Mój przyjaciel Dahmer – recenzja psychologicznego dramatu z Rossem Lynchem!

Mój przyjaciel Dahmer jest bardzo niebezpieczną produkcją z wielu przyczyn. Po pierwsze, w rolę tytułowego kanibala z Milwaukee wcielił się Ross Lynch. Młody, odrobinę nieopierzony aktor wywołał niemały szok na twarzach fanów, gdy przyjął na swoje barki rolę mordercy. Czy ktoś, kto przez całe swoje życie grał tylko łagodne, niewyraziste postacie potrafi zrzucić stagnacyjną skorupę i wcielić się w postać nastolatka z problemami emocjonalnymi, finalnie przekutymi w absolutną psychozę? Drugą, równie niebezpieczną zasadzką była produkcja o mordercy, którego zbrodnie wciąż są świeże. Trzecią pułapkę rzucam bardziej w ramach ciekawostki — Mój przyjaciel Dahmer jest adaptacją komiksu o tym samym tytule, a mimo tego, że mamy nową, złotą erę komiksu światek filmowy wciąż nie traktuje takich ekranizacji poważnie.

drahmer

Dahmer od zawsze był inny. Nie ma znajomych, a w czasie wolnym zbiera padlinę i preparuje ją w różnych kwasach. Fascynują go kości i wnętrzności, ale ukrywa to pod powłoczką marzenia o studiach biologicznych. Sytuacje odmienia radykalna zmiana podejścia ojca wobec niecodziennego hobby syna. Lionel wywraca świat nastolatka do góry nogami, a jego wszystkie eksperymenty lądują w koszu. Jeffrey jest zdezorientowany i samotny. Nie ma swojego bezpiecznego azylu, miejsca ukojenia. Gdy bohater wychodzi z domu jego rodzice manifestują swoje prawdy, rzucając w te i wewte oskarżycielskimi uwagami, a gdy wraca – sytuacja jest identyczna. Pewnego dnia chłopak zauważa, że innych najbardziej śmieszy to, co nie powinno – choroby dotykające ludzkiego ciała. Sprytnie wykorzystuje ten fakt udając napad epilepsji na szkolnym korytarzu… I tak znajduje przyjaciół. Przyjaciół, z którymi więź tylko umocniła jego psychozę.

drahmer1

Produkcja Meyersa niesamowicie radzi sobie z portretem nie tylko przyszłego, seryjnego mordercy, ale i samotnego nastolatka, a ta odznacza się tu na kilka sposobów. Fantastyczny portret to w głównej mierze zasługa sprawnej pracy operatora, scenariusza stawiającego na ciszę i… Genialnego Rossa Lyncha. Teraz, nikt nie powinien mieć żadnych zastrzeżeń względem jego kunsztu aktorskiego. Ross Lynch w tym filmie nie tylko wcielił się w Dahmera, ale i nim został – ucierając nos wszystkim innowiercom.

Nie tylko Lynch jest naturalny w swojej roli. Młodzi aktorzy drugoplanowi również znakomicie poradzili sobie z zagranymi przez siebie kreacjami. Dzięki ich mimice widać, kiedy dokładnie zaczyna docierać do nich to, że nie powinni traktować swojego przyjaciela jako obiekt zgrywu.

Niedopowiedzenie, kilka słów za mało i cisza wygrały tu przepiękną symfonię. Mój przyjaciel Dahmer to jeden z najlepszych portretów studium samotności, jakie widziałam na srebrnym ekranie od dawna. Odważny obraz mordercy cicho podsyła pod nos widzom pytania — co by było, gdyby? Gdyby męska, przesączona dowcipem przyjaźń poszła krok naprzód i ktokolwiek zapytał Dahmera o jego stan emocjonalny? Pytanie w filmie pada, ale o wiele kadrów za późno. Czy gdyby rodzice nastolatka zwracali na niego większą uwagę nie doszłoby do takiej tragedii? Ojciec próbował, ale był zbyt zafrapowany pytaniem czemu jego syn nie może być bardziej socjalny, by dostrzec coś więcej.

my friend dahmer

Mimo tego, że od samego początku zdawałam sobie sprawę z zakończenia historii jakaś mała część mnie wierzyła w to, że bohatera spotka zgoła odmienne zakończenie. Atmosfera dzieła Marc Meyersa jest gęsta i napięta, ale od czasu do czasu jej żar gaszą zaskakująco zabawne sceny. Mój przyjaciel Dahmer bawi się konwencją dowcipu w interesujący sposób. Na początku, niemalże każdy na sali śmiał się z komicznego zachowania bohatera, jednak z czasem wszystko ostygło. To jeden z nielicznych filmów, które czynią widza nie tylko obserwatorem, ale i uczestnikiem przedstawionym na srebrnym ekranie wydarzeń.

Mój przyjaciel Dahmer to produkcja, którą powinien zobaczyć każdy. Nieważne czy jesteś rodzicem, czy nastolatkiem. To coś dla każdego CZŁOWIEKA. Historia introwertyka przesączona jest wieloma aspektami moralnymi. Po seansie, na pewno zwrócicie bardziej uwagę na niezręcznych podbieraczy ścian i zadacie sobie pytanie — co mogłem w swoim życiu zrobić lepiej?

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Stały współpracownik

Nastolatka wychowana przez Hollywood. Uwielbia szeroko pojętą popkulturę i sztukę. Jeżeli spotkalibyście się na ulicy pewnie gloryfikowałaby Nintendo i gry ekskluzywne Playstation, a jakbyś poprosił ją o polecenie filmu to zasugerowałaby seans "The Florida Project". Wierny żołnierz batalionu Archie Comics.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?