Debiutancki, poruszający film Carli Simón zdołał podbić nie tylko festiwalową publiczność. Lato 1993 zdobyło Kryształowego Niedźwiedzia oraz Nagrodę specjalną za najlepszy pierwszy film pełnometrażowy podczas ubiegłorocznego Berlinale. Reżyserka wyjechała też z laurami z Istambułu, Malagi, Londynu i Odessy. W rodzimej Hiszpanii obraz zdobył trzy statuetki Goi (tamtejsze Orły) oraz był zgłoszony jako tamtejszy kandydat do Oscara w kategorii filmu nieanglojęzycznego. Nie są to jednak najważniejsze powody, by wybrać się na ten tytuł do kina.
Simón opowiada historię niezwykle osobistą, opartą na własnych doświadczeniach. Jest rok 1993, gdzieś w środku nocy sześcioletnia Frida (Laia Artigas) zostaje spakowana do samochodu przed kilkoro dorosłych i wywieziona poza Barcelonę. Zagubienie, dezorientację i samotność czujemy równie dobitnie, co dziewczynka. Sama w kadrach, gdzie inne postacie są tyko niewyraźnym tłem. Fridzie zmarła matka (jak się później domyślimy – na AIDS) i opuszcza miasto, by zamieszkać ze swoim wujkiem Esteve (David Verdaguer) i jego żoną Margą (Bruna Cusí) oraz ich czteroletnią córką Anną (Paula Robles). Bohaterka trafia na prowincję, gdzie będzie musiała się odnaleźć nie tylko w wiejskiej scenerii, ale też w nowej sytuacji. Osierocona dziewczynka spotka się z wielką miłością ze strony swoich nowych opiekunów, ale nawet największa wyrozumiałość nie będzie w stanie łatwo uporać się ze startą, której doświadczyło dziecko.
Utrata obojga rodziców i nagła zmiana miejsca zamieszkania do dwie olbrzymie traumy, z którymi problem miałby niejeden dorosły, a co dopiero sześcioletnia dziewczynka. Początkowo Frida wydaje radzić sobie z tym całkiem dobrze. Ale nie odstępująca bohaterki na krok, biernie obserwująca kamera, wychwytuje kolejne, drobne drobne detale w jej zachowaniu, które mówią co innego. Jej babcia instruuje ją, jak modlić się o mamusię, ale te abstrakcyjne działania nie mają dla niej większego znaczenie. Dlatego pojawiają się pewne fizyczne zachowania: przebieranie się za dorosłą, udawanie chorej mamy w zabawach, a w końcu agresywne akcenty w stosunku do młodszej kuzynki.
Kolejne wizyty w szpitalu i badania każą jej wątpić w swoje życie. W kilku scenach dziewczynka pokazuje, że chce być częścią nowej rodziny, tuląc się do nowych opiekunów. Jednak w sensie psychologicznym poradzenie sobie z przeszłością nie będzie takie oczywiste. Idylliczna atmosfera wiejskiej posiadłości oraz słonecznego, leniwego lata kontrastuje z tym, co przechodzi Frida. Jej lęki, dziecięca niepewność, naiwność i brak poczucia stabilności, kilka podsłuchanych, niefortunnych rozmów dorosłych, sprawią, że proces leczenia ran nie będzie taki łatwy.
Leniwe tempo opowieści i brak bardziej uznanych nazwisk w obsadzie mogą nie pomóc w promocji tego tytułu. Lato 1993 to jeden z tych europejskich filmów niezależnych, które docenią jednak bywalcy kin studyjnych, miłośnicy festiwalowych szlagierów oraz odważni kinomani znudzeni amerykańską sztampą. Pozbawiona sentymentalizmu produkcja urzeka wspaniałą atmosferą minionego lata, niemalże naturalistycznym aktorstwem i wspaniale opowiedzianą historią bolesnego dorastania. Pokazuje też, że radzenie sobie z traumatyczną przeszłością nie jest łatwe, ale wcale nie oznacza całkowitej degrengolady. Debiut Carli Simón ma w sobie wiele ciepła, bywa zabawny, chwilami przerażający, kiedy indziej cudownie rozmarzony, a na pewno jest niezwykle wzruszający.
https://www.youtube.com/watch?v=N1e1k4Y9AGA
Ilustracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe Stowarzyszenie Nowe Horyzonty