Gorący Pościg – recenzja komedii z Reese Witherspoon i Sofią Vergarą

Czerstwy dowcip 

Coraz większym krokami zbliża nam się okres wakacyjny – a to oznacza, iż kina coraz mocniej zalewane będą wszelkiej maści durnowatymi komediami. Jednym z przedstawicieli tego gatunku jest Gorący Pościg z Reese Whiterspoon oraz Sofią Vergarą w rolach głównych. Wydawać by się mogło, że już same nazwiska aktorek zwiastować będą rozrywkę na poziomie. Jeśli Wy też tak myśleliście, to niestety czeka Was srogi zawód.

Zdawałoby się, że reżyserka Anne Fletcher, odpowiedzialna dotychczas za takie komedie jak Narzeczony mimo woli czy 27 sukienek, stanie na wysokości zadania i da nam lekkostrawne filmowe danie. Jednak jej najnowsze dzieło dalekie jest od statusu bycia lekkostrawnym. To produkt czerstwy aż do bólu. Taki, który z łatwością może stanąć Wam w gardle albo nie daj Boże doprowadzić do mdłości. Nie ma więc co się rozwodzić nad fabułą filmu, bowiem wystarczy Wam zapoznanie się ze zwiastunem poniżej.

Filmu nie ratują sławne nazwiska w obsadzie. O ile jeszcze Vergara broni się swoimi latynoskim usposobieniem (i kobiecym kształtami, co twórcy lubią wykorzystywać), o tyle rola Whiterspoon to katastrofa na całej linii. Jej postać może spokojnie konkurować do miana najbardziej oddychającego filmowego bohatera roku. Aż łapię się za głowę, gdy tylko pomyślę, że ktoś zaakceptował scenariusz tego arcydzieła. Poziom zażenowania przekracza wszelkie skale.

Nie chciałbym być jednak zbyt krytycznym wobec Gorącego Pościgu. Podczas seansu zdarzyło mi się zaśmiać – aż dwa razy. Lecz najsmutniejsze jest w tym to, że był to śmiech politowania, ze względu na poziom głupoty, jaki prezentowały dwie najśmieszniejsze sceny. Wygląda na to, że na solidną, typowo wakacyjną komedię, przyjdzie nam w tym roku jeszcze poczekać.