Debiutancki film Johna Tengrove porusza dobrze zbadane przez kino tematy zakazanej miłości, odrzucenia i buntu. Reżyser unika na szczęście łatwych rozwiązań fabularnych, a przez osadzenie akcji w egzotycznych realiach, wzmaga zainteresowanie widza. Inxeba. Zakazana ścieżka to prawdziwy szybkowar emocji, w którym pod szczelnie zamkniętą przykrywką stopniowo kotłuje się cała plejada uczuć.
Akcja filmu rozgrywa się w Republice Południowej Afryki, w której zakątkach ciągle praktykuje się rytuał zwany Ukwaluka. Przechodzą go nastoletni, czarnoskórzy chłopcy ze społeczności Khosa, stający się mężczyznami. Ten przez lata utrzymywany w tajemnicy obrządek, opisany dopiero w autobiografii przez Nelsona Mandelę, jest kontrowersyjny ze względu na stosowane przez starszyznę mało higieniczne zabiegi. (Na marginesie wspomnę, że kilka lat temu kilkanaścioro młodych ludzi zmarło właśnie przez infekcję, której nabawili się w czasie inicjacji i następujących po niej rytuałów). Naszym przewodnikiem po tym świecie jest małomówny Xolani (Nakhane Touré). Trzydziestoletni mężczyzna pracuje na co dzień w Johannesburgu, ale raz do roku wraca w rodzinne strony, by zająć się kolejnymi grupami młodzieńców, którzy często pod naciskiem rodziców poddają się rytualnemu zabiegowi obrzezania. Wysmarowani na biało, ubrani w tradycyjne szaty chłopcy będą musieli poddać się tygodniowej głodówce oraz serii testów, zalecanych przez starszyznę. Xolani, na prośbę jednego z ojców, otoczy opieką jednego nowicjusza – Kwandę (Niza Jay Ncoyini). Dla pochodzącego z bogatej rodziny, mieszkającego w dużym mieście nastolatka, który przesiąkł kulturą Zachodu, cała inicjacja jest niepotrzebnym zabobonem. Wyszydzany oraz odrzucony przez resztę grupy Kwanda ma jednego sojusznika w postaci swojego mentora. Ten jednak przyjeżdża w rodzinne strony nie tylko po to, aby dzielić się swoją wiedzą z młodymi. To pretekst do spotkań z Viją (Bongile Mantsai), przyjacielem z dzieciństwa, ale również kochankiem. Mężczyźni ukrywają swoją zakazaną relację przed innymi, ale bystry Kwanda zaczyna coś podejrzewać.
Historia rozgrywa się przed oczyma widza stopniowo, budując skomplikowane relacje między bohaterami, którzy jak ognia unikają słów i deklaracji. Czy Vija, uosobienie męskości, popularny i lubiany facet, który skrywa skrzętnie swoje drugie oblicze, jest szczęśliwy jako mąż i ojciec trzech córek? O jakich „zachowaniach i spotkaniach z chłopakami” Kwandy mówił jego ojciec? Czy Xolani wraca w góry, by znaleźć coś więcej, niż przygodny seks? W owych niedopowiedzeniach tkwi siła obrazu, a jakiekolwiek wygłaszanie przemów, czy też próba nawigowania uczuciami (głównie ze strony Kwandy) wypadają trochę sztucznie. Na szczęście w fantastycznej grze aktorów widać szczerość, zaangażowanie i pełną gamę emocji, wyrażanych w gestach i spojrzeniach. Kamera zmienia perspektywę z niezwykle bliskich, intymnych zbliżeń, do niemalże panoramicznych ujęć postaci zanurzonych w dzikiej przyrodzie. Nigdy nie jesteśmy zbyt daleko od całej sytuacji, cały czas czujemy się jej częścią. Operator unika jak ognia epatowania dosłownością, zarówno w zaciskającej mimowolnie uda widza sekwencji obrzezania, jak i w scenach zbliżeń między bohaterami.
Inxeba. Zakazana ścieżka podejmuje odważną dyskusję o miejscu naznaczonej tradycją, zmaskulinizowanej wizji społeczeństwa we współczesnym, zróżnicowanym świecie. Badając granice między tradycją a nowoczesnością, reżyser nie osądza, nie podaje swojego punktu widzenia, ale pozwala nam obserwować i wyciągać wnioski. Widzimy, że tradycja potrafi być siłą destrukcyjną, ale jest również ważnym spoiwem, kulturowym wyróżnikiem tego plemienia. Kwanda jest wyrazicielem poglądów postępu, kwestionuje głośno zasady rytuału, narażając się na szykany ze strony innych. Jego rola buntownika zostaje kilka razy zrewidowana, jest też punktem zapalnym do kolejnych napięć i nerwowości pomiędzy mentorami. Chłopak staje się też kością niezgody pomiędzy Viją i Xolanim, rozpoczyna igraszkę z czymś, z czego siły nie do końca zdaje sobie sprawę. Jest to siła kultury, obrzędu przekazywanego przez pokolenia, piętnującego wszelkie wynaturzenia, pozostawiającego silniejsze znamię niż zadana przez tępy kozik rana. W owej społeczności wygrywa ona z miłością, wolnością i przyjaźnią.
John Tengrove ze swoim filmem wpisuje się w tematy poruszane choćby w klasycznej już Tajemnicy Brokeback Mountain, czy widzianym niedawno w kinach Pięknym kraju. Surowa siła i nieprzewidywalność Inxeba. Zakazana ścieżka sprawiają, że mamy do czynienia z unikalną, bardzo interesującą produkcją.
Ilustaracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe / Tongariro Releasing