Na Karuzeli Życia – recenzja nowego filmu Woody’ego Allena

Jaki jest Woody Allen – każdy widzi. Co roku powraca na duży ekran i choć sam już nie gra w swoich produkcjach, to potrafi nadal dostarczyć aktorskie perełki. W swoim najnowszym filmie nasz nowojorski neurotyk prezentuje Kate Winslet w najdoskonalszej formie od lat. Niestety poza tym nie oferuje zbyt wiele.

12

Myślę, że wystarczyłoby krótkie spojrzenie na plakat, żeby domyślić się fabuły. Wujek Allen znów powraca do Nowego Jorku, przynajmniej częściowo. Konkretnie na „Coney Island” z lat 50. ubiegłego wieku. Ginny (Kate Winslet) to była aktorka, tkwiąca w nieszczęśliwym małżeństwie z operatorem karuzeli Humptym (James Belushi). W ich życiu niespodziewanie pojawia się córka Humptyego z poprzedniego małżeństwa – Carolina (czarująca Juno Tempel), która pragnie uciec od swojego nieudanego i przedwczesnego małżeństwa z kryminalistą. Obie panie zakochują się w studencie, niespełnionym poecie, który pracuje jako ratownik na pobliskiej plaży (Justin Timberlake). I to właśnie ten trójkąt miłosny jest epicentrum nadchodzących wydarzeń, w których znajdzie się miejsce również dla lekkiego kryminału. 

Przez większość czasu tkwimy w nudnej, przewidywalnej historii i towarzyszymy jednowymiarowym, nieuczciwym postaciom, jak się zdradzają i okłamują nawzajem. Niewiele tutaj typowych dla nowojorczyka ciętych, zabawnych i inteligentnych dialogów. Mówi się jednak dużo — ciągłe owijanie w bawełnę z dużą ilością patosu, co staje się z czasem denerwujące.

13

Dwie rzeczy nie ustępują głównej bohaterki: ataki migrenowego bólu głowy i akty wandalizmu jej młodego syna. Mimo iż obie te rzeczy to swoisty manifest nihilistyczny, to jednak bardzo zabawnie obserwuje się bezrefleksyjne niszczenie mienia przez chłopaka. Migrena natomiast to jawny Weltschmerz, który dotyka Ginny w momentach ważnych dylematów moralnych. Nie spodziewajcie się jednak tutaj głębokich analiz i ciekawych wniosków. Nasi bohaterowie tak bardzo tkwią w schematach, że koniec końców tylko aktorzy pozwalają zachować ich autentyczność. Szczególnie wiele leży na barkach Kate Winslet, bo jeśli widzowi już udaje się nawiązać jakąś więź, to tylko z jej postacią. Do tego stopnia, że wydaje się, jakbyśmy razem z nią patrzyli za okno jej sypialni i rozmarzali za lepszymi czasami.

Estetyka to zauważalny eksperyment Allena. Miło widzieć, że się stara, ale zdecydowanie zmarnował potencjał Vittorio Storaro (Oscar za zdjęcia do Czasu Apokalipsy). Intensywne światło i kolory sprawiają wrażenie teatralnego przedstawienia. Sztuczność i kicz wydają się być zamierzone i biją z ekranu za każdym razem, kiedy światło rozpala twarze aktorów, niejednokrotnie sugerując nam za pomocą kolorów, co teraz czują. Szkoda, że subtelność i delikatność operatora zderzają się z topornością reżysera.

Wujek Allen niesamowicie dobrze wykorzystał jednak miejsce kręcenia. Sceny na plaży to kolorowy retro obrazek słodziutkich lat 50. – począwszy od strojów kąpielowych, kończąc na plażowych sklepikach, czuć klimat minionych czasów. Jednak większość akcji filmu dzieje się w pobliskim lunaparku, gdzie w malutkim domku mieszka Ginny, mając tuż za oknem tytułową karuzelę Wonder Wheel. Szczególnie to dostrzegamy przy nocnych scenach, kiedy intensywne światło neonów z karuzeli wdziera się przez okno do sypialni.

Mam wrażenie, jakoby reżyser chciał zostawić widza ze słodko gorzkim uczuciem, tak żeby znalazł się w skórze głównych bohaterów. Próba stworzenia emocjonalnej więzi jednak nie mogła się udać tylko dzięki wspaniałej głównej aktorce i uroczej estetyce.

14

Szukając jednak klimatu kolorowych spódniczek, cadillaców, plażowania i neonowych karuzel w lunaparkach nie można trafić lepiej. Do tego dochodzi pełna emocji Winslet i liźnięcie egzystencjalnej pustki. Nowy Allen to na pewno nie jest strata czasu, koniec końców każdy film Wujka mnie satysfakcjonuje – nawet jeśli nie zawsze da się to racjonalnie wyjaśnić.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Student "Wiedzy o teatrze, filmie i mediach" na Uniwersytecie Wiedeńskim. Miłośnik austriackiego kina i francuskiej nowej fali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?