Asy bez kasy – recenzja komedii opartej na prawdziwych wydarzeniach

Asy bez kasy to film opowiadający prawdziwą historię kradzieży milionów dolarów, która miała miejsce w 1997 roku i w tamtym okresie była jednym z największych rabunków gotówkowych w Stanach Zjednoczonych.

asy bez kasy furgonetka z pieniędzmi

Zobacz również: Asy bez kasy – jak wyglądała prawdziwa historia bohaterów?

Poznajemy mało błyskotliwego Dave’a, który pracuje jako konwojent. Każdego dnia transportuje cudze miliony, marząc o wielkiej przygodzie, jak na przykład stania się ofiarą napadu na furgonetkę z pieniędzmi, którą prowadzi. Dave ma co prawda narzeczoną, ale to nie przeszkadza mu  podkochiwaniu się w Kelly, koleżance z pracy i snucia marzeń o zdobyciu jej serca. Wszystkie te fantazje nieoczekiwanie przeradzają się w rzeczywistość, gdy znajomy Kelly, Steve, wraz ze wspólnikami decydują się wykorzystać naiwność Dave’a i z jego pomocą ukraść pieniądze zdeponowane w skarbcu firmy przewozowej, w której pracuje. Tak dochodzi do słynnej kradzieży 17 milionów dolarów. Jednak prawdziwa przygoda dopiero się zaczyna, gdyż świeżo upieczonych przestępców ścigają tysiące policjantów i agentów federalnych.

asy bez kasy

Największą zaletą filmu są zdecydowanie bohaterowie, którzy są bardzo dobrze zarysowani, a ciekawy dobór aktorów dodatkowo sprawił, że grane przez nich postaci na długo zostaną w naszej pamięci. Mamy tutaj femme fatale w postaci Kelly, graną przez Kristen Wiig. Mimo iż powinniśmy ją nienawidzić, bo to ona wkręciła Dave’a w cały napad, to niezwykły urok osobisty aktorki sprawia, że mimowolnie czujemy do niej sympatię. Z kolei Jason Sudeikis  pod tym cienkim, czarnym wąsikiem okazał się niezwykle groźnie wyglądającym, płatnym zabójcą. Nawet postać Leslie Jones, w postaci agenta federalnego jest o wiele zabawniejsza od tej z Pogromców duchów. Jednak największym rozczarowaniem jest tu Owen Wilson, który gra tak samo, jak we wszystkich innych filmach, w których się pojawia, a jego dłuższe wypowiedzi sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać czy oglądamy Asy bez kasy, czy może O północy w Paryżu. Na wyróżnienie z obsady zasługuje zdecydowanie Zach Galifianakis, który zagrał jeszcze lepiej niż w Kac Vegas. Jego postać jest zaplanowana od początku do końca, poczynając od wyglądu, kończąc na charakterze. Jego śmieszna fryzura z podkręconymi włosami, grzywką i brodą oraz zmienionym akcentem, dodają mu realizmu, jak również uroku i dziecinności, dzięki czemu, główny bohater w naszych oczach wygląda na jeszcze większego osła. Co więcej, biedak, jest tak szczery w tym, co robi, jak się zachowuje oraz w słowach, które wypowiada, że od samego początku zyskuje naszą sympatię i do samego końca mu kibicujemy. 

asy bez kasy zach galifinakis w furgonetce pełnej pieniędzy

Zobacz również: TOP 30 – Najlepsze komedie romantyczne w historii!

Film został nakręcony przez Jareda Hessa, reżysera, który ponad dekadę temu dostarczył nam Napoleona Wybuchowca. Jednak ten niskobudżetowy, niezależny film nie ma nic wspólnego z jego nową komedią. Asy bez kasy jest lekkim filmem, z ciekawą historią do opowiedzenia, która momentami potrafi nieźle rozbawić. Scena, w której Dave ładuje pieniądze do furgonetki czy moment, w którym jest ścigany przez płatnego zabójcę w Meksyku, rozbawi do łez niejednego widza. W produkcji nie brakuje rwnież inteligentnych żartów i pastiszu (zwłaszcza z sesji zdjęciowych), no i oczywiście tych niesamowitych, śmiesznych ciuszków z lat 90. Jednak zaznaczyć tu trzeba, że nie obyło się bez seksistowskich dowcipów z Leslie Jones, które z pewnością nie wszystkim przypadną do gustu.

Scenariusz napisany przez Chrisa Bowmana, Hubbell Palmer i Emily Spivey jest ciekawy, inteligentny i nie brakuje w nim zaskakujących zwrotów akcji. Jedyne co można mu zarzucić to schematyczność i łatwy do przewidzenia finał. Na szczęście te mankamenty nie przeszkadzają nam zbytnio, gdyż opowiadana historia cały czas trzyma w napięciu, a niesamowite perypetie głównego bohatera dodatkowo potęgują emocje, których doznajemy podczas seansu. 

Asy bez kasy to film zaskakujący. Idąc na seans spodziewałam się średniej klasy filmu z kiepskimi gagami, a o dziwo zaserwowano mi niezły kawałek komedii, do której z pewnością jeszcze nie raz wrócę. Wielbiciele Zacha Galifianakisa oraz osoby, które lubią się pośmiać z błyskotliwych żartów i zabawnych sytuacji, powinni wyjść z kina usatysfakcjonowani. 

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe


Za udział w seansie dziękujemy:

http://www.cinema-city.pl/loga/logo_cc2.gif

Redaktor

Miłośniczka kina nowej przygody, komedii i filmów gangsterskich. Zakochana w miłosnej trylogii Linklatera, La La Land, Ostatnim Mohikaninie, Szklanej pułapce i Drive. Najlepsze seriale? Przyjaciele, Młody Papież, The Wire, Buffy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?