Recenzja „Dobry Dinozaur”- oceniamy najnowszą animację studia Pixar!

Pixar Kontratakuje

Pixar w tym roku miał już pełne prawo osiąść na laurach. Jeden raz, całkiem niedawno, studio zachwyciło świat prezentując „W głowie się nie mieści”. Reżyser tamtego filmu, Pete Docter, może już od kilku miesięcy przygotowywać swoje wystąpienie na gali Oscarów, kiedy to złota statuetka trafi w jego ręce. Mimo to postanowili, już po kilku miesiącach, wpuścić do kin jeszcze jedno swoje dziecko. Za kamerą stanął człowiek, który w pełnym metrażu na stanowisku reżyserskim jest debiutantem, mimo że brał udział we wszystkich ważniejszych produkcjach studia na przestrzeni ostatnich lat, Peter Sohn.

Wszyscy oficjalnie wiemy, że dinozaury wyginęły jakieś 65 milionów lat temu z powodu wielkiej asteroidy, która uderzyła w Ziemię. Wedle koncepcji reżysera „Dobrego Dinozaura”, owe ciało niebieskie nie było tak celne jak Robert Lewandowski i ominęło naszą planetę szerokim łukiem. Jakie są tego konsekwencje? Wielkie gady zamiast kończyć swój ziemski żywot, miały tylko piękny widok na niebie. Przez kilka milionów lat dinozaury rozwinęły się, zaczęły uprawiać kukurydzę i coraz lepiej radzić sobie z przetrwaniem.

dobrydinozaur

W tym właśnie momencie oglądamy narodziny głównego bohatera. Arlo, bo tak nasz dobry dinozaur się nazywa, mimo iż wykluł się z największego z trzech jaj, od początku nie miał w życiu łatwo. Był wyraźnie mniejszy od rodzeństwa i bardzo strachliwy. Pewnego dnia jego ojciec, aby tę cechę w nim przezwyciężyć, powierzył mu bardzo odpowiedzialne zadanie schwytania złodzieja kukurydzy, który regularnie okradał spichlerz rodzinki. Oczywiście misja nie do końca się udała, w dodatku sprawiła, że Arlo został porwany przez fale i  znalazł się bardzo daleko od domu.

W powrocie towarzyszy mu mały człowieczek, imieniem Bąbel. Celowo nie wspominam, jak doszło do ich poznania, bo byłoby to dużym spoilerem, zabierającym Wam mocno zaskakujący twist już na początku filmu. Relacja budująca się podczas ich powrotu do domu nie brzmi jak najoryginalniejszy pomysł fabularny. Jest jednak zbudowana na świetnie zaakcentowanych i przewrotnych kontrastach, pozwalających wprowadzić pewien powiew świeżości w ten dość oklepany temat. Tutaj bowiem to dinozaur mówi, jest inteligentniejszy i ma uczucia, podczas gdy człowiek jest jedynie kierującym się podstawowymi instynktami obrońcą zwierzęcia. Podczas swojej wędrówki przeżyją wiele przygód, a także nauczą się czegoś o strachu, który jest w tym filmie motywem przewodnim, kształtującym życiową przemianę Arlo.

Animacje Pixara zawsze stały na bardzo wysokim poziomie wizualnym, jednak to, co studio Doctera, Lassetera i spółki zrobiło teraz, przebija wszystkie ich dotychczasowe osiągnięcia. Film wygląda po prostu FANTASTYCZNIE. Krajobrazy nieskalanej ludzką ręką Ziemi są cudowne, wszystkie stworzonka rewelacyjnie zaprojektowane, a animacja wody zahacza już w zasadzie o fotorealizm.

 

Dobry-dinozaur_3_817365dd24

W polskiej wersji językowej możemy usłyszeć między innymi Olafa Lubaszenkę, Katarzynę Żak czy rzadko użyczającego głosu w tego typu produkcjach Mariana Dziędziela. Najdłużej będzie nam jednak towarzyszyć głos 12-letniego Olafa Marchwickiego, bo to nim mówi nasz główny bohater. Trzeba powiedzieć że młody aktor wywiązał się ze swego zadania znakomicie, tonem swoich wypowiedzi świetnie oddając strachliwość i płochliwość Arlo. Nie miałem okazji jeszcze słyszeć wersji oryginalnej, ale polska to kawał dobrej roboty.

„Dobry Dinozaur” nie uniknie porównań do „W głowie się nie mieści”. Nie będę ukrywał, że jest to animacja zwyczajnie słabsza. Nie ma się co dziwić. W końcu poprzedniczka osiągnęła poziom, który będzie wzorcem na najbliższe lata. Co prawda przygody Arlo wyglądają wizualnie nieco lepiej. Poza tym, niestety widać, że pomimo próby nadania opowieści pewnej świeżości, koncept podstawowy stawia pewne ograniczenia, których twórcy nie są w stanie przeskoczyć. To jednak w dalszym ciągu kawał bardzo dobrego kina przystępnego dla najmłodszych. Film ten chciałoby mieć w swoim portfolio każde inne studio. Jeśli chodzi o Pixara, to nie jest ich pierwsza liga (w której grają sami). Wyszło nieźle, choć od samego początku nieco się o tę animację obawiałem. Ale to chyba dobrze, w końcu w życiu trzeba się bać.

 

Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.

Kontakt pod [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?