Podarować życie – recenzja francuskiego dramatu o dawcach organów

Jeżeli mam typowować w tym roku jedną sekwencję otwierającą, dla której warto wybrać się do kina, to jest to bez wątpienia pierwsze dziesięć minut filmu Podarować życie. Z nastolatkiem, budzącym się nad ranem w łóżku swojej dziewczyny, wychodzącym ukradkiem oknem, w ostatniej chwili robiącym słodko śpiącej partnerce zdjęciem telefonem komórkowy. Chłopak potem mknie na złamanie karku rowerem pustymi ulicami, by w centrum spotkać dwóch przyjaciół. Chłopcy w starym vanie zmierzają nad morze. Wskakują w pianki, biorą pod pachy deski surfingowe i wypływają, by zmierzyć się z falami. Bijąca z tej sekwencji wolność, energia i ekscytacja, trudna jest do oddania w jednym zdaniu. Reżyserce udało się nie tylko zbudować empatię z pokazanymi na ekranie postaciami, ale też uchwycić coś, co można zdefiniować jako „życie”. Które chwilę później zostanie drastycznie zakończone.

podarowac zycie 04

Po tym preludium rozpoczyna się właściwy film, medyczny dramat z całą plejadą postaci o tym, jak serce jednej osoby trafia po jej śmierci do kogoś zupełnie innego. Oparty na bestsellerowej powieści Maylis de Kerangal „Reperować żywych” (i obdarzony dość pretensjonalnym, polskim tytułem) obraz jest na poły udaną agitką na rzecz dawców organów. Jak z każdym filmem propagandowym, tak i tutaj twórcom uciekła gdzieś wąska perspektywa na rzecz szerszego obrazu. A w tych małych obserwacjach i detalach tkwi siła Podarować życie.

Zobacz również: Historia pewnego życia – recenzja francuskiego dramatu kostiumowego

Film Katell Quillévéré nabiera kolorów za każdym razem, gdy głębiej poznajemy Simona (Gabin Verdet), chłopaka ze wspomnianej sekwencji otwierającej, i jego przeszłość. Widzimy na przykład scenę pierwszego spotkania z jego przyszłą dziewczyną, kiedy on chce zaimponować wybrance i ściga się z jadącym pod stromą górę tramwajem. Obserwujemy też cierpienie jego rodziców (Emmanuelle Seigner, Kool Shen), nie tak dawno temu rozwiedzionych, których śmiertelny wypadek syna gdzieś znów do siebie zbliży. Przyglądanie się zmaganiom tej rodziny, która podjąć będzie musiała niełatwą decyzję, oscylowanie wokół wątpliwości, jest najmocniejszym elementem filmu.

podarowac zycie 02

Podarować życie nie kończy się wcale na jednym wątku, bo reżyserka elegancko wprowadza w narrację lekarzy, medyków, paramedyków i biurokratów zaangażowanych w cały proces, dając nawet pielęgniarce wiarygodne tło emocjonalne przez „pięć sekund w windzie”. Ten wątek prowadzi w końcu do potencjalnej odbiorczyni organu – Claire (Anne Dorval), byłej muzyk, cierpiącej na degeneracyjną chorobę serca. W scenach z udziałem tej kobiety, jej dwóch synów i byłej kochanki, tkwi wiele świetnie uchwyconych emocji, które pozytywnie rezonują w widzu. Quillévéré udaje przy tym, że między tymi trzema wątkami nie ma żadnego głębszego połączenia, a pokazując drobiazgowo drogę, jaką pokonać musi ludzkie serce, od momentu kiedy zapadnie decyzja o operacji, odwraca naszą uwagę od wątków metafizycznych. A jednak, mimo wszystko, właśnie w tym niewypowiedzianym tkwi największy banał, pewna oczywistość, rozgrywająca się na oczach widza. Jedno stracone życie prowadzi do uratowania innego. Metafizyka wisi w powietrzu. „Jego siła i energia będą z nią”. „Ma drugą szansę w życiu”. „Podaruj komuś przyszłość”. Do głowy cisną się różne inne hasła reklamowe i po zakończeniu niemalże czujemy się zobligowani, żeby zapisać się do klubu dawców narządów.

podarowac zycie 03

Rozumiem, co zamierzała osiągnąć Katell Quillévéré w Podarować życie i w wielu momentach poddałem się tej pomysłowo skonstruowanej i dobrze zagranej historii. Szkopuł w tym, że co chwila pojawiają się w niej jakieś zgrzyty, wybijające z rytmu – wybaczcie puentę – serce opowieści. Bo to ani dwa ujmujące dramaty rodzinne, ani szpitalna opera mydlana. Unosząca się nad obrazem filozoficzno – pozytywistyczna debata niweczy wszelkie subtelności opowiadanej historii.

Ilustracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe

Redaktor

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?