Dunkierka – przedpremierowa recenzja filmu Christophera Nolana!

Zapewne spora część z tych, którzy czytają ten tekst, wie kim jest Harry (o Stylesie później) Kane. Niedoinformowanym powiem, że to taki angielski piłkarz. Gośc nie jest ani zbyt szybki, ani nie zachwyca technicznie, jego warsztat wydaje się pozostawiać sporo do życzenia. A jednak w ciągu ostatnich trzech sezonów angielskiej ligi strzelił on 75 goli, co jest wynikiem, do którego podjazdu nie ma nikt inny. Dlaczego akurat o nim? Ano dlatego, że dziś bierzemy się za Dunkierkę, a Christopher Nolan, który po trzech latach przerwy wraca do kin, to dla mnie taki Harry Kane Hollywood. Jego filmy często mają kiepskie dialogi, potrafią być ckliwe, a także co najwyżej dobre (tak wiem, oprócz Ledgera) aktorsko. Jednak gość umie opowiadać. I robi to tak, że przy wchodzeniu każdego następnego jego dzieła do kin zaczyna nam ciec ślina, grzecznie biegniemy do kina i zasiadamy w fotelu, myśląc: Nolan, opowiadaj! Teraz pierwszy raz opowiada nam to, co zdarzyło się naprawdę…

Zobacz również: Wojna o planetę małp – recenzja filmu!

Historię ewakuacji Dunkierki znają bowiem wszyscy. Najbardziej bohaterska ucieczka w historii II wojny światowej jest wdzięcznym tematem dla kina, jednak nie do końca dla kina Christophera Nolana. Tak przynajmniej wydawało mi się przed seansem. Brytyjczyk musiał tu bowiem zrezygnować z narracyjnych zawijasów i plątania historią jak to tylko możliwe. Zero snów w snach, w snach, zero poruszania się między pięcioma wymiarami i międzyplanetarnej miłości. Dlatego pewnie Dunkierka jest filmem tak surowym. Jednak pewne cechy charakterystyczne swego stylu Nolan zachował. Przebudzeni w nocy o północy po zobaczeniu fragmentu stwierdzimy, że to jego film. A po seansie, że to jeden z lepszych jego filmów. Jeśli nie najlepszy.

dunkirk1

Poprzednie filmy tego reżysera były tak dobre poprzez zabiegi narracyjne. Plątanie fabułą, zabawa z widzem, wszelkie gierki które skupiały uwagę oglądającego. Tutaj jest podobnie, jednak materiału z którym bawi się Nolan nie nazwałbym fabułą, a raczej wydarzeniami. Jest 400 tysięcy ludzi na plaży, trzeba ich jakoś stamtąd zabrać. To wszystko. Nikt nie jest ważny mniej, nikt bardziej, nie ma wygłaszania większych niż życie kwestii i stawiania jednostki ponad resztę. Wydarzeń zawartych w filmie nie śledzimy oczami jednego bohatera i nie dotyczą tylko jednego bohatera. Nieustannie jednak utrzymują widza na krawędzi fotela. Niektórym surowość ta może przeszkadzać, jednak działania wojenne są tu zobrazowane tak fantastycznie, że wątpię, żeby ta grupa malkontentów była liczna.

Kroku sposobowi opowiadania historii dotrzymuje kolorystyka, równie surowa. Cały obraz jest skąpany w chłodnych deszczowych barwach, dlatego nawet kanapki z dżemem, jakie dostają w jednej ze scen ocaleni, stanowią duży barwny kontrast. Właśnie tak wyobrażam sobie wojnę. Z jedną małą adnotacją.

dunkirk 2

Film ma nałożoną kategorię wiekową PG-13. Była już ona przedmiotem debat, szczególnie po bardzo dobrym przyjęciu ubiegłorocznej Przełęczy ocalonych Mela Gibsona, która stawiała mocno na brutalność i realizm. Czy krwi, bluzgów i bardziej sugestywnej przemocy Dunkierce brakuje? Z jednej strony tak, jednak reżyser ma przysłowiowy łeb na karku, dlatego pracując z takim materiałem, jaki miał zastosował kilka innych zabiegów wzmagających realizm. Nie zapędzał się z kamerą tam, gdzie pokazanie kałuż krwi byłoby konieczne, nie koncentrował uwagi widza wokół konkretnych postaci i ich śmierci. No i oczywiście wulgaryzmy, jak to u Nolana, poczciwe f***ing zamieniono na bloody, a żadnych wulgarnych stwierdzeń z ust żołdaków nie uświadczymy. Jednak oglądając ten film mamy wrażenie, że po prostu nie ma na to czasu.

Zobacz również: Batman Nolana powróci w wersji 4K!

We wstępie napisałem, że filmy Nolana są co najwyżej, poza wyjątkami, dobre aktorsko. Pamiętacie imię choć jednej postaci z takiej Incepcji? Potraficie przyznać, że ktokolwiek pokazuje tam jakieś wybitne aktorstwo? Raczej wątpie. Czy mimo to lubicie Incepcję? To już pewnie bardziej. Ten styl opowiadania historii nie potrzebuje nawet dobrze wykreowanych postaci, co naprawdę jest sztuką. Chyba tylko występ Marka Rylance’a w miarę został w mojej głowie. Pozostali byli zwykłymi szarymi ludźmi, doświadczającymi na własnej skórze niezwykłych wydarzeń. Tom Hardy latał Spitfire’em, a Harry Styles błąkał się po plaży, a potem po kolejnych okrętach ratunkowych. Taki debiutant w tak dużym projekcie wzbudził przed premierą mnóstwo dyskusji. Ostatecznie wypadł nieźle, jednak Dunkierka sama w sobie jest tak dobrym filmem, że mógłbym w nim wystąpić nawet ja i pewnie nic bym nie zepsuł. W żadnym wypadku nie jest to jednak wada.

dunkirk3

Christopher Nolan 3 lata temu starał się nam udowodnić, że zrobi sci-fi, które będzie stanowić punkt odniesienia i stanie się Odyseją kosmiczną XXI wieku. Wtedy poległ, ale teraz się spektakularnie odradza. Zrobił kino wojenne na miarę naszych czasów. Czapki z głów.

Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.

Kontakt pod [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?