Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham – recenzja filmu dokumentalnego

Polskie filmy dokumentalne w kinie to rzadkość, a już tym bardziej te oryginalne tematycznie. Zazwyczaj traktują o biedzie, alkoholizmie, nieuleczalnych chorobach czy katastrofach pewnych samolotów. Reżyser Paweł Łoziński smykałkę do dokumentów ma jednak we krwi. Jego najnowszy film, zatytułowany Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham, porusza wciąż zamiataną w Polsce pod dywan, trudną tematykę psychoterapii. A robi to w sposób iście eksperymentalny, co ma swoje dobre i złe strony.

A teraz wyobraźcie sobie taki film. Przez blisko półtorej godziny doświadczacie wyłącznie rozmowy trzech osób: matki, córki i psychoterapeuty. Czysty, intymny dialog, bez dubli i scenariusza, zbliżenia wyłącznie na twarze, dużo prawdziwych emocji, bólu, cierpienia i łez. Dramatyczna podróż w przeszłość, często do samego dzieciństwa, okresu kiedy mogły zacząć się wszystkie problemy. Tak właśnie wygląda dzieło Łozińskiego. Zanim machniecie ręką i powiecie „nuda”, musicie wiedzieć, że to byłby ogromny błąd. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham, pomimo oszczędnych środków wyrazu, przez większość czasu posiada siłę oddziaływania godną najlepszych dramatów.

nawet nie wiesz jak bardzo cie kocham 1

Bohaterkami są tu dwie kobiety. Dwudziestopięcioletnia Hania obarcza matkę winą za brak komunikacji, ciągłe awantury, zalewanie negatywnymi emocjami, a w końcu przedwczesne wykurzenie jej z gniazda. Ciągle roztrzęsiona i znerwicowana Ewa nie może dojść do siebie po rozwodzie, a celebrowana samotność zastąpiła jej relację z dzieckiem. Pośrednikiem w procesie naprawiania stosunków jest krakowski profesor Bogdan de Barbaro, wybitny psycholog, który od momentu pojawienia się na ekranie od razu kradnie bezgraniczne zaufanie widza. Muszę przyznać, że jeśli kiedykolwiek zdecydowałbym się na terapię, de Barbaro byłby moim pierwszym wyborem.

Łoziński i jego operator rejestrują cykl pięciu sesji, z każdej wyciągając fragmenty rozmów, ostatecznie prowadzące do mniej lub bardziej skutecznego pojednania. Widz ma natomiast możliwość podejrzenia czegoś, co zazwyczaj dzieje się za zamkniętymi drzwiami. „Ale zaraz!”, wykrzykniecie, „przecież rejestrowanie spotkań jest formą zdradzania tajemnicy zawodowej i jest niedozwolone, podobnie jak w przypadku spowiedzi czy ujawniania tajemnicy lekarskiej”. Jak więc realizacja takiego filmu była w ogóle możliwa?

nawet nie wiesz jak bardzo cie kocham 2

Tu zaczynają się schody. I gdybym zdradził, jak twórcy rozwiązali ten problem, byłby to nie lada spoiler, który zupełnie niesłusznie mógłby źle nastawić Was do seansu. Dodam tylko, że zdecydowano się na dość ryzykowny zabieg, który dla niektórych okaże się odważną i sprytną sztuczką, a dla innych rozczarowaniem, odbierającym nieco mocy wymowie filmu. To od widza zależy, w którym kierunku pójdzie, jednak jedno jest pewne – emocje u Łozińskiego są prawdziwe. Do bólu.

Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham to tak naprawdę nie historia Hani i Ewy, tylko studium procesu psychoterapii, wciąż w Polsce będącej tematem tabu. Wiele osób wstydzi się tego, że pomoc psychologa by się im przydała, często kłamiąc samemu przed sobą, że to oznaka słabości i desperacji. Czasem też się po prostu boimy, nie wiedząc, co czeka nas na kozetce. Ten film trochę odczarowuje ten strach, uświadamiając widzowi potrzebę rozmowy z kimś, kto go zrozumie, poprowadzi i wskaże właściwy kierunek. Sam podczas seansu byłem rozdarty, raz utożsamiałem się z Hanią, raz stawałem po stronie Ewy. Potem bawiłem się w sędziego, próbując ocenić, która z nich ma rację. A później była już tylko łza w kąciku oka. Czy to już filmoterapia?

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?