedzieć się, że jego siostra została porwana dla okupu przez kult religijny. Zdeterminowany, by ją odzyskać za wszelką cenę, bohater udaje się w podróż do idyllicznej wyspy, gdzie zamieszkuje rzeczona powyżej organizacja prowadzona pod czujnym okiem charyzmatycznego proroka – Malcolma (Michael Sheen). Gdy Thomas infiltruje zorganizowaną społeczność, z czasem dowiaduje się, że i tutaj pojawiła się korupcja, której tak mocno wyrzekają się członkowie kultu, a co za tym idzie, odkrywa sekret o wiele bardziej przerażający, niż mógł sobie wyobrazić.
Film rozpoczyna się… męcząco. Twórcy dokumentują każdy najmniejszy element, niepotrzebnie przedłużając podróż Thomasa na wyspę. Spokojnie można było to wszystko skrócić, co nadałoby całej historii bardziej spójny charakter. Jednak gdy się przeżyje wstęp, czeka na nas stopniowe dozowanie emocji i bliskie zaznajamianie się z wyjątkowym, przerażającym klimatem produkcji. Przerażającym, bo wiele scen jest wręcz odrażających: krew leje się strumieniami, postacie rodem z horroru napawają strachem. Cieszy jednak fakt, że „paskudne elementy” zostają rozłożone w czasie i widz może spokojnie odpocząć od nadmiaru wrażeń. Fabuła jest interesująca i wciąga, a co najważniejsze, znakomicie łączy ze sobą thriller i horror.
Aktorsko jest rewelacyjnie. Dan Stevens portretuje postać głównego bohatera idealnie wyważając jego emocje. Jego opowieść o przeszłości przeplatana z retrospekcjami pozostaje w pamięci na długo. Michael Sheen, Bill Milner i inni także graja na bardzo wysokim poziomie. Dzięki nim zamknięte społeczeństwo sekty staje się zbiorem ludzi zmagającym się z wieloma problemami i ponurą codziennością. Znajduje się tu też sporo miejsca na szaleństwo i fanatyzm, który elektryzuje w trakcie seansu.
Wbrew pozorom, ukazanie krwawej osady nie koncentruje się tylko na tej wręcz pogańskiej religijności. Pokazany jest także wątek miłosny z dramatycznym zakończeniem, całe spektrum relacji rodzinny: brat – siostra, ojciec – córka, ojciec – syn. Klimat epoki także zostaje odzwierciedlony w mentalności ludzi i wyposażeniu domków. Bardzo dobrze wypada dzięki tym wszystkim elementom całość, którą spokojnie można określić jako opowieść wielowątkową.
Apostoł to propozycja Netflixa przeznaczona dla ludzi o mocnych nerwach. Liczne krwawy sceny mogą odrzucać i powodować wcześniejsze wyłączenie filmu. Dla miłośników horrorów i mocnych thrillerów to pozycja idealna, która wyszła platformie bardzo dobrze. Przerażające dwie godziny z Netflixem – spróbujcie!
Ilustracja wprowadzenia: Netflix
Z opisu wynika że fabuła jest nieco zbliżona do wydarzeń z najnowszej części Far Cry (5) 😉
Witam
Obejrzałem film i uważam że dawno nie widziałem tak złego i przewidywalnego filmu. Fabuła zaciekawiła mnie do 40 minuty, potem było coraz gorzej. Na szczęście to platforma strimingowa i mogłem sobie przewijać. Ciekawił mnie koniec i tu się nie zawiodłem, film przewidywalny do bólu. Scena gdzie główny bohater zamiast zabić najpierw oprawcę swoje siostry uwalnia ją i dostaje pałką od oprawcy dobiła mnie. Oprawca kładzie bohatera i próbuje go zabić na krwawym łożu, ale bohater się uwalnia i zabija oprawcę mimo obciętych palców na tym łożu… żenada. Proszę Pani spektrum relacji rodzinnych? hehe pojechała Pani. Słaby, słaby i jeszcze raz słaby, bez sensu i słaby. Nie polecam.