Patti Cake$ – recenzja komedii o rodzącej się gwieździe hip-hopu

Zapomnijcie o Wonder Woman, Atomic Blonde i Czarnej Wdowie. Na dzielni pojawiła się nowa superbohaterka. Lepsza, bo wywodząca się z naszego świata. Głos ludu pracującego, społecznego marginesu, wszystkich walczących o przetrwanie do końca miesiąca, o tych, którzy zrobią wszystko, żeby spełnić swoje marzenia. To Patricia Dombrowski, aka Killa P, aka Patti Cake$. Prawdziwy Eminem w spódnicy, strzelający rymami niczym z karabinu szybciej niż Fokus i Rah. Nowa gwiazda hip-hopu na stówę poderwie was z foteli!

Są takie filmy, po których obejrzeniu po prostu czujemy się lepiej. Które pokazują, że z nawet największego bagna da się wyjść, osuszyć i ruszyć dalej przed siebie. Że nawet w najgorszym doświadczeniu można znaleźć promyk nadziei. Taki właśnie jest Patti Cake$ Geremy’ego Jaspera. Z historią, która w kinie widzieliśmy chyba sto razy. Za to zrobioną z takim sercem, że czuje się, że oglądamy ją pierwszy raz.

patti cakes 01

Dwudziestokilkuletnia Patti (Danielle MacDonald) jest na pierwszy rzut oka kimś, kto nie może osiągnąć wiele. Pochodzi z biednej części New Jersey, jej rodzina ledwo przędzie, zalegając z rachunkami za opiekę medyczną dla chorującej babci (Cathy Moriarty), a jej mama Barb (Bridget Everett) żyje dniem wczorajszym, rozpamiętując czas, kiedy miała okazję zostać gwiazdą rocka. Pulchna dziewczyna o kręconych, rudych włosach, nie ma wspaniałej figury i urody modelki. Co jednak odróżnia tytułową bohaterkę od innych, to nieprzeciętny talent. Patti może i „składa rymy z rzadka”, ale robi to tak, że buty spadają. Wdając się w bitwę na rymy za stacją benzynową z lokalsami, pokaże, że nie jest tą „dumbo” (czyli głupolem), jak nazywali ją w liceum, ale potrafiącą dopiec swoimi tekstami doświadczonym i pewnym siebie raperom.

https://www.youtube.com/watch?v=0T-g-RwmMgs

Czym byłby jednak talent bez wielkich marzeń. Patti dosłownie odlatuje, kiedy wkłada na uszy słuchawki z muzyką hip-hop, poruszając się „30 centymetrów ponad chodnikami”, aż szara rzeczywistość nie sprowadzi jej na ziemię. W powracającym śnie występuje przed tłumem spijającym słowa z jej ust, w oparach zielonego dymu, zapowiadana przez swojego mistrza i idola, rapera O-Z (Sahr Ngaujah). Wierzy w to, że jej marzenia kiedyś się spełnią. Kiedy się budzi, trzeba wrócić do życia. Problemy z pieniędzmi, smutna okolica, beznadziejna praca, która pozwala związać koniec z końcem, a potem chwila dla siebie. By znów pomarzyć o lepszym życiu, karierze w wielkim mieście, majaczącym na horyzoncie Nowym Jorku, który jest tak blisko, bo widać go z obrzeży jej miasta, a jednocześnie tak daleko. „Masz więcej talentu niż wszyscy ci ludzie razem wzięci” – powtarza jej przyjaciel i partner w muzycznej pasji – Jheri (Siddharth Dhananjay). To on będzie naciskał na dziewczynę, by spróbowali coś nagrać i wysłać to do ulubionej radiostacji. Jak to w tego typu filmach bywa, nic nie będzie takie proste.

patti cakes 02

Bardzo często porównuje się filmy o drodze do sławy do produkcji o karierze bokserów. Walka bohaterów to nieustanne zmaganie się z przeciwnościami, kilka dobrze wyprowadzonych ciosów, a potem bolesna riposta w twarz. W ostatecznym bilansie liczy się to, żeby po nokautującym ciosie wstać z desek i boksować dalej. W Patti Cake$ zamiast treningów na siłce zobaczymy długie godziny pracy, przerywane pisaniem nowych tekstów. W miejsce sparingów – sesje nagraniowe. Zamiast zaczepek fizycznych – słowne potyczki. W drodze do sukcesu Patti znajdzie kilkoro sprzymierzeńców – jest Jheri, potem dołączy do nich utalentowany producent – Basterd (Mamoudou Athie), a nawet jej babcia! Pierwszy przebój, P.B.N.J., to uśpiony hit, który będzie chodził za wami jeszcze długo po projekcji filmu. Ale będą też problemy. Brak wsparcia ze strony matki, rodzinna tragedia, rozczarowanie pierwszym koncertem, zwątpienie w siebie, zapoczątkowane przez bardzo przypadkowe spotkanie z pewnym muzykiem. Podniesie się, czy nie? W którą stronę zmierza Patti Cake$ to pytanie wyłącznie retoryczne.

patti cakes 03

Pochodzący z New Jersey Geremy Jasper czuje temat niemal naturalnie. Siłą jego filmu jest umiejętność obserwacji, niemal dokumentalny styl opowieści, z kamerą przyklejoną do bohaterów, nie odstępującą ich na krok. Pozbawione głębi kolorów zdjęcia doskonale oddają przygnębiającą rzeczywistość, w jakiej znajdują się Patti i spółka. Brzydka architektura, ciasne domy, puste parkingi, rudery udające studia nagraniowe, obskurny klub ze striptizem, a w nich przegrani ludzie, kiedyś herosi młodości, dziś robią pizzę albo podają piwo w zapuszczonym barze. Tym bardziej kibicujemy Killa P, by jej się udało. Reżyser, który jest też scenarzystą i kompozytorem piosenek, które usłyszymy w Patti Cake$, kręcił też dobre teledyski w swojej karierze, co wyraźnie widać w stylu muzycznych fragmentów filmu. Gorzej, a może mniej przekonująco, wychodzi mu wplatanie elementów dramatycznych. O ile jeszcze wątek rodzinny ma w sobie smutek, gorycz, ale też wzruszające momenty, to głównie dzięki fantastycznie pracującej obsadzie. Natomiast motyw romantyczny wydaje się być dopisany na siłę, a film wiele by nie stracił, gdyby go nie było.

Dałem się porwać szaleństwu Patti Cake$ od pierwszych minut seansu, zapominając na prawie dwie godziny o bożym świecie. Z kina wyszedłem nucąc hip-hopowe przeboje, z wielkim uśmiechem na twarzy. Jeżeli potrzeba wam pozytywnie nastrajającego tytułu na jesienny wieczór, nie szukajcie dalej.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe Solopan Polska

 

Redaktor

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?