Mustang – nasza recenzja filmu nominowanego do Oscara

Wśród kandydatów do Oscara w kategorii film nieanglojęzyczny był tylko jeden film, który mógł konkurować z Synem Szawła i za który wielu widzów zapewne mocno ściskało kciuki. Debiut reżyserski aktorki Deniz Gamze Ergüven to tytuł, którego czarowi oraz sile przekazu trudno się oprzeć. Jeżeli jest coś, co jest w stanie skruszyć zatwardziałe sumienia przeciwników walki o prawa kobiet, to będzie to właśnie wchodzący na ekrany polskich kin Mustang. Obraz zadebiutował w ubiegłym roku w Cannes, gdzie zapoczątkował triumfalny pochód przez największe i najbardziej prestiżowe festiwale filmowe. 

mustang 05

Otwierająca sekwencja wspaniale nadaje ton reszcie filmu. Pięć sióstr wraca do domu po ostatnim dniu szkoły. Rozbawione dziewczyny wdają się w niewinną zabawę i przepychanki w wodzie z chłopcami. Radość, poczucie wolności, chęć świętowania i zapomnienia o całym świecie towarzyszące temu wydarzeniu zostają momentalnie zapomniane, kiedy siostry wrócą do domu. Wieść o tym, że „nieprzyzwoicie bawiły się z chłopcami” w małej, położonej na wybrzeżu Morza Czarnego tureckiej miejscowości, rozniosła się lotem błyskawicy. Babcia i wujek, wychowujący osierocone dziewczyny, przechodzą szybko od słów do działań. Młodym bohaterkom nie tylko dostanie się bura, kilka mocniejszych słów i tarmoszenie, ale też zaczynają się ograniczenia i zakazy. Nie wolno opuszczać domu bez pozwolenia i towarzystwa opiekunów. Skonfiskowane zostaną telefony komórkowe, zabroniony dostęp do telewizji czy komputerów. Kolorowe ubrania zastąpione zostaną szatami w „kolorze kupy”, jak trafnie ujmuje to jedna z bohaterek. Sonay, Ece, Selma, Nur i Lale wkrótce staną się lokatorkami więzienia. Będąc w nieustannym areszcie uczą się przydatnych prac domowych jak parzenie herbaty czy gotowanie, by opiekunom łatwo udało się wydać wszystkie panny za mąż. Dzikie podrywy wolności będą temperowane coraz ostrzejszymi środkami.

mustang 01

Zobacz również: „Niesamowita Margeurite” – recenzja francuskiego komediodramatu

Próba poskromienia dzikości młodych bohaterek będzie miała różne skutki. Dziewczyny z jednej strony czują, że nie mają wyjścia, z drugiej próbują ocalić resztki wolności i unikalności jak mogą. Opalają się w skąpych strojach, spędzają czas na beztroskich zabawach. Jedna z bohaterek wymyka się do chłopaka, inna pragnie obejrzeć na żywo mecz swojej ulubionej drużyny piłkarskiej i uczy się prowadzić samochód. Poczucie przegranej i stracona pozycja, na której znajdują się kobiety w filmie Ergüven, nigdy nie dominują nastroju opowieści. Reżyserka daje swoim postaciom błyszczeć, nawet w najtrudniejszych momentach, podkreślając wielokrotnie siłę siostrzanej miłości, potęgę młodości oraz potrzebę bycia wolnym w zniewolonym przez zwyczaje i religię świecie. Jest celny humor, czasem młodzieńczy i głupkowaty, ale jak najbardziej na miejscu. W intymnych scenach, kiedy to przyglądamy się bliska młodym dziewczynom, ich długim włosom opadającym w promieniach słońca padającego przez zakratowane okna, mamy wrażenie oglądania nienakręconej nigdy kontynuacji Pikniku pod wiszącą skałą Petera Weira. W tej baśniowej atmosferze nie ma nic perwersyjnego czy ekshibicjonistycznego, jest za to piękna i niczym nie skalana niewinność.

mustang 07

Zobacz również: „Opowieść o miłości i mroku” – recenzja debiutu reżyserskiego Portman

Sama historia nie jest może bardzo oryginalna, ale ratuje ją wykonanie i detale. Scenariusz zgrabnie unika sytuacji, w której doszłoby do prostego, czarno-białego podziału postaci. Nie wszyscy dorośli są przedstawiani jako skończone zło – Ergüven tworzy bohaterów, którzy współczują, rozumieją, czasem działają i pomagają, ale najczęściej sami są niewolnikami pewnej kulturowej konwencji. Najważniejsze płynące z tego przesłanie to fakt, że świat nie jest do końca taki zły. W tym rysunku głównych postaci trochę ucierpiało zindywidualizowanie bohaterek dramatu. Dziewczyny, oprócz najstarszej Sonay i najmłodszej Lale, są prawie nie do rozróżnienia. Szkoda, bo jest to film który ma celebrować unikalność i niepowtarzalność.

Słodko-gorzki ton Mustanga jest przepełniony nadzieją i optymizmem. Z jednej strony to oda do utraconej młodości i wolności, z drugiej – protest przeciw stąpaniu po prawach człowieka i mocny, feministyczny głos w sprawie sytuacji kobiet. Najważniejsze jednak, że ten świetnie zrealizowany film to przede wszystkim wzruszająca, podnosząca na duchu historia, która po obejrzeniu zostawia wspaniałe poczucie ciepła w sercu. To jeden z tych tytułów, na który chusteczki do ocierania łez powinni zabrać także najwięksi twardziele.

https://www.youtube.com/watch?v=nx5Ns3YM5Po&nohtml5=False

Ilustracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe

Redaktor

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Więcej informacji o
, , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?