Po bardzo kiepskim „Wieczorze panieńskim” nie spodziewałem się po „Sypiając z innymi” zbyt wiele. Jednak drugi film Leslye Headland przebija jej debiut zarówno głębią, jak i poziomem humoru. To autorski film, o nakręceniu którego marzy wielu młodych scenarzystów i reżyserów, umiejętnie lawirujący pomiędzy hollywoodzkimi schematami, a szczerą do bólu wizją rzeczywistości.
Lainey i Jake przypadkiem poznali się w koledżu. Od słowa do słowa wylądowali razem w łóżku i oboje przeżyli ze sobą „swój pierwszy raz”. Być może był daleki od ideału, ale jak to z inicjacją seksualną bywa, zostaje człowiekowi w głowie na zawsze. Następnie drogi bohaterów rozeszły się, by po latach zejść się ponownie, w myśl zasady „stara miłość nie rdzewieje”.
Nim jednak Lainey i Jake’owi uda się zdefiniować swoje uczucie, czeka ich długa i kręta droga pełna porażek i błędnych tropów. Wykreowane przez Headland postacie mają ogromne problemy, głównie ze sobą. Dla Jake’a liczy się okazjonalny seks, ma problemy z dochowaniem wierności. Lainey nie potrafi się zaangażować, jest niepewna siebie i również zdradza swojego partnera. Na dodatek jest nieszczęśliwie zakochana w pewnym ginekologu.
Za pomocą niecodziennych, ale błyskotliwych dialogów, kilku szalonych, ale przezabawnych scen i sporej dawki seksu autorka scenariusza chciała pokazać trudną przeprawę, jaką jest znalezienie swojej bratniej duszy. Niemniej jednak w drugiej połowie zabrakło jej konsekwencji, a jej trafna, słodko-gorzka wizja zaczęła rozmywać się w dążeniu do idyllicznego happy-endu.
Przez większość czasu jednak historia opowiadana jest niebanalnie. Duża w tym zasługa świetnej obsady. Jason Sudeikis znów udowodnił, że jest w stanie unieść ciężar pierwszoplanowej roli, a nie być tylko sidekickiem dla Owena Wilsona czy Jasona Batemana. Partneruje mu gwiazda „Community” i „Mad Men”, piękna i seksowna Alison Brie. Jeśli kiedykolwiek byliście miłośnikami wdzięków tej aktorki, w „Sleeping with Other People” będziecie mieli wiele okazji, aby je podziwiać. Drugi plan uzupełniają nadal ponętna Amanda Peet i Adam Scott w niecodziennej dla siebie roli.
„Sypiając z innymi” trzyma nierówne tempo. W scenariuszu widać przebłyski geniuszu, zwłaszcza kiedy melancholijna muzyka towarzyszy sytuacjom, w które bohaterowie się pchają, chociaż nie chcą się w nich znaleźć. Na drugim biegunie są odjazdowe sceny rodem ze slapstickowych komedii. Zdarzają się jednak i słabsze momenty, niektóre dialogi zgrzytają, no i zakończenie skutecznie zabija to, co w filmie podobało mi się najbardziej. Szkoda, gdyby tylko reżyserce nie zabrakło odwagi, żeby iść pod prąd…
https://www.youtube.com/watch?v=3rQN9Mo1hc8